Następny dzień
Pierwszy dzień szkoły jak ja kocham ten dzień. Nie dość, że przez następne dziesięć miesięcy musisz wstawać z samego rana to jeszcze musisz chodzić i udawać, że kochasz spędzać cały swój wolny czas z ludźmi. Każdy dobrze wie, że i tak większość najlepszych przyjaciół ze szkoły oleję Cię jak już ją skończysz. Po co się, więc trudzić? Nie mam bladego pojęcia. Pewnie Fenx nie odpuści mi treningu, super. Wstawanie o piątej to moje ukochane zajęcie... Wyczujcie ironie.
"Ja też cieszę się twoim szczęściem, a teraz ruchy. Polowanie samo się nie zrobi, a o siódmej musisz być w domu, by się do szkoły przygotować."
~Eh czasami zastanawiam się, kto rządzi moim życiem?~odpowiedziałam ze zmęczeniem~No cóż biegniemy.
W tym momencie zmieniłam się w wielkiego wilka. Oczywiście zmysły wyostrzyły mi się i od razu sprawdziłam czy teren jest czysty, a przy okazji, czy żaden wilkołak nie przeszkodzi w rozprostowaniu kości.
~Od czego zaczynamy Fenx?
"Zacznij może od znalezienia ofiary?"
~A no tak, sorki jestem dzisiaj lekko rozkojarzona.~zaśmiałam się
Po tych słowach ruszyłam w strone lasu. Po kilku minutach znalazłam dzika wyglądał na zdrowego, więc walka nie będzie taka łatwa. Wyskoczyłam zza krzaków na swoją ofiarę. Widać, że musiałaby poćwiczyć nad refleksem, ale jego siła była naprawdę zadziwiająca. Po dziesięciu minutach siłowania się z dzikiem, padł martwy. Mój wilk był głodny, więc pożywił się zdobyczą. Naszą sielankę przerwało wycie wilka. Oczywiście nie zwykłego, tylko wilkołaka w formie wilka. Brzmiał jak Beta, a to już nie przelewki.
"Jakimś cudem, ktoś powiadomił Betę o intruzie"
~Uciekamy Fenx.~ szybko zwróciłam się w stronę domu.
Ile sił w nogach zostawiłam martwego dzika i uciekłam zwinnie omijając każdą przeszkodę. Wilki najwyraźniej nie potrafiły mnie zlokalizować, dzięki srebru, które nosiłam. Nie jest to najprzyjemniejszy sposób na ukrycie zapachu, lecz z pewnością efektywny. Na miejscu byłam około siódmej. Wziełam szybki prysznic i przebrałam się w białą bluzkę z czarnym wilkiem oraz czarne leginsy. Zapomniałam wspomnieć, że na mojej ręce widniał tatuaż. Był to biały wilk leżący pod drzewem. W razie niebezpieczeństwa zaczynał wyć do księżyca przez co wzywał moją watahę. Nie miałam watahy, więc sam w sobie był bezużyteczny. Na szczęście mogłam go ukrywać za pomocą maści. Po ogarnięciu podstaw było już wpół do ósmej.
-wróciłam! - usłyszałam głos El.
-Ciociu dobrze, że jesteś. Mogłabyś mnie podwieźć? Nie wiem gdzie jest dokładnie szkoła.- potarłam głupio tył głowy.
-Wiedziałam, że tak się skończy. - zaśmiała się ciocia.-Wskakuj do samochodu, jedziemy.
-Uratowałaś mnie!- przytuliłam ją
Po kilku minutach byłyśmy na miejscu. Szkoła jak szkoła, wielki budynek, w którym spędzę kilka godzin tortur zwanych nauką.
"Nauka jest bardzo ważna. Czemu ty zawsze narzekasz?"
~Powiedziała pani, która nigdy nie narzeka.- zaśmiałam się w myślach.
-Dasz sobie radę Kate?- zapytała z troską Elen
-Jasne, dzięki za podwózkę. - moje myśli krzyczały zabierz mnie stąd.
"Kate weź się uspokój. Nie da się żyć przy twoich krzykach"
~Zapomniałam, że to słyszysz.
Wielki krok dla mnie, a mały dla ludzkości, szkoło nadchodzę! Już na wejściu zaczepił mnie jakiś plastik. No i tyle z mojego przemówienia
CZYTASZ
Biała Wilczyca
WerewolfJestem Katherin Howd. W skrócie Kate. Mam osiemnaście lat i niedługo będę uczennicą szkoły w Virginii. Jest końcówka wakacji, a ja kilka dni temu przyjechałam tutaj z moimi opiekunami, więc nie za bardzo znam okolice. Jedyne co od razu zobaczyłam to...