13

164 27 24
                                    

Gdy Tomi i Julian powiedzieli Śnieżce "dobranoc", udali się do jego mieszkania, zabierając dopiero teraz walizki z holu. Idąc korytarzem Julian wyjaśniał dziewczynie co gdzie jest, aż w końcu stanął przed swoimi drzwiami. Pchnął je i przepuścił w drzwiach swoją kobietę, a wchodząc tuż za nią od razu wniósł bagaże. Zapalił światło i dopiero, gdy Tomi wydała okrzyk zachwytu spojrzał na pomieszczenie. Cofnął się trzy kroki i zerknął na drzwi by się upewnić czy rzeczywiście weszli do jego mieszkania, ale numer się zgadzał.

Wszystkiego najlepszego brachu z okazji Zawiązania - usłyszał w głowie głos Catalina i uśmiechnął się szeroko - pomysł był mój, ale całą robotę odwalił Lonuc i Luke.

Jesteście niesamowici, dziękuję - rzucił wzruszony.

Nie ma za co, jesteśmy rodziną bracie - usłyszał Catalina.

Zawsze.

- Jak tu pięknie - zawołała Tomi rozglądając się po wnętrzu salonu. Podbiegła do okna i oparła dłonie o parapet, na którym stał wazon z różowymi piwoniami. Wtuliła w nie nos, zaciągnęła się zapachem i głośno westchnęła.

Julian zamknął drzwi i rozejrzał się po pomieszczeniu. To było coś niesamowitego. Ściany były odświeżone, w oknach wisiały robione na szydełku z białego  kordonka firanki, nadając pomieszczeniu ciepła, ale przede wszystkim polskości. Za brązową sofą, na której leżała, na szczęście  sztuczna, owcza skóra, wisiał piękny obraz malowany farbami olejnymi, jednak Julian nie wiedział dokładnie co przedstawia. Była to na pewno   dolina w Tatrach, ale nie miał  pojęcia jaka, nie wiedział też, skąd  Catalin go wytrzasnął.
Podszedł bliżej przyglądając się  widokowi z zaciekawieniem, a po chwili poczuł dłonie Tomi oplatające go w pasie.

- To szlak z Cyrhli na Kopieniec - mruknęła - długo masz ten obraz?

- Nie widziałem go jeszcze. Całe to mieszkanie wyglądało inaczej, gdy wyjeżdżałem do Polski. ściany miały ten kolor, ale cała reszta...

- Co cała reszta? - spytała ciekawa puszczając go i idąc w stronę drzwi po prawej stronie salonu.
- Catalin, Lonuc i Luke z jednoosobowego mieszkania utrzymanego w typowo męskim klimacie, stworzyli mieszkanie pełne uroku i delikatności - poszedł za nią, sam będąc ciekawy co zrobili w sypialni, bo Tomi właśnie stała przed jej drzwiami. Otworzyła je i od razu poczuła gulę w gardle. Na środku największej ściany, stało dwuosobowe łóżko, na którym leżało kilka klimatycznych poduszek, ale Tomi sie wzruszyła patrząc na ścianę za łóżkiem. Przed nimi rozciągał się widok pokrytych śniegiem górskich szczytów. Odwróciła się czując za sobą Juliana i wtuliła się w jego ramiona. Łzy same popłynęły po policzkach. Zdawała sobie sprawę,  że zatęskni jeszcze nie raz za Skrzypnem, ale jednocześnie  czuła, że skończył się jakiś etap w jej życiu. 

- Sypialnię też oni przygotowali? - zapytała szeptem.
- Tak, tu też było całkiem inaczej- mruknął w czubek jej głowy i nagle porwał ją na ręce.
- Julek! Co Ty wyprawiasz - roześmiała się z jeszcze mokrymi od łez policzkami.
- Wnoszę pannę młodą, bo w sumie nią jesteś. Oczywiście powinienem Cię wnieść z korytarza do mieszkania, ale co się odwlecze to nieuciecze - powiedział i zrobił krok przekraczając próg sypialni.

Nagle wyczuł zmianę nastroju dziewczyny. Usiadł z nią na łóżku i odwrócił ją przodem do siebie.
- Co jest mój aniele? - spytał zaniepokojony.

Tomi głęboko westchnęła i się  odezwała:
- Rodzice zawsze powtarzali, że będę najpiękniejszą  panną młodą. Ale po pierwsze już ich nie ma... A po drugie Zawiązanie to chyba u nas ślub prawda?
Jukian pokiwał głową.
- Właściwie tak,  choć to chyba nawet coś więcej... Nagle odnajdujesz słowa przysięgi? Dziwne trochę  - nigdy wcześniej  się nad tym nie zastanawiał.
- Kto odnajduje, ten odnajduje - rzuciła  z ironią.
- Oj tam, czepiasz się - popatrzył głęboko w jej oczy. Boże, ale był szczęśliwy.
- Ha, ha, ha - znowu się roześmiała - ciekawe co byś zrobił, gdybym nie odpowiedziała  na twoje uczucia.
- Nie wiem - spoważniał i przyciągnął ją mocno do siebie myśląc o tym, co powiedział mu Mariad przed wylotem z Polski.

"Mrok" też był czymś czego Julian nie rozumiał, tak jak i mocy Zawiązania. Tego nie mógł jak dotąd wyjaśnić biologią.  Już kilka lat prowadził nad tym badania, przejrzał DNA każdego z braci klanu na wylot i nie znalazł nic, co by świadczyło o tym, że są narażeni  na działanie "mroku" jako etap ich biologicznego rozwoju. To musiało być coś więcej. Tylko co? Bo przecież nie magia, jak to często sugerowali współcześni pisarze czy producenci filmowi. Sargassowie wszystko co osiągnęli, osiągnęli  na drodze ewolucji i wypracowali siłą umysłu, tą cząstką  mózgu, której ludzie nie wykorzystywali. Tylko dlaczego skoro "mrok" był zły, nie pozbyli się go na drodze ewolucji, tak jak wielu chorób? Dlaczego nie potrafili z nim walczyć, tylko wnikał w ich serca i duszę, oplatał  mrocznymi mackami i przeciągał na swoją stronę? Przecież potrafili się   osłonić, ukryć różne rzeczy, ukryć myśli, zablokować umysł, by inni nie mieli do niego dostępu.  Sara przecież  tyle lat potrafiła chronić swoje wspomnienia przed nimi wszystkimi. Ale "mroku" nie mogli powstrzymać, a słowa Zawiązania płynęły same. Humor popsuł mu sie na tyle, że pociągnął Tomi na łóżko i przutulajac ją do siebie przykrył ich kołdrą. Potem mocą Vi posłał impulsy z neuronów do lamp i pogasił światła.

- Muszę jeszcze  wziąć prysznic - powiedziała Tomi głaszcząc go po klatce piersiowej.
- Jutro  to zrobimy - mruknął  - a teraz śpij  i zapamiętaj sen. Podobno to co się przyśni na nowym miejscu, kiedyś się sprawdzi.

***

Arcanos był bardzo zadowolony  z tempa pracy poddanych. Produkcja bomb na bazie białego fosforu i napalmu miała się ku końcowi. Mieli ich taką ilość, że burza ogniowa mogła by pochłonąć całe miasto. Tym bardziej był pewien, że wystarczy na siedzibę klanu. A skoro tak dobrze wszystko szło, nie będzie czekał kilkunastu dni na spotkanie z tymi zdrajcami rasy. Musieli się tylko jakoś tam dostać, nie mieli samolotu, a wiedział, że siedziba Nadiana otoczona jest wysokim tytanowym ogrodzeniem. 

- Jelkiel! - ryknał w głąb pokoju, z sypialni,  którą nawet polubił. A może to dlatego, że lubił jej właścicielkę? Była cicha i potulna, a jej krew, którą upaprała cały dywan była słodka i aromatyczna. Czasem go nosiło, a wiedział,  że jak wypije z niej więcej, to kobieta umrze i całkowicie  pozbawi się  wówczas jej krwi.  Ale zapach  krwi kobiety na pościeli, na dywanie, na jego ubraniu przyprawiał go o szaleństwo.

- Jelkiel do kurwy nędzy! - wrzasnął po raz drugi - gdzie Ty do chuja jesteś?

Zobaczył go po chwili jak idzie do niego z dziwną miną i zaczął się cofać. Od razu za Jelkielem pojawili się inni. Na ich twarzach widniała nienawiść i obłęd jaki często  wiedział w swoich oczach. Odwrócił się za siebie i rozejrzał po domu. Miał do wyboru okno, albo drzwi. Ruszył jak rozjuszony byk w ich stronę, nie zawracając  sobie głowy tym, że były zamknięte. Z ogromną siłą wpadł w nie, wyważając i znalazł się na dworze. Bezksiężycowa noc była jego sprzymierzeńcem, choć wielu z jego, już byłych, Sargassów, dobrze widziało w ciemności.  Nie znał dobrze Barrow, ale wiedział, że w miasteczku się nie ukryje. Ruszył biegiem w stronę lasu,  blokując swoją mocą tym zdrajcom dostęp do siebie. Mocno wierzył w to, że  jest silniejszy niż oni, gdyż już nie raz żywił się  ludzkimi mòzgami. Nie miał pojęcia gdzie spędzi dzisiejszą noc, ale wiedział, że mu za to zapłacą.

Biegł długo, na szczęście po około dwóch godzinach przestał wyczuwać ich za sobą. Mógł zwolnić i spokojnie pomyśleć co dalej. I tak też uczynił, gdy nagle usłyszał warczenie. Odwrócił się i spostrzegł, że otacza go liczna sfora wilków.

To on? - spytał alfa.

Shean mi przekazał, że on wydał rozkaz - odpowiedział w myślach wilk beta, watahy z alaskańskich lasów.

Czyli ponosi winę  - rzucił Alfa i dodał bez skrupułów - zabić.

Dwanaście wilków rzuciło się na Arcanosa, by pomścić swoich braci. Ruszył biegiem, ale ostre zęby złapały go za kostkę. Inny wilk wgryzł się  w udo. Arcanos się przewrócił i gdy wilki zaczęły  szarpać jego ciało, zrozumiał,  że nie ma szans by przeżyć, mógł zrobić tylko jedno: błyskawicznie uaktywnił swoje geny, miał tylko nadzieję, że odległość nie była problemem i cząstka siebie, którą przekazał, przejmie władzę  nad jego córką.

Inteligentna krewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz