1. " Nie mogę, nie mogę..."

4.5K 99 14
                                    

Stoję przed drzwiami i czuję strach. Nie wiem, co czeka mnie za nimi. Minęły prawie dwa lata, dlaczego ona chce mnie zobaczyć? Czego może chcieć ode mnie?

— Czy mogę otworzyć już drzwi? — pyta widocznie zdenerwowany pielęgniarz.

Biorę głęboki oddech i kiwam głową na zgodę.

Chłopak otwiera drzwi, a ja spoglądam na Conrada — policjanta, który prowadził naszą sprawę z Kasią — kiwa głową, by dodać mi otuchy, więc wchodzę do środka.

Na łóżku, w białej koszuli siedzi Kasia. Wygląda zupełnie tak jak kiedyś. Włosy ma uczesane i związane w kucyk. Trochę urosły jej od ostatniego naszego spotkania, ale tak to nic się nie zmieniła. Uśmiecha się do mnie życzliwie, nie tak jak kiedyś. Jej oczy są spokojne.
Pokazuje ręką, na krzesło na wprost siebie.
Siadam więc na wskazane miejsce, które jest trochę niewygodne, ale czego oczekiwać po szpitalnym krześle.

Spoglądam na dziewczynę, nadal uśmiecha się do mnie. Patrzy na mnie spokojnym wzrokiem.

— Jak ci się wiedzie? — pyta niewinne.

— Dobrze. Dziękuję — uśmiecham się.

— Nadal jesteście razem? — Delikatnie porusza się, poprawiając koszulę. Widać, że ją nadal to boli.

— Tak. — Ja również zaczynam kręcić się na krześle. Nie czuję się dobrze, odpowiadając na jej pytania.

— Masz pierścionek na palcu. — Pokazuje na moją dłoń. — To od niego?

— Tak. — Od razu zaczynam się nim bawić. Zawsze tak robię, gdy się denerwuję. — Czy możesz przejść do setna? Po co mnie tu zaprosiłaś?

— Hm...? — Spogląda na mnie zdziwiona.

— Napisałaś do mnie list — wyjmuję go z kieszeni i pokazuję jej — z prośbą o wizytę. Przyjechałam. Możesz mi powiedzieć, po co? — Delikatnie podnoszę głos, ze zdenerwowania.

— Zgadza się. — Ponownie spogląda na mnie i przechyla głowę w bok. Od razu, przed moimi oczami pojawia się obraz sprzed lat, gdy mierzyła do mnie z pistoletu. Wtedy wykonała taki sam ruch. Po moim ciele przeszedł dreszcz. — Wiesz, że wtedy nie działałam sama?

Moje oczy robią się wielkie jak spodki. Wiedziałam, co ma na myśli. Tylko o co jej do cholery chodzi, „że wtedy nie działała sama"? Co to znaczy?

— Jak to nie działałaś sama? Ktoś ci pomagał? — pytam przerażona.

Ona tylko kiwnęła głową, mając nadal ją przechyloną. Zaczyna uśmiechać się, ale tym razem inaczej. Jej wzrok robi się trochę obłąkany. Przestraszyłam się, więc spoglądam na policjanta.

— Jeśli chcesz już wyjść...? — pyta Conrad.

— Nie! — przerywam mu. Jestem ciekawa, co mi ma do powiedzenia. Chcę wiedzieć, kim jest tajemniczy pomocnik czarnowłosej?

Spoglądam na nią. Delikatnie przysuwam krzesełko w jej stronę, szurając przy tym.

— Kto ci pomagał? — pytam przez zaciśnięte zęby.

— Nie mogę powiedzieć. Nie mogę, nie mogę... — powtarza w kółko.

— Dlaczego nie możesz? — pytam spokojnie. Nie chcę jej zdenerwować. Chcę jak najwięcej się dowiedzieć.

— Mieliśmy umowę, więc nie mogę. Nie mogę, nie mogę... — znowu zaczyna powtarzać.

— Kim on jest? Kasia, proszę, powiedz mi. Czy grozi mi niebezpieczeństwo? — Patrzę na nią błagalnym wzrokiem.

— Nie mogę, nie mogę... — Nic więcej nie mówi, tylko wciąż powtarza te same słowa, trzyma się za głowę i ciągnie włosy.

Pielęgniarz prosi nas o wyjście. Posłusznie wykonujemy polecenie. Przed wyjściem, obracam się jeszcze w jej stronę. Chłopak wyjął strzykawkę z kieszeni i wstrzyknął coś w jej rękę. Odwracam wzrok i wychodzę.

Już niczego się nie dowiaduję. Nie ma z nią kontaktu. Nie pozwolono nam z nią ponownie porozmawiać.

Wracamy w ciszy. Ciągle po mojej głowie krążą myśli.
Kto to może być? I dlaczego przez dwa lata się nie ujawnił?
Gdy stajemy pod domem, pytam.

— Czy gdy badaliście moją sprawę, nigdy nie natrafiliście na jakieś inne ślady? — pytam zaciekawiona, policjanta.

Conrad spogląda na mnie, z bardzo poważną miną.

— Nie, zawsze były tylko ślady podejrzanej. — Robi krótką przerwę. — Proszę mnie posłuchać, pani Kasia jest obłąkana, nie sądzę, żeby mówiła prawdę.

— Tak myślisz?

— Tak. — Kiwa przy tym głową.

Uspakajam się jego odpowiedzią. Wierzę mu, przecież nie było innych śladów, a Kasia naprawdę jest w złym stanie psychicznym.
Dlaczego w ogóle jej uwierzyłam?
Po co w ogóle tam pojechałam?

Żegnam się i wychodzę z samochodu, od razu kieruję się do drzwi wejściowych.

###

Witam was gorąco. 💋❤

No to zaczynamy kolejną część książki. Bądźcie ze mną 👍 i trzymajcie kciuki 🤛, oby się spodobała.

LOVE ✔ (Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz