5

161 22 27
                                    

Julian bardzo sprytnie wymigał się od jedzenia kolacji, mówiąc gospodyni, że przypomniał sobie o nie wysłanym mailu do szefa. Dostał zatem kanapki na talerzu, by mógł zjeśc kolację w pokoju. Zastanawiał się szczerze, jak Tomi funkcjonuje w normalnej rodzinie i w normalnym związku, nie jedząc posiłków. Przecież niemożliwe, by przez tyle lat, nie była z ludźmi ze szkoły w pizzerii czy z Adamem na jakiejkolwiek kolacji. A rodzice? Czy coś wiedzieli? W końcu miała kły i na pewno była wampirem. Teraz żałował, że nie został na kolacji, bo dowiedział by się choć tego.

Gdy usłyszał rozmowę za oknem wytężył słuch.

- Jak to chcesz sobie wszystko przemyśleć? Nie masz innych możliwości - to był głos Adama - to ma coś wspólnego z tym facetem co u was wynajmuje pokój?
- Nie, Adam. Chodzi mi o całokształt. Julian pomógł mi tylko coś sobie uświadomić - wojownik uśmiechnął się lekko słysząc to, co Tomi o nim powiedziała.

- Niby co? Że miałaś mokro w majtkach jak tylko wszedł do kuchni?
- Jak możesz! - Julian poczuł wstyd, że tak się zachował, nie dlatego, że żałował tego, co się działo między nimi, tylko dlatego, że Adam miał teraz pretekst, by jej dokuczać, a to ją raniło.
- Stwierdzam fakty - odparł sucho.
- Masz rację. Przepraszam. Nie chciałam się tak zachowywać - usłyszał zdławiony łzami głos Tomi.
- Aldonko już dobrze, rozumiem czemu taka jesteś.

Aldonko? Co jest kurwa?

Julian nie rozumiejąc wyszedł z pokoju i zszedł na dół.

Do kogo ten palant w końcu mówił?

Na dole uchylil cicho drzwi i gdy wyjrzał przez szparę, zobaczył w świetle księżyca tylko Tomi i Adama.
- Naprawdę rozumiesz?
- Oczywiście. Twoi rodzice są dwa razy starsi niż moi, nic dziwnego, że dali ci takie imię, że tak cię wychowali.

Słysząc tekst o jej rodzicach, Julian zacisnął pięści. Uzmysłowił sobie, jak inaczej zachowywała się
Tomi przy nim. Była bojowa i odważna, a przy Adamie traciła pewność siebie. Zobaczył, że pochyliła głowę.

- Przepraszam - mruknęła - masz rację co do imienia. Jeśli chcesz pojedziemy jutro do urzędu.

- Grzeczna dziewczynka - Adam się roześmiał, poklepał ją po pośladku i wsiadł do samochodu. Opuścił szybę.

- A teraz pocałuj mnie na pożegnanie, tak jak lubię, czyli?
- Bardzo czule - mruknęła i pochyliła się zaciskając szczękę. Julian już wiedział, że coś tu jest nie tak. Ona nie chciała być z Adamem. Musiał z niej wyciągnąć dlaczego daje się tak traktować. Ale najpierw...

Tomi!

Dziewczyna podskoczyła słysząc głos Juliana w swojej głowie, zanim zdążyła pocałować Adama.

Nie wiem, co ten dupek ma na ciebie, ale nie daj się tak traktować.

Tomiła szybko zrozumiała, że skoro jest podobna do Juliana, może go słyszeć.

- No czekam - Adam już był mocno wkurzony.

Ty nic nie rozumiesz, on może nas zniszczyć, mnie i moich rodziców. Może im wszystko odebrać.

Tomi, zaufaj mi. Pomogę ci. Mam moc i możliwości. Istnieją klany wojowników takich jak ja. Taki ktoś to dla nas pestka.

Nagle Adam złapał ją za nadgarstek i przyciągnął do otwartego okna.

- Nie słyszałaś, kurwa? - wrzasnął.

Julian dostrzegł ruch za firanką w kuchni. Nie mógł znieść tego, by ci dobrzy ludzie cierpieli przez takiego gnoja. Otworzył drzwi i w jednej chwili stał przy samochodzie, złapał Tomi odsuwając ją za siebie.

Inteligentna krewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz