Część 26 "Przygotowania"

261 29 5
                                    

Zdjęcie:

Strona: deviantart.com

Autor: ah-nada


Góra Sprawiedliwości, 18 mają, godzina 14:42.

Jakby nigdy nic leżałam na łóżku w swoim pokoju i czytałam książkę. Mieliśmy wszyscy wolne, zero misji, zero treningów, więc trzeba było korzystać. I oczywiście nie byłam sama, bo była ze mną Sou, dla której jestem taka miła, że pozwoliłam jej leżeć ze mną na łóżku. Później będę przejmować się pchłami.

Ale niestety mój spokój został przerwany przez telefon i to w takim momencie, gdy akcja się rozwijała. Westchnęłam. *A robiło się ciekawie.* Wzięłam użyczenie i spojrzałam na ekran. Wally. *Czego on chcę?* Odebrałam, bo wiedziałam, że nie da mi spokojny dopóki nie odbiorę.

-Co jest? -spytałam zrezygnowana i dalej czytałam książkę

-Emma? Słuchaj... musisz mi pomóc.

-Nie mogę teraz. -odrzekłam od razu. Wally zawsze do mnie dzwonił, gdy potrzebował pomocy. Ostatnio dzwonił bym mu pomogła z zadaniem z matmy. Jest starszy ode mnie, ale o pomoc z zadaniem prosi mnie, to jest śmieszne

-A co robisz?

-Czytam.

-Czytanie jest ważniejsze ode mnie?

-Tak. -odpowiedziałam od razu, a potem zapadła chwila ciszy, która musiało przerwać pytanie Westa

-Skończyłaś?

-Nie.

-A teraz?

-Nie.

-To może teraz? -wiedziałam, że robił to specjalnie, aby mnie zdenerwował i wyszło mu to

-Wally, po prostu odwiedź co chcesz. -odłożyłam książkę obok siebie

-Bo... możesz do mnie przyjść? -jęknęłam cicho i przymknęłam oczy

-Tylko mi mi mów, że znowu włożyłeś rękę do słoika.

-Co? Nie, nie dzisiaj. -po jego wypowiedzi byłam pewna, że ta akcja wydarzy się jeszcze parę razy

-To po co mi głowę zwracasz?

-No bo... ja...

-Szybciej. Nie mam całego dnia.

-Dobra, dobra. Ja... Pamiętasz naszą rozmowę przed Górą?

-Yhym.

-Bo... ja... w końcu posłuchałem twojej rady i... zaprosiłem Artemis do kina. -jak poparzona otworzyłam oczy i wstałam z łóżka

-To czemu od razu nie mówisz? -założyłam szybko bluzę po czym dodałam -Zaraz będę.

Nie minęła chwila, a byłam już pod domem rudzielca. Zadzwoniłam dzwonkiem i czekałam na niego. Jak na sprinter to strasznie wolni idzie.

-No w końcu! -prawnie na niego krzyknęłam, gdy otworzył mi drzwi, a ja weszłam do środka bez jego zgody -To w czym mam ci pomóc?

-Chodź do mnie. -wskazał głową w stronę schodów, do których pod chwili podszedł. Przez chwilę  stałam i zastanawiałam się dlaczego nie możemy rozmawiać o tym na korytarzu, ale wtedy dostałam odpowiedź, bo z salonu wyszła rudowłosa kobieta. Parę razy już byłam już u Małego, więc poznałam jego rodziców. Mili ludzie

Mój Początek I Koniec.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz