-3-

11.4K 408 48
                                    

Matematyka. Ty moja ukochana jak ja ciebie nienawidzę. Matematyka jest jak kobieta. Nigdy jej nie zrozumiesz, ale kochać musisz. Biedna Hania, która musi obliczać wiek swojego dziadka. Powoli usypiam  na tej lekcji. Moje bezkresne lenistwo przerywa głos nauczycielki.

-Kate do tablicy.- mówi nauczycielka, która uczyła pewnie moją prababcie

~Genialnie ,nawet nie wiem jakie było pytanie...~skarżę się zołzie

"Tym razem musisz sobie sama dać rade"

~Dzięki Fenx...~Ty bezużyteczny futrzaku

Nagle słysze rozmowe kilku omeg z jakiejś watahy. Ratujcie mnie proszę!

"Ej wiesz jaka jest odpowiedź Sam?"

"Jasne. Wiesz, że powinieneś się tego poduczyć? 3,23"

~Dziękuje ci nieznajomy~mówie do samej siebie.

-Odpowiedzią jest 3,23.- uśmiechnęłam się głupio

-Doskonale Kate siadaj, dostajesz dzisiaj plusa, oby tak dalej.-Powiedziała monotonnym głosem.

Wow udało się niezłym fartem. Jak to dobrze, że słyszę rozmowy watah. Znowu ta Beta się na mnie gapi... Miałam nie przyciągać uwagi, ale to była sprawa życia lub śmierci.

-Hej Kate, idziesz dzisiaj z nami na
impreze?-słyszę głos kolegi gościa, od którego dostałam odpowiedź.

-Emm, nie mam dzisiaj czasu. Niedawno się przeprowadziłam.- błagam uwierz w tę bujdę.

-O to chętnie cię oprowadzę po okolicy -wtrąca Liam.

-Nie ma takiej potrzeby.- ty nawet nie wiesz jak ja cię już nienawidzę

-Ale ja nalegam.- mówił nieugięty

~Czy ten gówniak się odczepi?~pytam się Fenx.

"Wątpie trzeba pokazać, że jesteś zwykłym człowiekiem. Inaczej nawet z biegania po lesie nici."

-Dobra ,ale tylko godzinka... Mam mało czasu...- mówię pokonana.

-Dzięki Kate!- najbardziej fałszywy głos jaki w życiu słyszałam.

Został jeszcze tylko W-F tutaj już nie popełnie błędu i dam z siebie dwadzieścia procent. Nie mogą poznać mojej natury. Gramy dzisiaj w kosza, więc wielka szkoda. Może gdybym miała swoją własną watahę byłoby inaczej... Odrzuciłam te myśl.

~Weź mnie hamuj Fenx.~ poprosiłam wilczyce

"Jasne, chociaż do prostych zadań to nie należy"

Zaczeło się wybieranie. Czemu w tej szkole jest tyle zmiennych? Do naszego kółka wzajemnej adoracji doszedło kilka omeg. Na szczęście Alfy nie ma. Pewnie dzisiaj go w szkole nie ma albo jest na nią za stary. Tyle dobrego. Mój mózg uaktywnia się w połowie wybierania składów.

-Max do mnie. - mówi jakiś zielonooki chłopak.

-Emily chodź.-wybiera Liam.

-Dobra to my bierzemy Bena ,a tobie Liam została Kate.- uśmiecha się do niego chytrze lider przeciwnej drużyny.- Mam nadzieję, że nowa ma dwie lewe nogi.

-Chodź Kate.- mówi przyjaźnie Liam.

Idę z obojętnością do Liama. Na szczęście siedzę na ławce, a na nieszczęście z Vanessą.

-Oww jeszcze mi nie powiedziałaś skąd masz takie włosy?- odpala się Vanessa

-Farbowane. - Tak często mówiłam to kłamstwo, że sama zaczełam w to wierzyć.

Biała WilczycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz