Część 14 "Więzień"

444 41 4
                                    

Zdjęcie:

Strona: deviantart.com

Autor: avademiswi


Gotham City, godzina 9:45.

Całą drużyną staliśmy przed magazynem na obrzeżach Gotham. Po co tam byliśmy? Nie wiedziałam. Nikt z nas nie wiedział. Na razie czekaliśmy tylko na kogoś z Ligi Sprawiedliwych, kto łaskawie nam wyjaśni co tam robiliśmy.

-Gdybym wiedział, że będziemy czekać, wziąłbym podręcznik do historii. –mruknął Robin, który siedział obok mnie skulony przy ścianie

-A co? Macie sprawdzian? –spytałam go. I tak nie miałam co robić, to pomyślałam, że chociaż sobie pogadam z Robin'em. Mało ze sobą rozmawialiśmy, ostatnim czasem. Ale spowodowane to było najpewniej tym, że Dick był pomocnikiem Batmana i razem musieli bronić swojego miasta. Pewnie też dlatego, ostatnio rzadko pojawiał się na treningach. Brakowało mi go. Treningi bez Robina to nie to samo

-Dokładnie. Mamy. Teraz. –rzekł z wyczuwalną irytacją w głosie -Przez cały tydzień uczyłem się z Barb. –zmarszczyłam brwi, czego na szczecie nie było widać, przez mój kostium. *Jaka Barb?* To pytanie pojawiło się w mojej głowie od razu po usłyszeniu jej imienia, to oraz i uczucie, które nie było dla mnie zbyt miłe -Nauka na marne.

-Ta... -odwróciłam wzrok od niego, nie wiedzieć dlaczego. Tak jakoś. Po chwili jednak znowu na niego spojrzałam –Ale przynajmniej masz więcej czasu na naukę.

-Niby tak, ale będę musiał napisać sprawdzian na dodatkowych lekcjach. O siódmej rano. –jęknął, a ja przewróciłam oczami na jego słowa

-Pff. –prychnęłam –O siódmej? Błagam. Kiedyś musiałam stawać do szkoły o piątej. I tak przez cały miesiąc.

-Co? Dlaczego? –spytał widocznie ciekawy

-Tata zepsuł auto. Nie pytaj nawet jak, bo ja same tego do końca nie wiem. –na moje słowa, usłyszałam jak chłopak się śmieje krótko –Musiałam jeździć autobusem, a tylko jeden jechał do mojej szkoły. Na moje nieszczęście był o piątej trzydzieści, a i tak zawsze się spóźniał.

-Słabo. –skomentował. Chciałam coś dodać, ale wtedy zobaczyliśmy jak pod magazyn podjechały dwa samochody policyjne oraz jedna furgonetka

-Plan jest prosty. –usłyszałam głos Batmana z mojej lewej strony. Spojrzałam tam i od razu podskoczyłam do góry, widząc go

-Człowieku nie strasz tak! –krzyknęłam na niego, jednak ten nic sobie z tego nie zrobił i mówił dalej. Reszta drużyny podeszła do nas

-Policja złapała wczoraj Riddlera. Waszym zadaniem jest pilnować, aby nie uciekł. Zbyt długo zwiewał, a teraz nie może nam uciec. -*Mamy być niańką? I przez to tutaj jestem?!* -Robin i Superboy, pojadą z zespołem Alfa. –zwrócił się do nich –Zatanna i Artemis z zespołem Beta. Kid Flash, Gold Quick, wy jedziecie w furgonetce, razem z Riddler'em. -*Oo! Super! Jak ja niby wytrzymam drogę z przestępcą i Wally'm?* -Wodnik, Marsjanka i Rocket, będziecie lecieć za nimi w Bio-rakiecie. Macie być podłączeni telepatycznie, nie z policjantami, ale ze sobą. Po wykonaniu misji, wracajcie do Góry. Wszystko jasne? –nikt nie odpowiedział. Najwidoczniej uznał to za tak, bo odwrócił się i odszedł

-Jasne jak słońce, które mało widzisz. –szepnęłam, gdy zniknął mi z oczu

-Weź nie narzekaj. Przynajmniej nie mamy lekcji. –odezwała się Artemis. *Megan musiała nas już połączyć.*

-Chyba wszyscy są podłączeni. –mruknęła rudowłosa

-Nie marnujmy czasu. Im szybciej to załatwimy tym szybciej wrócimy. –rzekł nasz lider

-A skąd wiesz, że po powrocie nie będziemy mieli treningu z Canary? –spytałam opierając ręce na biodrach –Na bank będziemy mieć trening.

-Zgadzam się z Emmą! –poparł mnie Wally i oparł się o moje ramie

-Bardziej was znosiłam, gdy się ze sobą sprzeczaliście. Niż teraz kiedy się we wszystkim godzicie. –mruknęła Raquel i razem z Megan i Wodnikiem udali się do Bio-rakiety

-Wcale nie we wszystkim się zgadzamy! –prawie krzyknęliśmy oboje w myślach, a później spojrzeliśmy po sobie. *Ej. A może faktycznie mają racje?* Przez ostatnie parę dni, dowiedziałam się wielu rzeczy, które łączą mnie z Wally'm. Naprawdę dużo rzeczy nas ze sobą łączy i to jest aż dziwne.

Po chwili razem z Małym weszłam do furgonetki, gdzie siedział mężczyzna w trójkątnych okularach, kajdankami na rękach i w pomarańczowym, więziennym kostiumie. Siedział na jednej z metalowych ławek. Razem z rudzielcem usiadłam na drugiej, naprzeciwko niego.

W zupełnej ciszy, furgonetka ruszyła. Mijały minuty, a ja jedyne co robiłam to patrzyłam się w ścianę. Byłam zła na Batmana. Za to wczorajsze jak i za to, że zrobił z nas niańki. Złapali Riddlera, wow. Dobra, złapanie go może i nie było takie proste jak mi się może wydawać, ale skoro go złapali, to mogli go też i sami przetransportować do Belle Reve.

-Kiedy wypowiesz jej imię, znika. –odezwał się mężczyzna

-Cisza. –odpowiedziałam od razu i zerknęłam na niego

-Dobrze. –rzekła z uśmiechem -Kiedy go komuś powiesz, przestaje być sobą.

-Sekret. –bez trudu odpowiedziałam i wtedy zerknęłam na Wally'ego, który patrzył na mnie zdziwiony. Zignorowałam to -Łatwe te zagadki. –mruknęłam krzyżując ręce na piersi-Nie znasz trudniejszych zagadek? Może bym się pomyliła.

-A jednak inni nie znają na nie odpowiedzi. -mówi

-Co ty robisz? –spytał mnie Wally w myślach

-Nudzi mi się. Co niby mam innego robić? –spojrzałam na niego i spiorunowałam go wzrokiem

-Mały, Goldie, jakiś problem? –odezwał się Wodnik

-Nie, nie. –odpowiedziałam, jednak Kid Flash musiał wtrącić swoje trzy grosze

-O prócz tego, że Gold Quick odpowiada na zagadki Riddlera. –mówił jakby zły. Co on ma do tego, że mi się nudzi. Trzeba było mnie nie zwalniać z lekcji

-Ha. Wiedziałem, że długo nie wytrzymają. Wodnik, wygrałem! Pokłócili się. Jesteś mi winny 10$. –wtrącił się Robin

Westchnęłam cicho i zerknęłam na mężczyznę. Był wyjątkowo spokojny, jednak wtedy nie zwróciłam na to uwagi i chciałam kontynuować naszą małą zabawę.

-Podane każdemu, staje się niepotrzebne.

-Hasło.

Wtedy stało się coś czego nikt nie był w stanie przewidzieć. Samochód wjechał w coś z taką siłą, że poleciał do góry, a w locie przewrócił się i wylądował dachem do ziemi. Niestety, ale zarówno ja, jak i Kid Flash w tym całym zamieszaniu, miotaliśmy się po całym samochodzie i ostatecznie wylądowaliśmy na jego dachy. Tyle razy uderzyliśmy w ściany, że prawie od razu straciliśmy przytomność. Znaczy Wally od razu ją stracił, ja jeszcze walczyłam z sennością.

Widziałam jak Riddler wstaje, a do furgonetki wchodzi jakiś mężczyzna. Przez otwarte drzwi zobaczyłam nieprzytomną drużynę z jakimiś ludźmi. Mężczyzna podszedł do Zagadki i odkuł go, a ten popatrzył na mnie i zaczął do mnie podchodzić. Gdy był nade mną, kucnął i powiedział

-Niezłą z ciebie zawodniczka. Zobaczmy czy jesteś lepsza ode mnie. –po tych słowach przegrałam swoją walkę i tak jak pozostali, straciłam przytomność

Mój Początek I Koniec.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz