W końcu nadszedł szósty października, czyli urodziny Leondre
Szarowłosa przygotowywała się do tego dnia od paru tygodni, ponieważ chciała wyglądać najlepiej ze wszystkich osób, które będą tam się znajdować
Znalazła się przed domem Devriesa, z którego wyraźnie było słychać głośną muzykę. Niepewnie nacisnęła klamkę i weszła do środka
Nie wiedzieć jak, ale od razu znalazła się w ramionach Leo, który był już wstawiony. Pociągnął ją na prowizoryczny parkiet
Położył ręcę na jej talii i przyciągnął do siebie tak blisko, że mogła poczuć jego skażony alkoholem oddech na swojej skórze
—Ładnie dzisiaj wyglądasz. Dla mnie, tak?—spytał, próbując ukryć swój uśmiech
Była ubrana w bordową, obcisłą i krótką sukienkę, czyli ulubione combo jej przyjaciela
—Nie wyobrażaj sobie za wiele—odwróciła wzrok, by nie zauważył, że kłamała
—Kłaamiesz—zaśmiał się
—Ugh, dobra, kłamię—zarumieniła się, czego farbowany blondyn na szczęście nie zauważył
—Wiedziałem—lekko musnął ustami jej policzek, na co stado motyli obudziło się w jej brzuchu
Bez słowa chwycił za jej nadgarstek i zaciągnął w nieznanym jej kierunku. Celem okazała się kuchnia
Kiedy Leo postawił przed nią kilkanaście shotów już wiedziała o co chodzi, ale nie wiedziała czy ma przyjąć niewypowiedziane wyzwanie
—Chcesz mnie upić?—zaśmiała się melodyjnie
—Nah
—Pijemy razem, okej? Bez żadnych wyścigów—podniósł pytająco brew, na co Sage chwyciła pierwszy kieliszek i przechyliła go tak, by po chwili gorzka ciecz spływała po jej gardle
—Woah, maleńka, nie tak szybko—tym razem Leo się zaśmiał i wypił shota
Po kilku kolejnych, szesnastolatka ledwo stała na nogach w przeciwieństwie do Leo, który mógłby przenosić góry
Dziewczynie bardzo kręciło się w głowie i bolał ją strasznie brzuch. Sage zbladła, przez co lekko spanikował
Zaprowadził ją do pomieszczenia, w którym znajdowały się kanapy oraz mały aneks kuchenny
Położył słabą dziewczynę na jednej z kanap i przyniósł jej z małej kuchni szklankę wody, którą potem od razu wypiła. Nie czuła się wcale lepiej
—Może przynieść ci coś do jedzenia?
—Nie, nie trzeba, nie
—Martwię się, więc mnie nie okłamuj—pociągnął za końcówki swoich blond włosów z bezsilności
—Nie chcę jeść, jadłam przed wyjściem
Spojrzał w jej załzawione oczy i od razu wiedział, że kłamie. Nie mówiła mu prawdy, co niezbyt się mu podobało
Oczekiwał od niej szczerości, ale z jakiego powodu? Przecież nic ich nie łączy
—Mogę zostać na noc?
W ciągu miesiąca Leondre zaczęło zależeć na drobnej dziewczynie, co mogło mu zrujnować plany
—Jasne—podszedł do niej i przytulił ją najmocniej jak potrafił, by poczuła jego obecność, zależało mu na tym
Wpadł
CZYTASZ
𝙗𝙖𝙗𝙮 𝙬𝙚 𝙡𝙤𝙨𝙩 𝙞𝙩
Fanfiction𝙡𝙚𝙤𝙣𝙙𝙧𝙚 𝙙𝙚𝙫𝙧𝙞𝙚𝙨 𝙛𝙖𝙣𝙛𝙞𝙘𝙩𝙞𝙤𝙣 od początku było wiadomo, że długo trwać nie będą