9. O co tu chodzi?

602 32 1
                                    

*Jake*

Siedziałem na przerwie i grałem z Salem i Maxem w taką nową grę na telefon. Mój młodszy brat zsynchronizował nasze telefony tak, żebyśmy mogli grać razem, ale każdy na swoim. Przerwaliśmy tę czynność, kiedy obok nas pojawił się Johny. 

- Hej chłopaki, który z was to Jake? - spytał, a ja podniosłem rękę do góry. - Mógłbym ci zająć chwilę? To dla mnie ogromnie ważne. 

- Jasne, że tak. O co chodzi? - rudowłosy spojrzał najpierw na Sala, później Maxa, a na końcu skupił swój wzrok na mnie. 

- Okej toooo, o co chodzi Franky? - a mogłem powiedzieć mu, że jestem zajęty. - Wiesz, ona jakoś dziwnie się zachowuje i nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć.

- Dlaczego Jake miałby wiedzieć coś na ten temat? - spytał Sal. 

- No właśnie. Najlepiej będzie, jeśli pójdziesz z tym do Tess. Ona na pewno ci jakoś pomorze. - poradził Max.

- Rozmawiałem już z Tess i ona powiedziała mi, żebym przyszedł z tym do ciebie. Podobno ty wiesz o niej coś więcej. - Johny zwrócił się do mnie. Czułem na sobie nie tylko jego wzrok, ale także wyraźnie zainteresowanych braci. 

- Niczego się ode mnie nie dowiesz. Ja nic nie wiem. Lepiej będzie, jak dasz sobie spokój i tyle. - powiedziałem stanowczym tonem.  

- Ale ja nie chcę dać sobie spokoju. Muszę wiedzieć, o co chodzi, bo inaczej... - wypowiedź chłopaka przerwał dzwonek. Jeszcze nigdy tak się nie ucieszyłem na jego dźwięk. Jeśli wszyscy po kolei zaczną próbować wyciągnąć ode mnie, co ukrywa Franky, to ja chyba zwariuję. - Naprawdę nie jesteś w stanie mi pomóc? - spytał ze smutkiem w oczach. 

- Sorki Johny, ale nie. - powiedziałem, po czym wszedłem do klasy za Salem i Maxem. 

- O co mu chodziło? - spytał Max, kiedy podeszliśmy do ich ławki.

- Nie mam bladego pojęcia. - skłamałem. Jeszcze by tego brakowało, żeby Max, bądź Sal zaczęli interesować się tajemnicą naszej siostry. 

- Hej, ale ty nie masz z nami lekcji. - zauważył Sal. Strzeliłem sobie w myślach face-palma i udałem się do sali obok. Moje dzisiejsze rozkojarzenie nie zna granic. 

Po szkole

Niby powinienem odrabiać teraz lekcje, jednak doznałem weny twórczej, więc zabrałem się za rysowanie. Już dokańczałem ostatnie detale, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi. 

- Otwarte! - zawołałem, po czym rozległ się dźwięk otwierania drzwi i czyichś kroków zmierzających w moją stronę. Byłem jednak tak pochłonięty pracą, że nawet nie spojrzałem, kto to. 

- Jake? - usłyszałem głos Tess. Oderwałem się więc od pracy i spojrzałem na siostrę. 

- O co chodzi? - spytałem tonem, mówiącym; "jestem zajęty." 

- Jak udało ci się poznać sekret Franky? - spytała, a ja westchnąłem ciężko. 

- Znowu to samo? - spytałem od niechcenia. Mogłaby dać sobie z tym spokój. - Macie z Johnym jakąś obsesję na tym punkcie, czy co? 

- Nie, my chcemy jej pomóc. Nie wiem tylko, jak mam to zrobić. Ona powiedziała prawdę tylko tobie. 

- Tak, ale nie licz, że cokolwiek ci powiem. Wybacz mi, ale obiecałem jej, że... 

- Nikomu nic nie powiesz, chyba że ci na to pozwoli, wiem o tym. - dokończyła za mnie, a ja spojrzałem na nią z szeroko otwartymi oczami. - Słyszałam fragment waszej rozmowy. Muszę przyznać, że mnie on zastanawia. Jake, ja nie proszę cię o to, abyś powiedział mi, co ukrywa Franky. Ona ci zaufała i nie chcę, żebyś przeze mnie to zepsuł. 

Hunter Street : Bezcenny skarbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz