Kolejnego dnia Brandon i Sage przyszli do szkoły, trzymając się za ręce, czym zwrócili uwagę wielu uczniów. Starali się tym nie przejmować
Weszli do wnętrza budynku i pierwsze co rzuciło się im w oczy była tablica ogłoszeń, która ogłaszała wymiany do innych miast w Wielkiej Brytanii
Skierowali się do zapisów, by sprawdzić jakie są miasta. Dostępne były Londyn, Oxford, Cambridge, Liverpool, Manchester, Swansea oraz Cardiff
Sage wyrwała się z uścisku Brandona i chwyciła długopis, by wpisać się do listy pod nazwą 'Swansea'
—Hej, myślałem, że pojedziemy gdzieś razem—powiedział obrażony czarnowłosy
—I jaki problem? Ja chcę do Swansea
—A ja do Cambridge, jedziemy tam—wyrwał szarowłosej długopis
—Yh nie? Ja jadę do Swansea i nie będę się tobie podporządkowywać—odrzekła pewnie
—Czyli jedziesz z Devriesem, tak?
Szybko sprawdziła zapisy i niestety pod Swansea było nazwisko Leondre
—Tak
—Jak masz robić awantury o takie coś to lepiej, żebyśmy pojechali w dwa różne miejsca. Szczególnie, że nie wiem czy będziemy się wtedy spotykać
Wzruszyła ramionami i podpisała się, pod stolicą Walii
Musiała przecież doprowadzić do wygranej zakładu
Miała mu pokazać prawdziwą siebie? Nie było opcji, ale musiała
—Myślałem, że już cię omotał, ale jednak jakieś siły odpychają was od siebie—szepnął
—Może jeszcze powiesz, że jest ze mną tylko dla... pewnych korzyści
Dziewczyna odwróciła się twarzą do Leondre
—Nie chciałem ci tego mówić w szkole, no wiesz
—To nie może być prawda. Nie może. Nie może. Nie może—powtarzała w kółko
—Co się stało?—spytał, trzymając ją, by nie upadła
Ledwo trzymała się na nogach i znacznie zbladła
—Sage, powiedz mi albo pójdziemy do pielęgniarki—powiedział twardym głosem, by w końcu coś dotarło do tej skomplikowanej dziewczyny
Ta tylko posłała mu spojrzenie, które zinterpretował jako 'nie pogarszaj sprawy Devries', więc wyprowadził ją na tył szkoły, by mogła ochłonąć
—Powiesz mi w końcu o co chodzi?—zirytowany, przeczesał dłonią swoje farbowane blond włosy
—Nie chcę patrzeć na Brandona—odpowiedziała drżącym głosem, odwracając głowę w innym kierunku
—Jedziemy do mnie
Szarowłosa nie protestowała i wyszła ze szkoły u boku Leondre, który osłaniał ją przed wszystkimi ciekawskimi spojrzeniami. Włączając w to Brandona, który na patrzeniu nie poprzestał
—Gdzie idziesz z moją dziewczyną, przyjacielu?
—Z dala od ciebie—mruknął do niego siedemnastolatek
—Do mnie Sage—powiedział Brandon, ignorując słowa Leondre
—Nie będziesz do niej mówić jak do psa—farbowany blondyn odpowiedział za szesnastolatkę, która schowała się jeszcze bardziej za jego plecami
—Oh, usta odmówiły ci posłuszeństwa? Wczoraj było inaczej—uśmiechnął się zadziornie i odwrócił się tyłem do nich. Poszedł w swoją stronę środkiem korytarza
Dumny z siebie, ponieważ wiedział, że Leondre będzie wściekły na jego już pewnie nie jego dziewczynę i zniszczy to, co siedemnastolatek próbował zbudować przez pierwszy tydzień szkoły
Wiedział o zakładzie
Nie zależało mu na dziewczynie. Chciał ją wykorzystać wcześniej niż zrobi to jego przyjaciel, który nigdy tak naprawdę nim nie był ale nie o tym teraz mowa
Osiągnął połowę sukcesu. Jednak Sage miała opór, by całkowicie się przed nim rozebrać
Wszyscy zebrani na korytarzu patrzyli z podziwiem jak Brandon odchodzi z podniesioną głową, lecz kiedy zszedł z ich pola widzenia wszyscy wrócili wzrokiem na Leo i Sage
Siedemnastolatek odwrócił się twarzą do szarowłosej, który wyglądała jak zbity pies
—Zmusił cię?—spuściła wzrok
—Zrobiłaś to dobrowolnie, huh?—spytał niedowierzając i odsunął się na kilka kroków
—Dziwka
CZYTASZ
𝙗𝙖𝙗𝙮 𝙬𝙚 𝙡𝙤𝙨𝙩 𝙞𝙩
Fanfiction𝙡𝙚𝙤𝙣𝙙𝙧𝙚 𝙙𝙚𝙫𝙧𝙞𝙚𝙨 𝙛𝙖𝙣𝙛𝙞𝙘𝙩𝙞𝙤𝙣 od początku było wiadomo, że długo trwać nie będą