nine pt.II

846 25 3
                                    

Chłopak szybko odstawił Sage na ziemię i opuścił szybko rękawy. Łudził się, że tego nie zobaczyła

—L-leo—zadrżał jej głos, gdy wypowiadała jego imię

Chciało jej się zwyczajnie płakać. Wyć. Co z tego, że on nie był dla niej dobry. Wiedziała, że w nim jest ta dobroć, której szukała w każdym jego geście oraz słowie skierowanym do niej

—Nie—powiedział twardo i odwrócił się, by odejść, lecz szarowłosa przytrzymała go za rękaw. Siedemnastolatek próbował się wyrwać, lecz siła dziewczyny była na tyle mocna, że rozerwała rękaw

—Zostaw mnie w spokoju—wysyczał farbowany blondyn i szybko pobiegł do swojego auta, mając nadzieję, że nikt nie widział całego zajścia

Sage poszła za nim, ponieważ wiedziała, że chłopak jak wejdzie do samochodu to pojedzie już do domu, a za wszelką cenę chciała z nim porozmawiać

Nie wiedziała dlaczego, ale Leondre nie kazał jej wysiąść z pojazdu. Przez całą drogę patrzyła na jego rękę, co niesamowicie go irytowało, lecz wolał nic nie mówić

Bał się, że w pewnym momencie załamie mu się głos i wszystko pójdzie na marne. Jego wizerunek szkolnego bad boya, na którego się wykreował w lęku, że otaczający go ludzie nie polubią go za to kim naprawdę jest

Nie myślał w tej chwili o zakładzie, że mu zaufa i łatwiej będzie ją zaciągnąć do łóżka. Nie. Nie to w tej chwili było ważne

Po kilkunastu minutach zaparkowali pod ogromnym domem, willą w jednej z bogatszej dzielnicy Bristolu

Sage wysiadła za chłopakiem. Uważnie obserwowała jego ruchy, kiedy otwierał drzwi lub kiedy wchodził schodami na pierwsze piętro domu, a potem do swojego pokoju

Usiedli na łóżku. Oboje pogrążeni w swoich myślach. W końcu dziewczyna się odezwała

—Dlaczego?—szepnęła—Dlaczego tak idealna osoba jak ty, robi coś takiego

Nie wszystko jest takie jakie się wydaje. Ty widzisz tylko jedną stronę mojego życia, szkolną, a w tym budynku każdy zakłada maski. Wiesz to. Sama ją codziennie nosisz, ale przy mnie możesz być sobą, bo ja wiem. Wiem, że oboje mamy maski, które boimy się zdjąć

Westchnął przeciągle i przeniósł swój wzrok na widok za oknem

—Nie jestem idealny. Tak naprawdę nie mam tylu przyjaciół, ufam tylko Charliemu

—Nie jestem idealny. Mam cholernie niską samoocenę i robię wszystko, by była wyższa, ale nie

—Nie jestem idealny. Jestem słaby. Czasami mam ochotę to wszystko zakończyć, bo nie mam siły ciągnąć tego dalej

Sage pokiwała głową na znak, że rozumie, bo rozumiała. W stu procentach

—Wiem, że rozumiesz. Też masz takie myśli, codziennie—w końcu spojrzał na nią. Prosto w jej niebieskie oczy

—Sk-kąd ty..

—Oczy są odpowiedzią na wszystko, zapamiętaj

Zamilkła ponownie

Miała tyle pytań, ale nie chciała bombardować nimi chłopaka

Trochę beznadziejne, no wiesz, uczucie, które przepełnia cię kiedy nie dajesz już rady

𝙗𝙖𝙗𝙮 𝙬𝙚 𝙡𝙤𝙨𝙩 𝙞𝙩Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz