15

212 26 36
                                    

Kathatuka odwróciła się słysząc ostrzeżenie wilczka.

Stubborn! Ani drgnij!

Wydała polecenie wpatrując się w rosłego, prawie czarnego aligatora, który wyrósł przed nią nie wiadomo skąd. Jego żółte oczy ze zwężonymi od słońca czarnymi źrenicami wpatrywały się w nią przenikliwie. Z pomiędzy zębów zwisały mu resztki nogawki ze spodni Mariada i kawałki jego zakrwawionej skóry. Człapał powoli w jej stronę. Dziewczyna nie miała  jak dotąd do czynienia z gadami, bo na Alasce to niedźwiedzie stanowiły zagrożenie, tyle, że tam wychodziła z domu ze strzelbą. Podejrzewała jednak, że jak przy każdym  dzikim zwierzęciu  najlepiej zachować spokój, a ruchy powinny być  powolne i wywarzone. Zatem unikając gwałtownych gestów przesuwała się na pupie do tyłu. Ale gdy udało jej się choć trochę oddalić, aligator  uzupełniał dzielącą ich odległość.

Nie ruszaj się, widzimy Was!

Usłyszała Luka i odetchneła z ulgą, ale pech chciał, że dłonią nacisnęła jakąś gałąź, która pękła, a jej kawałek wyskoczył do góry uderzając w trzy metrowego gada. To wystarczyło. Ruszył na nią kłapiąc paszczą, a Kathatuka była pewna, że nie wyjdzie z tego cało.

Nagle koło jej twarzy przeleciała ognista kula energii Vi i wylądowała centralnie w pysku aligatora, wybuchając i uśmiercając bestię.
Katha poderwała się na nogi trzęsąc się jak galareta, a stojący za nią Lonuc słyszął jej dzwoniące o siebie zęby. W jednym kroku rzuciła mu się w ramiona i rozpłakała się. Jednak szybko się odsunęła przypominając sobie o Mariadzie, który nie miał czasu do stracenia.

- Dziękuję Lonuc - cmokneła go w policzek i puściła szybko, a on ukleknął przy rannym wojowniku.
- Wszystko dobrze? - spytał Luke obejmując ją ramieniem.
- Ze mną już tak, ale on... - wskazała  głową na Mariada.

Luke widział po niej jak bardzo się martwi o wojownika i w swoim  sercu poczuł ukłucie zazdrości. Zawsze, żywił do dziewczyny ciepłe uczucia, a wszyscy w kwaterze po przyjeździe z Barrow, uznali ich za parę, dając im wspólne mieszkanie. Miał nadzieję, że to ich zbliży i nikomu nie wyjaśniał zaistniałej pomyłki, tym bardziej, że Kathatuka nie była bardzo towarzyska i najwięcej czasu spędzała, ze Stubbornem, więc również nic nikomu nie zdążyła wyjaśnić. Zepchnął zazdrość w najdalszy kąt serca i duszy, wiedząc, że Lonuc go potrzebuje.
Puścił  dziewczynę i przykleknął przy rannym. Wojownik ponownie zgromadził moc Vi i zablokował  krwawienie, a potem spowolnił  procesy życiowe Mariada, wprowadzając go w śpiączkę.

Bez informowania na razie dokładniej Juliana co się stało, Lonuc przekazał mu, że za kilka minut będzie w kwaterze z rannym Mariadem. Nie tracąc więcej czasu pochylił się i wziął przyjaciela na ręce.

Stary, trzymaj się! - poprosił w myślach. Puścił przodem dziewczynę z wilkiem, a Luke oslaniał ich tyły. 

Gdy dotarli do kwatery od strony ogrodu, czekali na nich prawie wszyscy. Na szczęście nie było Maisy, która jeszcze spała, bo To nie był widok dla niej.
Marta krzyknęła gdy ich zobaczyła i pognała prosto do pracowni Juliana, by przygotować salę operacyjną. 

- Boże, co się stało? - zawołał Aleksiej.
Katha stała nie mogąc się odezwać, w gardle ją dławiło, a jej ciało wciąż drżało jak osika na wietrze.

- Katha go znalazła, zaatakował ich aligator, odgryzł Mariadowi nogę, ale zdążyłem go zabić nim zaatakował ponownie, tym razem rzucając się na nią  - wyjaśnił Lonuc i nadal niosąc Mariada w ramionach ruszył do środka. Za nim udało się kilku wojowników, ale Nadian został.

- Był przytomny, gdy go znalazłaś? Mówił coś? - zapytał z troską mierząc spojrzeniem jej bladą twarz.

W pierwszej chwili chciała powiedzieć prawdę, ale nie wiedziała, czy Mariad życzyłby sobie, by wyjawiała innym jego myśli i to co próbował zrobić, dlatego zaprzeczyła ruchem głowy.

Inteligentna krewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz