W Nowym Orleanie było już po północy, gdy samolot przylatujący z Polski wylądował na terenie posiadłości klanu. Carolyn stała oparta o Sarę i Martę. Stresowała się bardziej, niż się spodziewała. Jej wilczek, Stubborn, wyczuwał nastrój swojej pani, bo co trochę trącał ją nosem. Carolyn, jeśli chodzi o niego, była na siebie zła. Przez swój stan zdrowia, nie mogła wychodzić z nim na spacery, nie bawiła się z nim, nie karmiła. Kochała go, ale obawiała się, że ich więź nie będzie tak silna jaką miała z Ashem. Tym bardziej, że Kathatuka go pokochała, a Carolyn miała za kilka miesięcy urodzić dziecko, więc na nadmiar czasu raczej nie będzie narzekać. Gdy ucichły silniki pomyślała, że serce wyskoczy jej z piersi. Wpatrywała się w oświetlony pas asfaltu i drżała z wrażenia.
Pierwszy wyskoczył z samolotu Nikolaj. Zatrzymał się na końcu schodów i odebrał od Aleksieja śpiącego chłopca. Luke i Catalin już byli przy nim i jeden z nich przejął dziecko. Potem Nadian zniósł dziewczynkę, a Catalin wziął ją w ramiona i ruszył za Lukiem. Dali podeszła by się przywitać i poprowadzić kobiety do przygotowanych dla nich mieszkań. Jedna z nich niosła w ramionach roczną kruszynkę. Gdy wchodzili do kamienicy, przedstawiła kobietom Carolyn, Sarę oraz Martę. Jej myśli pobiegły do chwili, zaledwie sprzed kilkunastu dni, w której to ona tu przybyła i była "nowa", a teraz pełniła rolę gospodarza. Patrząc na kobiety, które były w podobnym stanie jak wtedy ona, postanowiła poprosić Catalina by ponownie zaprosił Mariję i Laylę. Chciała by i te kobiety odzyskały wiarę w siebie, wiarę w swoją kobiecość. By poczuły się piękne i zadbane. I miała nadzieję, że kiedyś poczują się kochane, tak jak ona.
Carolyn wpatrywała się intensywnie w drzwi samolotu i nagle ją zobaczyła. I Juliana. To był niesamowity widok. Ich "profesorek" schodził po schodach obejmując ramieniem ładną blondynkę o niesamowicie turkusowych oczach, która gdy tylko wyszła z samolotu zaczęła się rozglądać po posiadłości. Jej oczy spoczęły na Carolyn i zatrzymała się. Na pierwszy rzut oka bardzo się różniły.
Julian poczekał na Nadiana i gdy do nich dołączył, we trójkę podeszli do kobiet czekających przy głównych schodach.
Tomi tak mocno ściskała palce Juliana, że aż zrobiły się białe. Ciepłe powietrze Nowego Orleanu nie pomagało, w górach zrobiła by głęboki i orzeźwiający wdech, a tu bała się, że serce jej wyskoczy.- Cześć, Kochanie - powiedział Nadian całując Carolyn w usta, a po chwili pochylił się i pogłaskał brzuch.
- Maleńka, tęskniłaś za tatusiem?- Zaraz się porzygam - parsknął podchodząc Aleksiej. Ale ledwo to powiedział, Sara skoczyła na niego i oplotła go nogami w pasie.
- Moje kochanie - mruknął w jej rude loki - nareszcie.
- Zaraz się porzygam - Nadian zaczął przedrzeźniać Aleksieja.
- Spadaj - warknął rozbawiony przyjaciel i z Sarą na rękach ruszył do budynku, a potem do swojego mieszkania. Pomyślał, że najwyższy czas, by zamieszkali razem, bo w ostatnim czasie zostały zajęte już trzy nadliczbowe mieszkania. Póki co nie były potrzebne, ale ostatnio tak się powiększyła liczba mieszkańców kwatery, że jak dalej tak będzie, braknie im miejsca. O ile Nadian postanowi, że tu zostaną.Choć Sara z Aleksiejem już chwilę temu zniknęli w środku, wszyscy jeszcze się śmiali w głos.
Gdy Nadian się uspokoił, pocałował brzuch Carolyn.
Tomi rozluźniła się trochę obserwując tą scenę.
Za to Julian zaczął się zastanawiać, jakby się czuł na miejscu Nadiana. Zaraz jednak odczuł lęk. Bo co jeśli Tomi, gdy będzie w ciąży, również będzie miała takie problemy? To mu przypomniało o zadaniu jakie na niego teraz czekało. Cieszył się, że ma przy sobie piękną i mądrą partnerkę, która napewno mu pomoże.- Tomi - Nadian się wyprostował i przysunął do siebie Carolyn - poznaj swoją siostrę, a moją Ariadnę.
W oczach obu kobiet wezbrały łzy. Tomiła zrobiła mały krok, ale po chwili po prostu wpadła w ramiona Carolyn. Były bliźniaczkami dwujajowymi, ale i tak, gdy tylko ich ciała się ze sobą dotknęły, coś w ich umysłach rozbłysło.
Carolyn zamknęła oczy i nagle uzmysłowiła sobie, że zna jej zapach, zna dotyk dłoni, rytm serca. Czy możliwe, że jej mózg nabierał nowych zdolności? Czy raczej, gdy dowiedziała się, że jest Sargasską otworzyła się na nowe umiejętności?Łzy popłynęły szumnie jak wodospad. Wzruszeni byli wszyscy. Nadian i Julian, Marta i Gregory, który właśnie pojawił się przy swojej partnerce, a ona ocierając łzy wtuliła się w niego. Tylko Mariad stał samotnie przy samolocie i przyglądał się tej scenie. Nie poruszyła go, choć dawniej by się wzruszył. Dawniej by podszedł do grupy i rozmawiał i śmiał się z innymi. Odczuwał za to złość i zazdrość. I nie było to dobre uczucie, ale pełne zawiści. Dlaczego on nie trafił jeszcze na swoją Ariadnę? Jeśli Julian wymusił przemianę, to może on też, mógłby tak zrobić? Myśli krążyły po jego głowie. Czy jeśli zmusi jakąś kobietę do przysięgi, to mrok o nim zapomni? Czy właśnie czyniąc w ten sposób podda się działaniu ciemności, która coraz bardziej go wypełniała? Pomyślał, że jest żałosny i zamiast w stronę kamienicy, podążył na Bagna Luizjany. Miał nadzieję, że tam odnajdzie rozwiązanie. A jeśli nie...
- Gdzie Nadian? - spytała Carolyn gdy Julian podprowadził ją do jej szpitalnego łóżka. Musiała się już położyć, bo czuła się wyczerpana. Ciąża i emocje zrobiły swoje.
Obok niej na łóżku usiadła Tomi.
- Musi obudzić moją klacz - odezwała się - ma na imię Śnieżka, bo jest bielusieńka jak śnieg.
- Ślicznie - powiedziała cicho Carolyn. Tomi wyciągnęła dłoń i chwyciła siostrę za rękę. Spójrzały sobie w oczy, wiedziały, że łączy ich niesamowita więź.
- Całe życie myślałam, że nie mam rodziny, oprócz wujka - westchnęła Carolyn.
- Masz, kochana, już masz - Tomi położyła się obok niej na łóżku i przytuliła się.
- Ty też - mruknęła Carolyn - całując jej włosy - mamy tyle do nadrobienia, ale chyba zaczniemy od jutra.- Właśnie, jak się czujesz? - zapytał Julian.
- Troszkę gorzej niż przedwczoraj, gdy wyjeżdżałeś. Ale... Wpadłam na pewien pomysł. Musisz to w mądry i pewny sposób wytłumaczyć Nadianowi.
- Co masz na myśli? - spytał czując, że mu się to nie spodoba.
- Chciałabym spróbować albo pełnej transfuzji krwi Nadiana, albo parabiozy z krwiobiegiem Nadiana.
- Czego? - zaniepokoiła się Tomi.
- Mam wyjąć serce z prawie najstarszego Sargasa i zmieszać waszą krew? - Julian wytrzeszczył oczy.
- Nie do końca to miałam na myśli. Wyjmiesz moje serce.- Nie! - krzyknęła Tomi - nie zgadzam się, dopiero Cię odzyskałam, nie będziesz ryzykować - nagle jej głos złagodniał - nie rób tego, proszę.
Carolyn ścisnęło się serce. To była bardzo ciężka decyzja. Wszystko było tak szalenie ryzykowne. Dziecko walczyło by żyć. Geny Arcanosa chciały je zniszczyć. Carolyn była gotowa zaryzykować wszystko, by dziecko przeżyło. Natomiast parabioza mogła się nie udać i nikt nie wiedział jakie mogłaby mieć skutki.
- Nadian nigdy się na to nie zgodzi, jeśli już, będzie nalegał, by to było jego serce - Julian westchnął widząc zaszklone oczy swojej partnerki.
- Czy taki zabieg w ogóle ktoś już przeprowadzał? - spytała zerkając to na Juliana, to na siostrę.
- Tak - odpowiedziała pewnie Carolyn, ale Julian prychnął.
- Owszem, ale na myszach. Dla mnie to żadna gwarancja.- O czym rozmawiacie? - Nadian wszedł do pokoju i od razu zrobiło się w nim mniej miejsca.
- Obudziła się? - spytała Tomi unikając odpowiedzi.
- Tak, wszystko z nią w porządku. Ale mamy problem, brak stajni - odpowiedział.
- Tu jest bardzo ciepło, napewno przez kilka dni nic jej nie będzie - Julian pogłaskał Tomi po ramieniu - kochanie, pójdziemy do niej, by poczuła się lepiej? - zapytał retorycznie już ciągnąc Tomi na zewnątrz - potrzebujesz też odpoczynku, a oni też się pewnie za sobą stęsknili - skinął głową w kierunku Nadiana i jego kobiety.
- Masz rację - Tomi zrozumiała aluzję - zobaczymy się rano, dobrze? - popatrzyła w oczy swojej siostry, które choć miały inny kolor, kształtem przypominały jej własne. Carolyn pokiwała głową i uśmiechnął się słabo. Tomi pochyliła się i pocałowała ją w policzek.
- Do jutra Siostrzyczko... - odpowiedziała.Już przy drzwiach Julian się odwrócił i powiedział przed wyjściem.
- Wyjaśnij mu wszystko i dajcie znać co postanowiliście - a potem wyszli z Tomi zamykając drzwi.Carolyn zagryzła wargę, ale wiedziała, że Julian miał rację. Cokolwiek nie postanowią to musi być ich wspólna decyzja. I to ona musi wszystko Nadianowi wyjaśnić. Bo tylko ona będzie potrafiła go udobruchać.
Popatrzyła na swojego wojownika i po raz kolejny zatonęła w tych ciemnych oczach.
Nadian czuł, że to nie będzie lekka rozmowa, ale jednocześnie wiedział, że od niej zależy życie jego kobiety i córki.
- Carolyn? - zapytał podchodząc i kładąc się obok niej na łóżku. Złapała go kurczowo za szyję i wtuliła się mocno, zaciągając się jego zmysłowym zapachem.- Możesz wejść do moich myśli i sam wszystko zobaczyć? - spytała pełna obaw.
Nadian pokiwał głową i zajrzał do myśli swojej Ariadny.
CZYTASZ
Inteligentna krew
VampireSaga Sargassowie tom II Aby uratować Carolyn, Julian wyjeżdża do Polski, by odnaleźć biologicznego ojca kobiety. Krok po kroku dociera do wioski położonej u podnóża Tatr. Poznaje Tomiłę o świdrujących go na wylot oczach. Ta nosząca stare, słowiańsk...