Zdjęcie:
Strona: deviantart.com
Autor: hahahaida
-Możemy to wyjaśnić.
Na te słowa Wodnika każdy ogarnął się i spojrzał na nas wyczekująco. Jedynie Wally był tymi słowami zdziwiony, ale próbował to ukryć.
-Co masz na myśli? –pytanie zadał Batman, a on kontynuował
-Po tym jak przydzieliłeś nam to zadanie, pomyślałem, że pewnie i tak któryś z nich ukradłby jakimś sposobem naszyjnik. Nie chciałem ryzykować, dlatego poprosiłem Emmę przed naszym wylotem o to, aby zabrała oryginał i podmieniła z jedną z replik jakie były dostępne w tamtym sklepie z pamiątkami.
-Kiedy myślałam, że nikt nie patrzył pobiegłam tam i szybko podmieniłam naszyjnik z tym prawdziwym. Złodzieje ukradli podróbkę... –w tamtym momencie otworzyłam schowek w moim stroju, który służył za schowanie w nim jedzenie, ale zwykle był u mnie pusty. Wyciągnęłam z niego przedmiot, o którym mówiliśmy -...prawdziwy miałam przy sobie. Miałam go przetransportować do Góry.
-Wiedziała o tym planie tylko Emma i ja, tylko dlatego, żeby nie narazić misji. Gdyby inni wiedzieli, nasz plan mógłby się nie powieść.
-Czy to jest oryginał? –spytała Black Canary, a ja podeszłam do Red Tornado, aby podać mu przedmiot
-Tak. Są identycznie, jednak do kopii ze sklepu musiałam przypiąć nadajnik. Z tego co wiem, złodzieje nie zauważyli go. –wróciłam na swoje miejsce, gdzie przedtem stałam
-Kiedy wracaliśmy, dałem znać policji, gdzie oni byli. Pewnie już ich złapała.
Nastała cisza. Canary patrzyła na robota, który bacznie przyglądał się naszyjnikowi. Zapewne go sprawdzał, czy faktycznie był prawdziwy.
-To oryginał. –stwierdził i spojrzał na naszą dwójkę –Dobra robota. –w duchu odetchnęłam z ulgą, podobnie jak Kaldur. *Było blisko. Wally miał dobry powód, przez który mogłam zostać wywalona z drużyny.*
-Mam jednak jedno pytanie. –zaczął Batman, patrząc na Wodnika -Mogłeś wybrać kogokolwiek z drużyny. Dlaczego wybrałeś akurat Gold Quick? –spytał go. W sumie to ja też nie wiedziałam dlaczego to wybrał mnie. Sama zaczęłam się nad tym zastanawiać
-Emma, jest jeszcze nowa, chciałem, żeby się wykazała. Wiedziałem, że da radę i poradziła sobie jak widać świetnie. –Mroczny Rycerz przytaknął niezauważalnie głową
-Wracajcie już do domu, dzieciaki. –poleciła blondynka i wzrokiem skarciła Kid Flasha. Potem cała trójka bohaterów zniknęła, a każdy z nas udał się w swoje strony
Poszłam do pokoju i od razu, gdy w nim byłam poczułam walę zmęczenia. Padałam z nóg, dlatego nastawiłam szybko budzik na rano i padłam na łóżko, a przy tym jęknęłam. Rana się jeszcze nie zagoiła, więc bolało jak diabli. Położyłam głowę na poduszczę, ale zanim zamknęłam oczy usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę. –mruknęłam cicho, ale na tyle głośno, aby ten ktoś po drugiej stronie drzwi, usłyszał. Drzwi się otworzyły, a ja zobaczyłam Artemis –A ty nie idziesz do domu? –spytałam ją, a ta oparła się o framugę drzwi
-Idę, ale za chwilę. Chciałam ci podziękować za to co się stało na misji i przeprosić za zachowanie Wally'ego. On taki jest, przejdzie mu za parę dni.
-Nic nie poradzisz na to, że mi nie ufa.
-A powinien.
-Długo będziesz jeszcze tutaj ze mną gadać? Wybacz, ale... -ziewnęłam, a blondynka zaśmiała się pod nosem
-Jasne, rozumiem. Dobranoc.
-Dobranoc. –dziewczyna wyszła, a ja po chwili zasnęłam
**Wally**
Byłem zły, wściekły. Nie wywalili jej, a było już tak blisko. Ale nie poddam się, znajdę dowód na to, że jest kretem. Nie poddam się tak łatwo. Wiem, że coś ukrywa i dowiem się co. Nawet jeśli wszyscy uznają mnie za wariata.
Skierowałem się do platformy Z.E.T.A. chcąc udać się prosto do domu, jednak mój przyjaciel musiał mnie zatrzymać.
-Stary, co ci odwaliło? –spytał Dick widocznie wkurzony
-Nic mi nie odwaliło, mówiłem prawdę.
-Jaką prawdę?! Nazwałeś ją szpiegiem! Przez ciebie i te twoje niesłuszne oskarżenia omal dzisiaj nie wyleciała.
-Byłoby lepiej bez niej. –mruknąłem cicho, jednak on to usłyszał
-O co ci chodzi?! Co ty do niej masz?
-Co do niej mam? Może to, że dziwnie się zachowuje, albo to, że nic o niej nie wiemy? To do niej mam!
-Każdy ma swoje tajemnice, którymi nie chce się dzielić. A ona uratowała dzisiaj Artemis. Oberwała zamiast niej. To nie jest wystarczający dowód na to, że jest czysta?
-A skąd wiesz czy nie zrobiła tego, tylko po to, aby się uwiarygodnić?
-A skąd ty wiesz, że jest kretem, co? Nie masz żadnych dowodów.
-A więc to tak.
-Niby co?
-Jesteś po jej stronie. -*Nie no super. Najpierw przekabaciła Ligę, zespół na swoją stronę, a teraz i jego. Super!*
-Nie jestem po żadnej stronie!
-Chronisz ją, a ja wiem dlaczego. –ściszyłem swój ton głosu, tak aby tylko on to mógł usłyszeć -Podoba ci się.
-Co? Ty już kompletnie zwariowałeś.
-Nie zwariowałem, tylko jako jedyny widzę to co się tu dzieje. Ona kupuje sobie wasze zaufanie, tylko po to, aby później wbić wam nóż w plecy. Jak możesz tego nie widzieć?!
-Oceniasz ją, a nawet jej nie znasz.
-Ty też nie. Zamydliła ci oczy, Dick. Dla tego nie zauważasz tego co ja! Ty nawet wymyśliłeś jej ksywkę.
-Jaką ksywkę? Po prostu mi się tak powiedziało.
-Kłamiesz jak z nut.
-Czy ty nie możesz zrozumieć, że Emma jest po naszej stronie, że nie jest kretem? Uwiodłeś się na nią, tylko dlatego, że ma taką samą moc co ty?
-Właśnie, dobrze, że to powiedziałeś. Skąd ona ma swoje moce, co? Skoro jej tak ufasz to może mi to wyjaśnisz? –nie odezwał się –Widzisz?
-Jedyne co widzę to gościa, któremu kompletnie odwaliło. –rzucił mi spojrzenie pełne złości po czym zniknął, przechodząc przez teleport
*Jeszcze zobaczysz, wy wszyscy zobaczycie, że miałem co do niej racje.*
CZYTASZ
Mój Początek I Koniec.
FanficE jak ekscytacja. M jak miłość. M jak moce. E jak emocje. Nieznaczące słowa tak samo jak litery. Ale gdy połączy się pierwsze litery wyjdzie: Emma. Nic nie znaczące imię jakich wiele, ale to nie imię jest niezwykle, lecz osoba jaka je nosi...