Zdjęcie:
Strona: deviantart.com
Autor: cherryclaires
-A wam co się stało? –pyta Wally
Cała drużyna, wszyscy, leżeli na podłodze, kanapach, wszędzie, gdzie tylko mogli.
-Wyglądacie gorzej od trupa. –skomentowałam po czym zatkałam sobie nos –I cuchniecie o wiele gorzej.
-Canary urządziła nam trzygodzinny trening. –wyjaśnił Kaldur
-I nie mieliście czasu na prysznic? –zadałam kolejne pytanie i poszłam do kuchni. W salonie nie dało się wytrzymać
-Emma ma racje. Cuchnie tu jak w jakieś kostnicy. –poparł mnie rudzielec
-Nagle się zgadzacie. –usłyszałam mruknięcie Artemis
-A swoją drogą. Gdzie wyście byli? –spytał Conner
-U Flasha. –powiedzieliśmy prawie, że jednocześnie
-A tak. Canary coś tam wspominała. –powiedziała Megan, a ja pomimo tego, że byłam w innym pokoju oraz, że miałam zatkany nos, poczułam smród
-Mam tego dość. –powiedziałam cicho po czym czas zwolnił. Ominęłam Wally'ego i podeszłam do pierwszej napotkanej mi osoby, czyli Zatanny. Wzięłam ją za ręce i pociągnęłam, sprawiając, że czarodziejka się podniosła z kanapy. Zaczęłam ją ciągnąć do korytarza, gdzie tam ją zostawiłam. Następnie zrobiłam to samo ze wszystkimi z drużyny, nie licząc Kid Flasha
-EJ!! –krzyknęli wszyscy
-Pod prysznic! Wszyscy, ale już! Nie da się tego smrodu znieść! –prawie na nich krzyknęłam i odeszłam w stronę kuchni
-Uu. Zapamiętam, aby ciebie nie wkurzać. Zachowujesz się wtedy jak moja mama. –skomentował rudzielec
-To komplement? –spytałam opierając się o wyspę kuchenną -Czy może obraza?
-Może to i to. –wzruszył ramionami, a ja się cicho zaśmiałam
*Drużyna musiała mieć straszny trening, skoro nikt nie miał sił, aby pójść pod prysznic. Może coś dla nich ugotuje? Coś słodkiego, na przykład... O, mam! Babeczki. Najlepsze według rodzinnego przepisu.* Nie myśląc ani chwili dłużej zaczęłam podchodzić po całej kuchni w poszukiwaniu potrzebnych mi składników. Miałam szczęście, wszystkie znalazłam i to bardzo szybko.
-Co robisz? –zapytał mnie
-Jeżeli mi się uda to babeczki.
-Mogę ci jakoś pomóc?
-W sumie to tak. –odpowiedziałam odkładając wszystko na blat -Włącz jakiś film.
-Niby jak ma ci to pomóc? –spojrzałam na niego
-A tak, że ja będę robić, a ty nie będziesz mi przeszkadzał. A i jeszcze jedno... -używając swoich mocy podbiegłam do niego, pociągnęłam i puściłam w salonie, po czym wróciłam do kuchni –Masz zakaz wchodzenia do kuchni.
-Ej no weź! –krzyknął. Mimowolnie się zaśmiałam
Nie marnując więcej czasu, otworzyłam szufladę, w której to Megan trzymała fartuchy i wzięłam jeden. Założyłam go i podeszłam do składników.
W parę minut zrobiłam masę i po wypełnieniu nią forem, włożyłam je do wcześniej rozgrzanego piekarnika. Później zajęłam się robieniem lukru. Gdy był on już gotowy, babeczki też były gotowe. Wyjęłam je z piekarnika. *Teraz chwilę poczekać.* Postanowiłam posprzątać, a gdy skończyłam, moje wypieki już ostygły, dlatego przeszłam do nakładania na nie lukru. Na koniec posypałam je wszystkie posypką i gotowe. Babeczki były gotowe.
-Wally... -nie dokończyłam, a przez kuchnię przebiegła żółta smuga, a potem przy wyspie kuchennej siedział rudzielec. Spiorunowałam go wzrokiem
-Mm! Pycha! –powiedział od razu po spróbowaniu -Najpyszniejsze babeczki jakie kiedykolwiek jadłem!
-Schlebiasz mi.
-Mówię serio. Koniecznie musisz dać mi na nie przepis.
-Wybacz, ale nie mogę. To przepis rodzinny.
-Szkoda. –posmutniał, ale później dodał weselej -Więc będziesz musiała robić te babeczki bardzo często.
-Pomarzyć zawsze wolno.
-Ja nie żartuje.
-A ja owszem. –wtedy uderzyłam rękę Wally'ego, który próbował wziąć kolejną babeczkę –Gdzie te łapy? To dla drużyny.
-Normalnie jakbym widział swoją mamę. –mruknął masując dłoń
-Idź lepiej zobaczyć, gdzie są chłopaki. –po tych słowach wyszłam z kuchni, a przeczucie mi podpowiedziało, że Mały właśnie bierze kolejną babeczkę. Moje przeczucie nigdy się nie myli -Jeżeli wciąż chcesz mieć rękę, radzę ci ją cofnąć.
-Skąd ty...? –przerwałam mu
-Chyba kazałam ci coś zrobić. –po tych słowach poszłam dalej, prosto do szatni dziewczyn
Gdy tam już się znalazłam, zobaczyłam, że dziewczyny śpią. Wszystkie zasnęły na ławkach znajdujących się tam. No może za wyjątkiem Zatanny, ta lewitowała nad ziemią, co było trochę dziwne. Nie chciałam ich budzić, wiedziałam jak bardzo były zmęczone, dlatego pobiegłam po koce i poduszki, po czym przykryłam je wszystkie kocami i pod ich głowy dałam poduszki.
Po tym udałam się z powrotem do kuchni, a tam zastałam Wally'egp wcinającego babeczkę.
-Powiedziałam ci coś. –spiorunowałam go wzorkiem, ponownie
-Wiem, ale zanim znowu mnie uderzysz. Chłopaki śpią, zasnęli w szatni.
-Tak samo jak dziewczyny. –mruknęłam i westchnęłam ciężko -Ech, a ja zrobiłam dla nich babeczki. Teraz się zmarnują.
-Jeśli to cię pocieszy, to ja tu jestem i na dodatek nie śpię.
Mimowolnie się uśmiechnęłam. Podeszłam do blatu i usiadłam na nim, po czym wzięłam babeczkę. *Mm. Naprawdę są dobre.*
-Dobry z nas zespół. –odezwał się w pewnym momencie
-Ta. Jesteś mistrzem w wykonywaniu moich poleceń. A przypomną ci, że jestem od ciebie młodsza.
-Zamknij się, młoda.
-Dobra, stary. -zaśmialiśmy się i dalej już w ciszy dokończyliśmy babeczki
Pomimo tego jak ten cały dzień się zaczął, to miło mi minął, naprawdę. Znalazłam wspólny język z Wally'm, dzięki czemu nie uważa mnie już za kreta, tylko za członka drużyny. Naprawdę świetnie się dziś bawiłam.
CZYTASZ
Mój Początek I Koniec.
FanfictionE jak ekscytacja. M jak miłość. M jak moce. E jak emocje. Nieznaczące słowa tak samo jak litery. Ale gdy połączy się pierwsze litery wyjdzie: Emma. Nic nie znaczące imię jakich wiele, ale to nie imię jest niezwykle, lecz osoba jaka je nosi...