37. "To znowu się dzieje!"

1K 57 3
                                    

Vanessa.

Budzę się lekko skołowana. Głowa mnie boli i mam mroczki przed oczami. Gdy dociera do mnie, co się stało, próbuję się poruszyć, ale węzły wokół moich rąk i nóg mi to uniemożliwiają. Serce zaczyna bić szybciej, oddech przyspiesza.

To znowu się dzieje! Kurwa, nie wytrzymam tego kolejny raz!

Panika narasta, zaczyna brakować mi tchu. Czuję, jak cała drżę.

— Spokojnie kochanie, jestem tu — słyszę głos bruneta.

Delikatnie obracam głowę i widzę Tomka. Mojego narzeczonego, który jest tak samo, jak ja przywiązany do krzesełka.

— Jestem tu. Proszę, tylko nie panikuj. Oddychaj głęboko — mówi i pokazuje, jak powinnam to robić.

Spoglądam w jego oczy. Piękne zielone oczy. Biorę głęboki oddech, tak jak on i delikatnie się uspakajam. Kilka razy powtarzam tę samą czynność, dzięki czemu mogę wydobyć z siebie słowa.

— Gdzie my jesteśmy? Co to za miejsce? Kto nas porwał? — zadaję pośpiesznie pytania.

— Nie wiem, gdzie jesteśmy. Zapewne w jakimś starym i opuszczonym domu.

— Wiesz, kto nas porwał i dlaczego?

— Ostatnie co pamiętam to rozmowa z Conradem i...

— Czyli? Co ci powiedział? — Przerywam mu.

— Kaśka i Karol uciekli ze szpitala psychiatrycznego. Jeszcze nie wiedzieli, jak im się to udało. Dopiero wszystkich przesłuchiwali.

— Nie, to nie może być prawda — mówię.

— Jeszcze jedno.

Spoglądam na niego z wyczekiwaniem.

— Przed uśpieniem, pamiętam Kaśkę. Ona przyłożyła mi chusteczkę do nosa z jakimś paskudztwem. Jej oczy widziałem przed zaśnięciem.

— O nie. To oni nas porwali. Przecież oni nas pozabijają. Na pewno chcą się zemścić. Umrzemy tu.

Panika znowu ogarnęła moje ciało. Oddycham ciężko. Drżę.

— Skarbie, uspokój się. Nie możemy teraz panikować. Nie możemy dać im tej satysfakcji. Będziemy walczyć tak jak zawsze.

Zaprzeczam ruchem głowy, bo jakoś w to nie wierzę. Nie mam siły już na walkę. Zbyt dużo przeszliśmy. Zbyt dużo wycierpieliśmy.

W oddali słyszę klaskanie i głośny śmiech. Razem z Tomkiem spoglądam w stronę odgłosów. Z ciemnego rogu pokoju wychodzą dwie postacie.
Karol i Kaśka.
Widać, że są rozbawieni całą tą sytuacją. Idą w naszym kierunku, przy czym Karol głośno klaszcze.

— Przepraszamy, że wam przerwaliśmy, ale nie mogłem dłużej was słuchać. Jesteście żałośni.

— Zamknij się — wysyczał Tomek przez zęby. — Czemu nas porwaliście?

— Jak to, przecież wiecie dlaczego? Słyszeliśmy całą waszą rozmowę, i tak, zgadza się z zemsty.

Z moich ust wydobywa się głośny szloch. Nie wytrzymuję. Całe moje ciało trzęsie się ze strachu.

Karol spogląda na mnie i podchodzi bliżej.

— Nie płacz! — krzyczy. — Nie lubię, gdy to robisz.

Moje ciało znowu zadrżało i lekko się skuliło.

— To nas puśćcie wolno!

W odpowiedzi słyszę od niego tylko śmiech.

— Głupia zdzira, myśli, że ich wypuścimy. Nie po to tyle ryzykowaliśmy — mówi czarnowłosa ze śmiechem.

— Nie nazywają ją zdzirą — warknął Karol.

Spoglądam na niego ze zdziwieniem, zresztą nie tylko ja. Wszyscy patrzymy.

— Bronisz jej? — prycha Kasia. — Po tym wszystkim, co nam zrobiła?

— Zamknij się, nie twój interes.

Razem z Tomkiem przyglądamy się ich kłótni. Oni się nie lubią. Połączyła ich tylko zemsta. Chęć odpłacenia się nam.

— Zajmij się lepiej swoim kochasiem!

— A żebyś wiedział, że z miłą chęcią.

Karol łapie za krzesło i przesuwa mnie w lewo. Tomek też zostaje przesunięty tylko, że w prawo. Teraz siedzimy plecami do siebie. Nie widzimy się, możemy tylko się usłyszeć.

— Stęskniłaś się za mną skarbie? — pyta i nachyla się nade mną czarnowłosy.

— Nie! Wiesz, że kocham tylko Tomka!

— Gdy byłaś ze mną, nie narzekałaś i nic o nim nie mówiłaś.

— Bo nic nie pamiętałam ty debilu — warczę.

— Lubię cię taką ostrą — mówi, a jego ręka wędruje na moje udo. — Seksownie wyglądasz w tej kiecce. — Przejeżdża wzrokiem po całym moim ciele i niesmacznie oblizuje usta.

— Zostaw mnie! Nie dotykaj!

Na jego twarzy pojawia się jeszcze większy uśmiech. Podoba się mu to. Jego ręce zaczynają się poruszać. Zataczać koła ma moich udach, a jego twarz zaczyna zbliżać się do mojej.

O nie, on chce mnie pocałować!

Nie wiedząc co zrobić, zaczynam się kręcić. Gdy jest już bardzo blisko, spluwam prosto w jego twarz.

— Ty szmato! — krzyczy i uderza bardzo mocno w twarz.

Po moim policzku od razu zaczęły płynąć łzy. Twarz bardzo zaczęła piec. Moja głowa nagle bezwładnie opadła w dół. Słyszę, jak Tomek coś krzyczy, ale wyłączam się. Odcinam od rzeczywistości. Widzę tylko ciemność, choć nadal jestem w pokoju i gdzieś w oddali słyszę ich krzyki.

###

Co tu się dzieje 😲😲😲!?

Pozdrawiam i Dziękuję, że czytacie i jesteście ze mną 💋❤💋 Buziaczki.

LOVE ✔ (Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz