Zdjęcie:
Strona: deviantart.com
Autor: palnk
Góra Sprawiedliwości, godzina 7:22.
**Emma**
Wczoraj zapomniałam się spakować do szkoły, dlatego od razu po ogarnięciu się i zrobieniu porannych potrzeb, zaczęłam pakować rzeczy do plecaka. Jednak tą czynność przeszkodziło mi pukanie do drzwi.
-Otwarte. –powiedziałam, a osoba weszła do mojego pokoju
-Ładnie się urządziłaś. –usłyszałam za sobą, znany mi głos. Odwróciłam się i zobaczyłam tam znanego mi bohatera z Metropolis
-Dzięki. –odpowiedziałam niepewnie. Jego przybycie tu musiało coś znaczyć, czułam to. *Może chodzi o to co stało się rano? Ale sprawa została wyjaśniona. Po co tu przyszedł?* -Czym sobie zasłużyłam na twoją wizytę? –spytałam wracając do pakowania rzeczy
-Chciałem wiedzieć czy dobrze ci tutaj, w drużynie.
-Jest... dobrze, zaprzyjaźniłam się z większością osób i... są mili i w ogóle.
-Ale...?
-Ech. –westchnęłam ciężko –Ale z Wally'm mam problem. Uważa, że jestem kretem i chce, abym jak najszybciej opuściła drużynę. –wyznałam i wtedy zapadła cisza. Było to dla mnie niepokojące, bo rzadko kiedy wujek Clark potrafił przestać gadać. Chyba, że nad czymś myślał, a biorąc pod uwagę co się dzisiaj stało, to na pewno nie było to dla mnie nic dobrego
-Może... może tak byłoby lepiej. –odezwał się zamyślony, a ja miałam jedynie nadzieje, że jedynie myślał na głos, jednak i tak się zdziwiłam, że o tym pomyślał i z tego powodu upuściłam trzymającą w rękach książkę
-Najpierw mnie namawiasz do dołączenia tu, a teraz chcesz, żebym odeszła?! Zdecyduj się! –prawie na niego krzyknęłam, podnosząc z ziemi moją własność
-Ja... po prostu uważam, że... Może podwójne życie to nie dla ciebie? Może chciałabyś żyć normalnie? Tak jak kiedyś? –zamilkł, podobnie jak ja. *Tak jak kiedyś? On wie co mówi?*
-Nigdy nie będzie tak jak kiedyś, a... ja... tutaj czuje się naprawdę dobrze, tak jakby rodzice nigdy nie umarli, tylko wysłali mnie na kolenie czy coś podobnego. Zapomniałam już, że ich straciłam. –spojrzałam na niego –Nie chce stąd odchodzić tylko dlatego, że Wally ma do mnie jakieś podejrzenia, które są niesłuszne. Zostaje tu, czy to mu się podoba czy nie. –zasunęłam plecak i zarzuciłam go na plecy
-Dobrze. Ale trzymaj się na jakiś czas trochę z dala od Kid Flasha, dobrze?
-Jasne, wujku.
Clark nie był moim prawdziwym wujkiem, ale był przyjacielem rodziców. Często nas odwiedzał, a mnie zabierał czasami na wycieczki, przez co stał się dla mnie jak wujek. Z tego powodu, rozmowa z nim była dla mnie przyjemna.
-A jak z twoją raną?
-Przecież wiesz, że się szybko goje. –podeszłam do niego i mocno przytuliłam –A teraz wybacz, ale muszę iść do szkoły.
Wyszłam z nim z mojego pokoju, po czym rozdzieliliśmy się. On poszedł w swoją stronę, a ja do pokoju Zatanny. Czarodziejka właśnie z niego wychodziła. Obie, rozmawiając ze sobą wyszłyśmy z Góry i poszłyśmy do szkoły. Cieszyłam się, że nie uwierzyła w słowa Wally'ego i dalej byłyśmy w dobrych relacjach.
Central City, godzina 14:24.
Weszłam do S.T.A.R. Labs. Podobno Flash chciał mnie widzieć, dlatego udałam się tam. A chciałam pomóc Megan przy obiedzie. Chociaż, jeśli szybko bym załatwiła to co chciał ode mnie sprinter, mogłabym zdążyć i zrobić deser.
Chodziłam po korytarzu budynku. *Ja nie mogę. Jakie to duże. Tydzień zajmie mi wydostanie się stąd.* Nie mogłam znaleźć Flasha, a biorąc pod uwagę, że nie znałam budynku to nie wiedziałam, gdzie mogłabym go szukać. Dlatego błądziłam.
Jednak w pewnym momencie usłyszałam czyjeś głosy. Nie mając innego pomysłu, poszłam w stronę tych głosów, rozpoznałam w nim osoby jakiej szukałam oraz Wally'ego, czyli tego kogo miałam unikać przez jakiś czas. *Fajnie. Obietnica złamana.*
W końcu dotarłam do pewnego pomieszczenia z kilkoma monitorami, gdzie stał Flash i rozmawiał o czymś z Małym. Nie chciałam wiedzieć o czym gadają, ale sądząc po minie rudzielca, to nie było nic dobrego, a przynajmniej dla niego.
Odchrząknęłam, zwracając na siebie ich uwagę. Obaj spojrzeli na mnie i Wally posłał mi wzrok pełen nienawiści, która nie była uzasadniona, a jego mentor lekki uśmiech.
-Chciałeś mnie widzieć? –spytałam
-To ja może już pójdę. –wtrącił chłopak i udał się w stronę, z której weszłam, a omijając mnie mruknął do mnie cicho: kret
-Czekaj Wally. –zatrzymał go blondyn, a on niezadowolony z tego stanął –Słyszałem o sytuacji z rana. –zaczął, patrząc surowo na Kid Flasha, ale ten się tym nie przejął –Podobno nie ufasz Emmie. To prawda?
-Mam ku temu swoje powodu. –odrzekł
-Canary twierdzi, że ta twoja nieufność jest spowodowana tym, że nie spędzacie ze sobą dużo czasu i nic o sobie nie wiecie. Dlatego macie spędzić ze sobą trzy godziny. -*Że co?!*
-Nigdy w życiu! –zaprzeczył od razu, a ja zobaczyłam uśmiech na twarzy Flasha. Był dla mnie podejrzany, nawet bardzo
-Nie macie wyboru. –wtedy znalazł się przy jedynym wyjściu z pomieszczenia, po czym zamknął drzwi, a ja usłyszałam jedynie dźwięk jakby ktoś zamknął je kluczem. *Nie. Nie mógł nas zamknąć.*
Szybko znalazłam się przy drzwiach i spróbowałam je otworzyć, jednak one ani drgnęły. *A jednak.* Odwróciłam się plecami do nich i spojrzałam na rudzielca, któremu nie było na rękę siedzenie tu ze mną.
*No to świetnie.*
CZYTASZ
Mój Początek I Koniec.
FanficE jak ekscytacja. M jak miłość. M jak moce. E jak emocje. Nieznaczące słowa tak samo jak litery. Ale gdy połączy się pierwsze litery wyjdzie: Emma. Nic nie znaczące imię jakich wiele, ale to nie imię jest niezwykle, lecz osoba jaka je nosi...