CDMN. JN.

139 12 1.5K
                                    


Ciąg dalszy tego pięknego wspomnienia Szajna, Reky i Pudingu z dzieciństwa :3

Rekyalin jak zawsze miała dwa kucyki, co było jej dość dużą cechą charakterystyczną. Dziś miała czarną spódnicę i czerwoną marynarkę - ubrana na podobieństwo mamusi. Rodzina Jabami podeszła do Barbie pytając się jej czy mogliby porozmawiać z nią na osobności, a dzieciaki (czyli ja i Rekyalin) poszły by na plac zabaw. Mama skinęła głową, mówiąc że zaraz zadzwoni po ojca, który zabierze mnie oraz moją przyjaciółkę.

Zadzwoni po ojca.

Ojca.

Ojca... Spróbowałem się nie rozpłakać, w czym na szczęście pomogła mi Rekyalin, która się do mnie przytuliła.

pov. Rejoke

Tatuś zabrał mnie w dosyć dziwne miejsce. Zwykle zabiera mnie do jakieś fabryki, prosektorium lub zwyczajnie do Arkham. Jednak teraz byliśmy w przedziwnym miejscu - otoczone było ono ławkami, wszędzie był piasek, na środku stały jakieś drabiny i pochyłe metale. Obok tej ekscentrycznej dla mnie konstrukcji było coś przypominającego plastikową deskę na łańcuchach. Tata chyba wyczuł, że czuję się nieswojo, więc pokrzepił mnie klepiąc w plecy, tak że przewróciłam się na twarz do piasku.

- To się zwie "placek sfatał" - podniosłam twarz i wyplułam piasek z buzi, a tatuś się śmiał, jego poczucie humoru naprawdę musiało ulec samozniszczeniu, gdy się urodził - Placek sfatał co znaczy PLAC ZABAW! Tu się bawią takie kurduple jak Ty no i też czasem trochę większe kruszynki. Masz znaleźć tu sobie przyjaciela, rozumiesz?

- Rozumiem. - tak naprawdę nie rozumiałam, ale odpowiedź "nie rozumiem" równałaby się odjęciem "dobrych punktów córeczki",  a wolałam mieć tych punktów jak najwięcej.

Poszłam w stronę wszystkich tych przedziwnych konstrukcji szukając tego tak zwanego "przyjaciela". Szukałam w piasku, obok poręczy, nawet na tej desce z łańcuchami! Jednak nie znalazłam nic co miało na sobie napis "przyjaciel", a to niezbyt dobrze. Tata poza tym nie powiedział ile mam na to szukanie czasu, spojrzałam w jego stronę i zobaczyłam jak siedzi na jednej z ławek wokół tego "placu zabaw"...

Nagle poczułam jak ktoś dotyka mojego ramienia, więc gwałtownie się obróciłam. Przede mną stała czarnowłosa dziewczyna wyglądająca na mój wiek, miała czerwone głębokie oczy. Zabrała rękę z mojego ramienia i powiedziała:

- Cześć! Jestem Rekyalin, a to jest mój przyjaciel Shine - wskazała na małego blondyna obok jej nogi, którego wcześniej nie zauważyłam.

- Cz-cześć... - wyjąkał blondyn, po czym wstał z tej kulącej się pozycji.

Jak widać nie musiałam dłużej szukać, bo to czego szukałam samo do mnie przyszło. Wyszczerzyłam się.

pov. Shine

Ojciec to ktoś o kim naprawdę nie wiedziałem co sądzić, ale jednocześnie też bardzo się go bałem. Człowiek o dwóch twarzach z czego jedna, po ostrym wypadku, nie jest fajnym widokiem dla dziecka. Barbie zaprowadziła mnie i Rekyalin przed klub, abyśmy tam mogli poczekać na ojca. Nie lubię nazywać go "tatą", zresztą ojcem też, nie jest mi bliski i interesuje się mną tylko wtedy, gdy naprawdę musi lub Barbie do niego zadzwoni. Pod względem familijnym zawsze zazdrościłem Rekyalin, ona miała całą kochającą ją rodzinę...

Pan Harvey Dent w końcu przybył na miejsce jakimś samochodem przypominającym melexa. Jak ja nie lubię melexów... Wpakował do tego obrzydliwego pojazdu mnie i moją przyjaciółkę, a następnie ruszyliśmy w drogę. Była dość krótka, bo w końcu po co się męczyć, żeby znaleźć fajne miejsce, jeśli za rogiem jest pierwszy lepszy plac zabaw?

Akademia Młodych Bohaterów ¦|ZAPISY OTWARTE|¦Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz