*Franky*
Po tym co usłyszałam od Kate, myślałam że oczy zaraz wyjdą mi na wierzch.
- Ale jak to, do szkoły?! - spytałam, nie ukrywając swojego zaskoczenia.
- No, jutro jest poniedziałek, więc wszyscy jutro idziecie do szkoły. - odpowiedziała, jakby mówiła o jakiejś naturalnej rzeczy. No może dla niektórych była ona normalna, ale dla mnie...
- Yyyy, może powinni wspomnieć o tym ludzie z sierocińca, z którego tutaj przyjechałam, ale ja nigdy wcześniej nie chodziłam do szkoły.
- Nie?! - tym razem to Kate się zdziwiła.
- Nie, ja miałam nauczanie indywidualne z powodu... - starałam się wymyślić coś na szybko, jednak nic nie przychodziło mi do głowy. - Zasad panujących w sierocińcu. - wypaliłam w końcu. Tak szczerze to wiele nie minęłam się z prawdą. Tylko i wyłącznie przez to, że generał i Kira woleli ukryć moje istnienie przed światem, nigdy nie uczęszczałam do żadnej placówki edukacyjnej. - Sama więc rozumiesz, że ja... - niewerbalnie powiedziałam jej, że boje się iść do szkoły. Najbardziej martwi mnie fakt, że ludzi, przed którymi muszę ukrywać swoje nadludzkie zdolności, z każdą chwilą przybywa coraz więcej.
- Rozumiem, ale nie masz się czego obawiać. Będziesz chodziła do klasy razem z Tess. Ona na pewno z chęcią ci wszystko pokarze. - blondwłosa kobieta posłała mi ciepły uśmiech, który odwzajemniłam.
- Dzięki Kate.
- Nie ma za co. Zawsze możesz liczyć na nasze wsparcie. - ciekawe tylko, czy byłaby w stanie mi pomóc w kwestii ukrycia moich umiejętności? Z tym niestety będę musiała poradzić sobie sama. - To jak? Idziesz na kolację? Coś czuję, że jak się nie pospieszymy, to te łakomczuchy wszystko pozjadają. - powiedziała na żarty.
- Możesz już iść, a ja zaraz tam do was dojdę.
- No dobrze, to czekamy. - Kate zeszła na dół, a ja weszłam z powrotem do pokoju, zamykając za sobą drzwi. Stanęłam przed lustrem i zdjęłam kaptur, pod którym ukryłam swoje szaro-zielone włosy. Westchnęłam ciężko i sięgnęłam po perukę. Gdy stwarzałam już pozory zwyczajnej nastolatki, zeszłam na dół w celu zjedzenia kolacji. Przez cały wieczór myślałam o tym, czy szkoła nie przysporzy mi jakichś większych problemów. Cóż, jutro się przekonamy.
Następnego dnia
Moja pierwsza noc w domu Hunterów minęła bardzo spokojnie. Chociaż muszę przyznać, że bardzo się zdziwiłam, kiedy obudziłam się w nowym miejscu. Trochę minie, zanim przyzwyczaję się tu do wszystkiego. Ale po kolei. Pierwsze co muszę zrobić, to przeżyć mój pierwszy dzień w szkole. Z nastawieniem na poznanie kolejnych normalnych zwyczajów osób w moim wieku, ogarnęłam się i zeszłam na dół. Skoro to okres wielkich zmian, postanowiłam zmienić też coś w swoim ubiorze. Zamiast spodni moro, które zwykle nosiłam, gdy mieszkałam w bazie wojskowej, założyłam białą bluzkę oraz rozkloszowaną, czarną spódniczkę. Do tego czarne rajstopy oraz takie niskie, eleganckie buty. Z tego co pamiętam, Tess nazwała je balerinki. Będę musiała poczytać trochę o ubraniach w internecie, żeby nie wyszło, że na niczym się nie znam. Ale wracając. Zeszłam na dół do kuchni, gdzie zastałam już całą rodzinę. Kate nakładała jajecznicę na talerze, a pozostali siedzieli przy stole.
- Dzień dobry wszystkim. - przywitałam się, na co mi odpowiedzieli.
- Hej Franky, czy to prawda, że to będzie ogólnie twój pierwszy dzień w szkole?! - spytał Sal z miną wyrażającą szok połączony z niedowierzaniem.
- Tak, to prawda. - w głowie szybko przypomniałam sobie, jakiej wymówki użyłam, kiedy Kate zapytała mnie, dlaczego. Wolałam nie zostać przyłapana na kłamstwie.
CZYTASZ
Hunter Street : Bezcenny skarb
FanfictionCześć, nazywam się Franky... po prostu Franky. Gdy miałam sześć lat, amerykańskie wojsko wyciągnęło mnie z łap szalonego naukowca i zamknęło w swojej tajnej bazie. Moja codzienność to liczne badania i treningi z wykorzystaniem moich nadludzkich zdol...