*Narracja trzecioosobowa*
W jednej z piwnic na amerykańskim przedmieściu pewien geniusz testował różne rodzaje promieniowań, jakie tylko udało mu się wymyślić. Chciał za wszelką cenę sprawdzić, jak oddziałują one na człowieku. Obiektem nielegalnych badań szalonego naukowca była jego sześcioletnia córka, Franky. Dziewczynka od tragicznej śmierci swojej matki była przetrzymywana w piwnicy i nieustannie ładowana energią z jakichś wymyślnych wynalazków swego ojca. Wpłynęło to nie tylko na psychikę małej, ale i na jej wygląd. Franky, niegdyś ciesząca się życiem dziewczynka o kasztanowych włosach i orzechowych oczach, teraz przerażona istotka o włosach szarych przechodzących w zielone oraz oczach tych samych kolorów. Dziewczynka mogła je zmieniać wedle swojego upodobania. Wraz z kolejnymi eksperymentami jej ojca, potrafiła coraz więcej nadnaturalnych rzeczy. Jej zdolnościami było już latanie, rzucanie zieloną plazmą, zmiana koloru oczu i włosów na świetlną limonkę. Posiadała także laser w oczach oraz moce telekinetyczne, które były wynikami ostatnich eksperymentów. Franky nie miała żadnych możliwości ucieczki, a nawet jeśli, co taka mała dziewczynka pocznie w wielkim amerykańskim mieście?
Naukowiec schodził właśnie do piwnicy, a zarazem tajnego laboratorium, aby przetestować na córce swój kolejny wynalazek. Po śmierci żony mężczyzna wyrzekł się wszelkich uczuć do Franky, a ta stała się jedynie jego króliczkiem doświadczalnym. Miał pełną świadomość, że nie jest mu potrzebna do niczego innego i nigdy nie zamierzał się z tym kryć.
Gdy mała dziewczynka usłyszała kroki na schodach, wiedziała już, co się szykuje. Pospiesznie schowała się pod pryczą, mając nadzieję, że ojciec jej nie zauważy. Niestety jej świecące na zielono włosy w żaden sposób nie ułatwiały dziewczynce zadania.
- Franky wyjdź spod tego łóżka! Przecież cię widzę! - zarządził ojciec, jeśli można było go tak nazwać. Dziewczynka mimo nawoływań, uparcie siedziała pod pryczą. Jej dziecięca nadzieja podpowiadała, że tata w końcu pójdzie i zastąpi go jej ukochana mama, której zniknięcia nie potrafiła zrozumieć. Zniecierpliwiony mężczyzna wyciągnął broń, która była jednym z jego prototypów. - Policzę do trzech i strzelam. Raz... dwa... - zanim naukowiec zdążył wypowiedzieć ostatnie słowo, moc telekinetyczna, którą niedawno zaszczepił w córce, rzuciła nim o ścianę. Sześciolatka nie potrafiła zapanować nad swoimi niezwykłymi umiejętnościami, więc tego typu sytuacje zdarzały się dość często. Franky wpatrywała się znów szarymi oczami, w podnoszącego się ojca. - No moja młoda damo, powinniśmy popracować nad tą twoją telekinezą. Trzeba coś zrobić, żebyś nie rzucała mną za każdym razem. Teraz bez dyskusji kładź się na stół. Mam nowy promień do przetestowania. - Franky z przerażeniem spojrzała na miejsce, gdzie tata zwykle ją ładował, ale posłusznie wykonała jego polecenie. Mężczyzna przygotował wszystko do rozpoczęcia eksperymentu. Niedane mu było go jednak wykonać, gdyż do laboratorium wpadła grupa antyterrorystów oraz odział wojska.
- Profesorze Silver, jest pan aresztowany za nielegalne eksperymenty na małoletniej Franky Silver. - powiedział policjant, zakuwając naukowca.
- To moja córka i mogę z nią robić, co mi się żywnie podoba! - mężczyzna próbował się bronić.
- Ma pan prawo zachować milczenie. Wszystko, co pan powie może być wykorzystane przeciwko panu. - odpowiedział antyterrorysta, mając nadzieję, że szalony naukowiec zamilknie i nie będzie rzucał absurdalnymi wyjaśnieniami. Czy w ogóle w jakikolwiek sposób można wyjaśnić eksperymentowanie na bezbronnym dziecku?
- To wszystko było w imię nauki. Nawet nie wiecie, jak wiele mogę osiągnąć, jeśli tylko pozwolicie mi pracować!
- Zamknij się już, człowieku! - wydarł się policjant i zabrał naukowca z jego nielegalnego laboratorium.
Wojsko w tym czasie skupiło się na dziewczynce. Byli świadomi tego, co potrafi, więc bardziej niż małe dziecko, była przez nich traktowana, jak niebezpieczna broń. Cały oddział skierował w jej stronę swoje karabiny przygotowane do strzału. Franky patrzyła na nich wszystkich z przerażeniem w oczach. Nie miała bladego pojęcia, co się właściwie dzieje. Od dawna nie widziała nikogo innego poza ojcem, więc ciężko było jej ocenić, co to za ludzie i jakie mają wobec niej zamiary.
- Dobra mała, nie ruszaj się, a nikomu nic się nie stanie. - odezwała się kobieta, która stała na czele oddziału. Nie zwracała ona zbytnio uwagi na to, że właśnie mówi do sześcioletniego dziecka. Wojsko wpakowało dziewczynkę do bagażnika pojazdu i wywiozło do swojej tajnej bazy. Chcieli dowiedzieć się wszystkiego o jej nadludzkich zdolnościach i wykorzystać je jak najlepiej.
Cześć, nazywam się Franky... po prostu Franky. Gdy miałam sześć lat, wojsko wyciągnęło mnie z łap szalonego naukowca i zamknęło w swojej tajnej bazie. Moja codzienność to liczne badania i treningi z wykorzystaniem moich nadludzkich zdolności. Mam pełną świadomość tego, że jestem tylko tajną bronią amerykańskiego wojska i niczym więcej. Ile tu już siedzę? Z tego co mi wiadomo, jakieś dziesięć lat. Nigdy nie doświadczyłam normalnego życia, więc nie mam jako takiego porównania, gdzie byłoby mi lepiej. Nie spodziewałam się też, że kiedykolwiek moja sytuacja może ulec zmianie. A może coś się jednak zmieni... Cóż, czas pokarze...
Witajcie Drodzy Czytelnicy w moim pierwszym opowiadaniu o "Hunter Street." Bardzo mało na wattpadzie opowiadań, które bazują na tym właśnie serialu, więc tym bardziej mam nadzieję, że się spodoba. Do pierwszego rozdziału!
CZYTASZ
Hunter Street : Bezcenny skarb
FanfictionCześć, nazywam się Franky... po prostu Franky. Gdy miałam sześć lat, amerykańskie wojsko wyciągnęło mnie z łap szalonego naukowca i zamknęło w swojej tajnej bazie. Moja codzienność to liczne badania i treningi z wykorzystaniem moich nadludzkich zdol...