*Franky*
- Pomyślałem, że moglibyśmy odpowiednio wykorzystać fakt, że masz super moce. - powiedział Jake, a ja spojrzałam na niego z przerażeniem.
- A-ale, jak wykorzystać? Nie rozumiem. - wyznałam niepewnie. Jakoś wykorzystywanie moich mocy bardzo źle mi się kojarzy. Mój brat chyba załapał, o co mi chodzi, bo zaraz zaczął się tłumaczyć:
- NIE, nie w tym sensie. Źle mnie zrozumiałaś. Spokojnie. Pomyślałem tylko, że mogłabyś spróbować zostać superbohaterką. No wiesz, wykorzystać swoje moce w słusznej sprawie.
- Ja? Superbohaterką? - jakoś nie przypadł mi ten pomysł do gustu. Bohaterowie powinni raczej chronić ludzi, a nie stanowić dla nich zagrożenie. Ja to raczej jestem eksperymentem, albo bronią. Na pewno nie jakąś tam superbohaterką.
- Załatwimy ci całą ekipę. Ja będę powiernikiem sekretu, jako że poznałem twoją tajemnicę pierwszy. Sal może być człowiekiem od komputerów. Możemy powiedzieć też Danielowi, żebyś miała człowieka w policji i dostęp do bazy danych bandytów i takie tam rzeczy... - Jake trochę się zagalopował. Fajnie byłoby używać mocy, aby pomagać ludziom, ale to nie jest możliwe. Mój brat musi zrozumieć, że najlepiej będzie, jak po prostu nie będzie poruszał tematu moich zdolności.
- Czekaj chwilę, Jake. Chyba trochę się zapędziłeś. - ostudziłam zapał brata. - Ja się do tego nie nadaję.
- Oczywiście, że tak, tylko... - Jake nadal upierał się przy swoim.
- Nie, ja nie mogę. To za duże ryzyko. Nie jestem, jak postacie z twoich komiksów. Muszę ukryć swoją tajemnicę przed światem, choćby nie wiem co. Nikt więcej nie może dowiedzieć się prawdy. Proszę cię, postaraj się mnie zrozumieć. - spojrzałam na niego smutnym wzrokiem. Chłopak wyglądał trochę na zawiedzionego. Może jednak powinnam dać się przekonać? Nie, niestety to nie wchodzi w grę. Próba zostania bohaterką wiąże się z powiedzeniem prawdy reszcie rodziny. Jakowi udało się to wszystko jakoś wytłumaczyć, ale nie wiem, jak będzie z innymi. - Jake nie gniewaj się, ale... za bardzo się boję. - ostatnie cztery słowa wręcz wyszeptałam. Mój brat wziął i mnie przytulił.
- Nie martw się, rozumiem. Pamiętaj też, że nie jesteś już z tym wszystkim sama. Teraz masz mnie. Będziesz miała też całą resztę rodziny, jeśli zdecydujesz się powiedzieć im prawdę. Ale rzecz jasna, ta decyzja należy tylko i wyłącznie do ciebie. Ja nikomu nie powiem bez twojego pozwolenia.
- Dziękuję ci, Jake.
*Tess*
Wszyscy byli już gotowi do szkoły za wyjątkiem Jaka i Franky. Po śniadaniu oboje poszli do pokoju chłopaka i jeszcze nie wrócili.
- A gdzie Jake i Franky? - spytał Eric, rozglądając się za wspomnianą dwójką.
- Poszli do pokoju Jaka, ale może lepiej po nich pójdę. Pogonię ich trochę. - zaproponowałam, na co Eric od razu przystanął. Udałam się więc w stronę pokoju jednego z moich braci. Fragment rozmowy, który usłyszałam, pobudził moją ciekawską naturę.
- Muszę ukryć swoją tajemnicę przed światem, choćby nie wiem co. Nikt więcej nie może dowiedzieć się prawdy. Proszę cię, postaraj się mnie zrozumieć. - powiedziała Franky ze smutkiem w głosie. Teraz mam już pewność, że ona coś ukrywa. Najwidoczniej Jake zna jej sekret. Ciekawe, o co chodzi. Musi to być coś poważnego, skoro dziewczynie tak bardzo zależy na ukryciu tej tajemnicy. Miałam co do tego mieszane uczucia. Z jednej strony bardzo chciałam odkryć tajemnicę Franky, z drugiej jednak nie jestem pewna, czy powinnam się w to mieszać. Ale skoro Jakowi powiedziała, może i mnie zdradzi, o co chodzi? - Jake nie gniewaj się, ale... za bardzo się boję. - brat zrobił coś, czego bym się kompletnie nie spodziewała, przytulił ją. Wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia. Może nie znam mojej nowej siostry zbyt długo, ale znam ją na tyle, żeby wiedzieć, że ona nigdy nie dałaby się nikomu przytulić.
CZYTASZ
Hunter Street : Bezcenny skarb
FanfictionCześć, nazywam się Franky... po prostu Franky. Gdy miałam sześć lat, amerykańskie wojsko wyciągnęło mnie z łap szalonego naukowca i zamknęło w swojej tajnej bazie. Moja codzienność to liczne badania i treningi z wykorzystaniem moich nadludzkich zdol...