Dopiero po odjeździe Marcina, piekielna trojka raz jeszcze zerknęła na Magdę. Tym razem ich spojrzenie było bardziej badawcze. Właściwie dziewczyna czuła się jakby rozbierali ją wzrokiem... i to nawet nie dla siebie. oceniali jej szanse. Nie trzeba było być geniuszem, by się zorientować dlaczego tyle uwagi poświęcają jej wyglądowi.
- No przykro mi, ale nic nie poradzę na to, jak wyglądam.
- Nie, jest dobrze- zapewnił ją Krzysiek. Delikatny uśmiech nie znikał z jego twarzy. Przez to dziewczyna zaczęła się zastanawiać czy i on czegoś nie wypił przed tym spotkaniem. - Idziemy? - zapytał, podając jej ramię.
- Nie, możemy dalej tutaj stać i marznąć - zakpiła.
Maciek parsknął śmiechem. Drugie parsknięcie padło ze strony Dawida, jednak zdradzało zniecierpliwienie zamiast rozbawienia.
Magda nie wiedziała, w co się pakuje, przyjeżdżając tutaj. Chociaż może jednak wiedziała... Nikt nie musiał jej przekonywać, że to zły pomysł. Była szantażowana, dręczona i upokarzana. Była zmanipulowana. Ale nawet to wszystko nie pozbawiło jej woli walki. Nauczyła się jedynie lepiej wybierać bitwy, w których brała udział.
Dlatego szła z trzema chłopakami, których nie znała. Zmierzała z nimi do innych osób, których też nie miała okazji poznać.
To nie mógł być dobry pomysł. Na pewno nie był. Ale mimo to z nimi poszła. I wraz z każdym krokiem coraz bardziej tego żałowała. Nie wystarczyło, że szli w miejsca, do których nie sięgało światło lamp. Oni zmierzali do dzielnicy, w której mieściły się działki. Idealne miejsce dla gwałcicieli i morderców.
- Z nami nic ci nie grozi - usłyszała za sobą głos Dawida.
Powiedziała to na głos?
- A to nie was powinnam się obawiać? Wszyscy mnie przed wami ostrzegają. I to przez was mam problemy i marznę zamiast oglądać Netflixa.
- Nie zrobię ci krzywdy - powiedział cicho Dawid.
- W tym stanie na pewno nie. Jak można urżnąć się przed takim spotkaniem? - wycedził przez zęby Krzysiek.
Magda poczuła, jak ciało chłopaka stężało pod jej dotykiem. Wydawał się naprawdę wkurzony na Dawida. Bardziej niż pierwotnie sądziła.
- Wszystko będzie w porządku. Leo jest głupi. Da się złapać na Magdę.
- Obyś miał rację - Krzysiek wydawał się minimalnie udobruchany.
Szli wąską dróżką, którą ledwo mieściły się obok siebie dwie osoby. Po dwóch stronach drogi w równym szeregu wytyczono niewielkie kwadraty ziemi. Niektóre z nich były zabudowane małymi domkami na narzędzia. Na innych działkach nadal stały dmuchane baseny, których nikt nie posprzątał. Jeszcze kolejne wypełniono krzakami, a nawet małymi drzewkami owocowymi. Ich celem okazała się większa, stworzona jakby z dwóch terenów, działka. Wieńczyła drogę, którą szli. Okazała brama i spore, masywne ogrodzenie broniły dostępu na teren. Na nim z kolei Magda mogła zobaczyć dobrze utrzymany ogród z altaną. Wypełniony był kwiatami, których okres kwitnienia już minął. Nadal jednak widziała wyraźnie odznaczone rabaty. Dostrzegła nawet fragment oczka wodnego z niewielkim wodospadem.
- Zadzwonimy? - zapytała Magda, gdy chwilę stali przed bramą.
- Wiedzą, że mamy przyjść. Chcą żebyśmy poczuli się niepewnie. Leo lubi podobne zagrywki - odparł Krzysiek.
Był oazą spokoju. Może nawet wyglądał na lekko znudzonego, w przeciwieństwie do Magdy, która miała ochotę przebierać nogami ze zniecierpliwienia. I z chłodu. Ten strój nie był wymarzonym na obecną mogę. Nigdy jednak nie dałaby po sobie poznać, że jest jej zimno. Znosiła w milczeniu podobną niedogodność. Nie przeszkodziło jej to jednak w tęsknym spoglądaniu na niewielki domek z malutkim gankiem, który majaczał na jednym z krańców działki.
CZYTASZ
Kapitanowie szkół (pierwotna wersja)
Dla nastolatkówNowa szkoła. Nowa rodzina. I pięciu nowych braci. Magda kocha swoją matkę. Musi to sobie powtarzać przynajmniej kilka razy dziennie, gdy wraz z matką rusza, by zamieszkać z jej nowym mężem. Przeprowadzka i zmiana szkoły nie byłaby problemem, ale jes...