Jak wiele mogła zmienić nieobecność Dawida?
Znacznie więcej niż Magda się spodziewała.
Od samego początku, od pierwszego dnia rozpoczęcia nauki w nowej szkole, walczyła z systemem kapitanów. Uważała to za totalną głupotę. Coś w rodzaju zabawy dla znudzonych nastolatków. Dopiero nieobecność Dawida uświadomiła jej, jak bardzo się myliła.
Pierwsze dni spędziła w domu. Powoli leczyła się z przeziębienia. Gorączka spadła, katar mijał, a Magda przestała czuć się, jakby coś ją przeżuło. W dochodzeniu do siebie pomogła pomoc braci. Tomek i Robert opiekowali się nią troskliwie. Zanim zdążyła poprosić, na jej biurko stała ciepła herbata. Chłopaki przyniosły nawet konsolę do jej pokoju. W ten sposób spędzali dni.
W opiekę nad nią zaangażował się także Dominik. Z jego strony przede wszystkim mogła liczyć na ciepłe jedzenie. Wprawdzie po trzecim dniu miała serdecznie dość rosołu, ale doceniała starania. Na szczęście rosół był przeplatany innymi potrawami. W przeciwnym razie Magdzie groziła głodówka.
Paweł na czas jej najbardziej intensywnego chorowania zamienił się w głos rozsądku. To on wyganiał z jej pokoju Roberta i Marcina, gdy za bardzo się zasiedzieli. Właściwie chłopak nadzorował całą opiekę nad Magdą lepiej niż zrobiliby to jej rodzice. I to on izolował ją przed wiedzą na temat tego, co działo się w szkole.
Maćkowi i Krzyśkowi nie brakowało posłuchu. Jednak nawet to okazało się niewystarczające. Dlatego Magda była nieco zaskoczona, gdy wróciła do szkoły w połowie tygodnia. Zaskoczona tym bardziej, że niemal od razu dotarły do niej plotki o starciu po szkole. Maciek miał walczyć z jednym z uczniów.
- Wytłumaczysz mi co się tutaj dzieje? - zapytała Martę na jednej z dłuższym przerw.
- Miałam ci powiedzieć wcześniej, ale...
- Moi bracia ci zabronili, tak? - zapytała domyślnie dziewczyna.
- No właściwie...
- Nie wiem skąd im się to wzięło.
- Martwili się. Szczególnie Paweł bardzo przejął się tym, że cię porwali.
Marta była wtajemniczona w całą sytuację. I na szczęście zachowała ją dla siebie.
- Teraz już i tak wiem. Tylko nie bardzo rozumiem...
- Nie ma Dawida. Niektórzy uznali, że to dobry moment, żeby powalczyć o zostanie nowym kapitanem szkoły. Wydaje im się, że Maciek i Krzysiek są słabi bez Dawida.
- A są?
- Nie. Nawet Krzysiek, chociaż na to nie wygląda, potrafi walczyć. Ale brakuje im charyzmy Dawida. Dlatego dostają wyzwanie za wyzwaniem. I chyba już są tym zmęczeni. Walczą na zmianę. Czasem mają nawet trzy starcia, jedno po drugim.
- To niesprawiedliwe.
- Ale tak jest - Marta wzruszyła ramionami. - Kapitan zawsze musi by gotowy. Nie może okazać słabości. Dotyczy to również tych, którymi się otacza.
- Myślisz, że mogą przegrać?
- Nie wiem - dziewczyna westchnęła ciężko. - Chciałabym wierzyć, że to niemożliwe, ale... Są zmęczeni i wyraźnie coś zaprząta ich myśli. Nietrudno o nieuwagę. Jeśli przegrają, twoja niewola się skończy. Zakłady nie przechodzą na nowego kapitana.
- Tak. Tak sądzę - odparła Magda z nieprzytomnym wyrazem twarzy. Uciekła gdzieś myślami. Błądziła nimi daleko jeszcze po rozpoczęciu się lekcji, zanim matematyka nie sprowadziła ją na tory wzorów i obliczeń. Jednak dziewczyna miała własne kalkulacje do wykonania. Kalkulacje, które po szkole zaprowadziły ją wraz z braćmi i Martą na boisko.
CZYTASZ
Kapitanowie szkół (pierwotna wersja)
Teen FictionNowa szkoła. Nowa rodzina. I pięciu nowych braci. Magda kocha swoją matkę. Musi to sobie powtarzać przynajmniej kilka razy dziennie, gdy wraz z matką rusza, by zamieszkać z jej nowym mężem. Przeprowadzka i zmiana szkoły nie byłaby problemem, ale jes...