six

987 30 4
                                    

W poniedziałek po weekendzie, w który miała miejsce impreza cała paczka usiadła razem na lunchu. W dość nieprzyjemnej atmosferze konsumowali swoje posiłki

—Idziesz zapalić?—spytała Brandona, szturchając go lekko w ramię

—Jeszcze się pytasz mała

Przelotnie spojrzała na Leondre, który zacisnął szczękę

Wyszli bez słowa ze stołowki i skierowali się na tyły szkoły

—Przepraszam, że cię wyciągnęłam. Nie mogłam tam wytrzymać—westchnęła, opierając się plecami o budynek

—Luz, przecież ja też—zaśmiał się

—Oh, mam coś dla ciebie

Chłopak wyjął z plecaka juula, wokół którego była zawiązana czerwona wstążka

Czarnowłosy wręczył jej przedmiot

—Już z wkładem—mrugnął do niej, na co rzuciła się mu na szyję

—Awh dziękuję. Nie trzeba było

—Na poprawę humoru po tym, co stało się w sobotę?—zadał retoryczne pytanie, na które Sage oczywiście odpowiedziała

—Jednak trzeba było—skrzywiła się nieznacznie

Szarowłosa zdecydowanie przegięła z alkoholem i pół nocy spędziła na wymiotowaniu całej wódki, jaką wypiła

Odkleiła się od Brandona i pozwoliła mu zapalić

Przez chwilę parzypatrywała się mu

Chłopak był wysoki jak na swój wiek, więc Sage rozmawiając z nim musiała trzymać głowę w górze, co zabawnie wyglądało. Jego krótkie czarne kręcone włosy wbrew pozorom nie wymagały wiele uwagi. Jego również czarne oczy były okalane długimi rzęsami. Na nosie miał okulary, które naprawdę mu pasowały. Miał pełne, zaróżowione wargi

Z czystym sumieniem mogła powiedzieć, że Brandon jej się podoba

—Mówiłem, żebyś na niego uważała ale ty swoje—przewrócił oczami lekko zdenerwowany

—To nie moja wina, że dał mi zadanie, które brzmiało 'pocałuj mnie'

—Nie dałabyś mu się dotknąć, prawda?—spojrzał na nią z przymrużonymi powiekami

—Nie dałabym nigdy, przenigdy, więc nie złość się na mnie

—Ja się o ciebie zwyczajnie martwię. Nie chcę, aby cię zranił

—Co ty na to, by dzisiaj po szkole pójść do kina?—zaproponował czarnowłosy, po chwili

—Jasne—uśmiechnęła się dziewczyna i schowała prezent do torebki. Zapomniała zrobić to wcześniej

Kilka minut później rozdzielili się przy pomniku jakiegoś pisarza na środku szkoły i poszli na lekcje. Spotkali się w tym samym miejscu trzy godziny później

Kiedy Sage wsiadała do samochodu Brandona oczy wszystkich osób stojących przed szkołą spoczywały na nich. Wśród nich nie mogło zabraknąć Leondre, który stał oparty o samochód Charliego, popalając sobie coś

Naturalny oraz farbowany blondyn kłócili się o coś, przynajmniej tak to wyglądało. Prawdopodobnie reszta była w środku auta

—Przyzwyczaisz się—powiedział czarnowłosy, nawiązując  oczywiście do wszystkich patrzących się uczniów

—Tsa

Jej telefon zawibrował, więc odblokowała go i sprawdziła powiadomienie

savnnahmcniece: leo jest wściekły

okaysage: jakoś mnie to wali idk

savannahmcniece: o nie kochana

savannahmcniece: nie rozumiesz

savannahmcniece: on jest wściekły
bo weszłaś do samochodu z Brandonem

okaysage: jest jeszcze coś
o czym chciałabyś mnie powiadomić?

savannahmcniece: w sumie tak

savannahmcniece: uważaj na Brandona, mówię ci

savannahmcniece: chyba wezmę się za leo

okaysage: bierz się za kogo chcesz🤷‍♀️

—Jezu ale Savannah jest głupia—westchnęła dziewczyna

—Czemu?—Brandon zmarszczył lekko brwi

—Bo 'chce się brać za leo'—zacytowała, a czarnowłosy wybuchł śmiechem

—Po pierwsze; jak zaczną ze sobą kręcić to po tygodniu jej się znudzi, wrobi ją w coś i wywali z paczki. Po drugie; Leo chce ciebie, nikogo innego. Więc proszę cię mała, nie przybiegaj do niego przy pierwszej lepszej okazji

—Przybiegać to ja mogę tylko do ciebie

—Będziesz na każde moje zawołanie?

Brandon zaparkował przed budynkiem kina

—Każde

Nie zorientowała się, że to był moment, w którym Brandon obkręcił ją sobie wokół palca

𝙗𝙖𝙗𝙮 𝙬𝙚 𝙡𝙤𝙨𝙩 𝙞𝙩Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz