*Franky*
Wiedziałam, że nie mogę tak tu siedzieć i czekać, aż policja mnie namierzy. Muszę zacząć działać. Z tymi myślami cichaczem udałam się do tajnego pokoju. Chciałam przebrać się w swój super strój. Na moje szczęście, bądź nie, zostałam zauważona przez Sala.
- Dokąd się wybierasz? - spytał mój łebski brat.
- Dzisiaj Daniel ma wieczorną zmianę, co nie? - zadałam pytanie, które miało nakierować go również na odpowiedź.
- Tak, ale czemu pytasz? - Sal nadal nie załapał mojego planu, więc postanowiłam go oświecić.
- Chcę lecieć z nim pogadać. Skoro mnie szuka, ułatwię mu zadanie. - powiedziałam bez okazywania jakichkolwiek emocji. Muszę jednak przyznać, że bałam się tego spotkania. Wiem, że Daniel to mój brat, ale nie zdziwiłabym się, gdyby podobnie jak jego szef, uważał mnie za zagrożenie, które trzeba jak najszybciej wyeliminować.
- Chcesz powiedzieć mu prawdę o sobie? - zapytał z nutą troski w głosie.
- Nie. Muszę wiedzieć, dlaczego jego szef ma zamiar zamknąć mnie w areszcie.
- Jesteś pewna, że to dobry pomysł, aby pokazywać mu się ponownie? Może z czasem dojdą do wniosku, że wszystko to była jakaś zbiorowa halucynacja i będzie po sprawie.
- A co, jeśli nie? Muszę z nim pogadać i to jak najszybciej.
- Nie musisz lecieć do niego w super ciuchach. Możesz to załatwić, jako normalna ty. Oni tam na ciebie polują. Proszę cię, nie rób nic nierozsądnego.
- Nie martw się, Sal. Ja wiem, co robię, a przynajmniej tak mi się wydaje. - gdy założyłam już strój na codzienne ubrania, zdjęłam perukę, ukazując swoje szaro-zielone włosy. Nie wiedząc, co zrobić z tymi sztucznymi, podałam je bratu. - Popilnujesz?
- Jasne. - Sal wziął ode mnie perukę, a ja zaświeciłam się na zielono. Gdy już byłam w pełni gotowa na spotkanie z najstarszym bratem, wyfrunęłam przez okno i poleciałam w kierunku parku, gdyż tam zwykle dyżuruje Daniel. Mam nadzieję, że uda mi się go zastać bez towarzystwa Simon.
W parku
Niestety, ale policyjny duet nie odstępował siebie ani na krok. Ze względu na porę, w parku nikogo nie było. Przynajmniej to działało na moją korzyść. Z ukrycia obserwowałam brata oraz jego partnerkę. Na potrzeby kamuflażu zgasiłam świecące części ciała. Nie obchodziło mnie to, o czym Daniel i Simon ze sobą rozmawiają. Czekałam jedynie na moment, kiedy mój brat zostanie zupełnie sam. Gdy już zaczynałam myśleć, że nigdy do tego nie dojdzie, Daniel i Simon postanowili się rozdzielić. No nareszcie! Odczekałam chwilę, aż policjantka całkowicie się oddali, po czym znów się zaświeciłam i pofrunęłam w kierunku brata. Ten, gdy tylko mnie zobaczył, aż podskoczył z przerażenia. Czy ja naprawdę jestem aż tak upiorna?
- To ty! O matko! SIMON CHODŹ TU SZYBKO!!! - mój brat zaczął nawoływać swoją partnerkę. Czym prędzej podleciałam do niego bliżej, żeby go uciszyć. Nie było to mądrym posunięciem z mojej strony, gdyż wystraszony Daniel wyciągnął swoją broń i wycelował ją w moją stronę. - Dobrze ci radzę, zostań tam, gdzie jesteś.
- Spokojnie, nie mam złych zamiarów. Możesz schować broń.
- W takim razie, czego ode mnie chcesz? - mój starszy brat najwyraźniej czuł się pewniej w moim towarzystwie z bronią w ręku, gdyż pomimo moich zapewnień, nie zamierzał jej schować.
- Chciałam tylko z tobą porozmawiać, Daniel. - wylądowałam przed bratem. Tym razem chyba uwierzył w moje słowa, bo opuścił broń. - Słyszałam, że wraz z Simon mnie szukacie, więc oto jestem.
CZYTASZ
Hunter Street : Bezcenny skarb
FanfictionCześć, nazywam się Franky... po prostu Franky. Gdy miałam sześć lat, amerykańskie wojsko wyciągnęło mnie z łap szalonego naukowca i zamknęło w swojej tajnej bazie. Moja codzienność to liczne badania i treningi z wykorzystaniem moich nadludzkich zdol...