33." Bój się, bój skarbie."

1.1K 57 2
                                    

Gdy spotykam się, twarzą w twarz z Karolem zastygam. Stoję i nie potrafię się ruszyć. Strach i ból przeszywa całe moje ciało. Emocje buzują w moim ciele. Nie potrafię skupić się na niczym. Teraz gdy pamiętam, co się stało i dlaczego straciłam pamięć, nienawidzę go z całych sił. To wszystko, co się działo było chore. On jest chory. Jak to możliwe, że on i Kasia tak bardzo dali zmanipulować się nienawiści. Przecież ludzie normalnie rozstają się codziennie. To nie jest dziwne i niespotykane. Dlaczego akurat my musieliśmy natrafić na tę dwójkę, która nie potrafi się z tym pogodzić?

— Hej kochanie — zaczyna Karol.

— Nie mów tak do mnie — mówię przez zaciśnięte zęby.

— Czyli, już sobie wszystko przypomniałaś? — pyta smutny.

— Tak i dokładnie pamiętam, dlaczego ją straciłam.

— Ja... ja nie chciałem.

— Nie prawda. Wyrządziłeś mi krzywdę. To, co zrobiłeś, przekracza wszystkie normy. Przez ciebie mogłam umrzeć. Czy ty w ogóle zdajesz sobie z tego sprawę?

Karol wstaje z krzesła. Na rękach i nogach ma kajdanki. Patrzę na niego i przez moje ciało przechodzi zimny dreszcz. Staje jak najbliżej mnie i spogląda w moje oczy.

— Kocham cię, naprawdę. Nie chciałem zrobić ci krzywdy.

— Że co? Kochasz mnie?! Porwałeś mnie i pobiłeś, uważasz, że tak traktuje się osobę, którą się kocha?

— Kiedyś byłaś ze mną szczęśliwa.

— Masz rację, byłam. Teraz jestem z Tomkiem i czas się z tym pogodzić.

— Nigdy. Będziesz moja albo zginiesz! — krzyczy i podchodzi do mnie jeszcze bliżej. — Słyszysz? Będziesz moja! — Śmieje się złowieszczo. Chce podejść do mnie jeszcze bliżej. Jednak nie udaje się mu, więc zaczyna szarpać się z całych sił.

Nic to nie daje, bo kajdanki, które ma, są przykute do podłogi, trzymają go mocno.
Mimo tego, że wiem, że nie wyrwie ich, to i tak się boję. Podskakuję przestraszona, widząc jego reakcję. Karol widzi to i uśmiecha się triumfalnie.

— Bój się, bój skarbie.

Wstaję i spoglądam w jego brązowe oczy. Są piękne, ale i szalone. Oprócz koloru nie ma w nich niczego znajomego. Prawdziwy Karol, ten, którego znałam kiedyś, odszedł. Mogę powiedzieć nawet, że dla mnie umarł. Bo ten człowiek, którego mam teraz przed oczami w niczym nie przypomina dawnego Karola.

— Lecz się i więcej mnie nie wzywaj, bo i tak nie przyjdę — mówię, po czym wychodzę z pomieszczenia.

Znajduję się w więzieniu. Szarym i ponurym, aż ciarki przechodzą po moim ciele, gdy rozglądam się na boki. Wcześniej nie byłam w stanie skupić się, na czymkolwiek. Szłam i zastanawiałam się, co ja tu robię, nie zważając na otoczenie, ale teraz po wszystkim widzę, jak tu jest strasznie.
Opieram się o ścianę i spoglądam na Conrada. W jego oczach można dostrzec współczucie. On dobrze wie, co przechodzę. Odradzał mi spotkania się z czarnowłosym, ale ja go nie słuchałam. Chciałam go zobaczyć, chciałam mu powiedzieć, że mi nie zależy, że wszystko pamiętam. On mnie już nie obchodzi i jego pogróżki, że się zabije, jak mnie nie zobaczy, na mnie nie działają. Chcę zamknąć już ten rozdział i zapomnieć o tych wszystkich wyrządzonych nam krzywdach.

Gdy adrenalina opuszcza moje ciało, z oczu płyną mi łzy, a ręce trzęsą się. Osuwam się w dół po ścianie. Siadam i kulę nogi.

— Zrobiłam to, udało mi się — mówię i patrzę z uśmiechem na Conrada.

Policjant klęka obok mnie, spogląda w moje oczy.

— Wszystko w porządku? Nic ci nie jest? Cała drżysz.

— Jest ok. Po prostu, gdy tam byłam, adrenalina i złość jakoś mnie trzymały, ale tu wszystkie emocje już puściły, to dlatego.

— Chodźmy stąd. Poza murami tego więzienia, na pewno poczujesz się lepiej.

— Masz rację, zbierajmy się.

###

Oto kolejny rozdział.
Jak sądzicie, dobrze zrobiła Vanessa, że odwiedziła Karola?

Piszcie i komentujcie 💋💋💋

LOVE ✔ (Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz