18. Kto nie ryzykuje, ten nie wygrywa

471 25 14
                                    

*Franky*

- Jak to, masz jeszcze jakieś super moce, o których nie wiedziałaś?! - spytał podekscytowany Jake, kiedy razem z Tess opowiedziałyśmy wtajemniczonym chłopakom o moim odkryciu. 

- Tak... jakoś wyszło. - szczerze mówiąc, nawet nie wiem, co mam o tym myśleć. 

- Ale, jakie konkretnie masz te nowe moce? - zainteresował się Sal. 

- Nooo, póki co wiem, że potrafię się teleportować. To znaczy, chyba. 

- Chyba? - spytał, dotychczas milczący, Daniel. 

- Wiele na to wskazuje, ale nie jestem tego w stu procentach pewna. - jak mam być szczera, wolałabym nie odkrywać w sobie żadnych nowych mocy. Kto wie, jakie działania one będą miały? 

- To spróbuj się gdzieś przenieść. Nie będziemy niczego pewni, jeśli tego nie sprawdzimy. - stwierdził Sal. 

- Co? Ale, że teraz? Nie, lepiej nie. Przecież w każdej chwili ktoś tu może... - nie dokończyłam wypowiedzi, gdyż w pomieszczeniu pojawił się Eric. Odruchowo narzuciłam kaptur na włosy, aby ojciec adopcyjny nie zobaczył ich prawdziwego koloru. Dodatkowo Tess usiadła sobie tak, żeby mnie zasłonić, za co byłam jej bardzo wdzięczna. 

- Co porabiacie, dzieciaki? - spytał, spoglądając na każdego po kolei, nie licząc mnie, ponieważ mnie nie zauważył. To całe szczęście. 

- Yyyyy, my właśnie... - zaczął Jake, po czym spojrzał na Sala, w celu pozyskania pomocy w wymyśleniu dobrej wymówki. - Rozprawiamy o zadaniu z matematyki. / Gadamy o nowym poziomie w grze video. - powiedzieli jednocześnie, jednak podali inne odpowiedzi. 

- Okej, nie wiem, co kombinujecie, ale Kate czeka już na dole ze śniadaniem, także zapraszam wszystkich do kuchni. 

- Yyyyy, dałbyś mi jeszcze z dwie sekundy? Muszę się trochę... ogarnąć. - powiedziałam, wychylając się zza Tess. 

- O Franky, gdzie ty się tam schowałaś? Nie zauważyłem cię. Jasne, że dam ci jeszcze chwilę, tylko się pospiesz. - Eric i wtajemniczona część mojego rodzeństwa udała się na śniadanie, natomiast ja zgarnęłam spod kołdry swoją perukę, po czym podeszłam do lustra. Po założeniu na głowę sztucznych włosów, dołączyłam do rodziny na śniadaniu. 

W kuchni

Już od progu uderzył we mnie zapach naleśników. Rozejrzałam się po wszystkich i stwierdziłam brak obecności Aniki. 

- Gdzie Nika? - spytałam, zajmując swoje miejsce obok Tess. 

- Właśnie nie wiem. Też się zastanawiam, czemu jeszcze jej nie ma. 

- Witajcie, szanowna publiczności! - zawołała nasza siostra, która dopiero teraz pojawiła się w kuchni. Co dziwne, Anika miała na sobie jakiś duży kapelusz oraz pelerynkę zdobioną rozmaitymi gwiazdkami. W ręku natomiast trzymała jakiś czarny patyk po obu stronach zakończony srebrnymi kręgami. 

- Po co przebrałaś się za magika? - niecodzienny wygląd naszej siostry zainteresował również Maxa. 

- No jak to, po co? - zdziwiła się mała. - Przecież dzisiaj w naszej szkole odbywa się doroczny konkurs talentów, a ja mam zamiar zrobić pokaz magicznych sztuczek. - stwierdziła, jakby mówiła o czymś absolutnie oczywistym. Rzeczywiście słyszałam o tym konkursie, ale jakoś nie miałam głowy do tego, żeby o nim pamiętać. Problemy związane z super mocami i debiutem w roli superbohaterki jednak robią swoje. 

- A masz już jakieś sztuczki, które ci WYCHODZĄ? - spytał Sal z powątpieniem w to, że faktycznie ma. 

- Jestem pewna, że Anika wieczorem zapewni nam niezapomniane widowisko. - stwierdziła Kate, kończąc tym niezaczętą sprzeczkę młodszego rodzeństwa. 

Hunter Street : Bezcenny skarbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz