Gdyby ktoś kiedykolwiek zapytał mnie, czy należałam do osób odważnych, odpowiedziałabym, że nie. Należałam do osób cholernie odważnych, co było lekko ironiczne, ponieważ czasem w nocy bałam się wyjść spod kołdry, aby udać się do łazienki. Często nawet spałam z włączoną lampką. Więc dlaczego określiłabym się, jako osobę niebywale śmiałą? Składało się na to sporo czynników. Od małego byłam porywcza i lekkomyślna, co często kończyło się nie za wesoło. No i niestety, zostało mi tak już na stałe.
Przykładem mojej śmiałości idealnie może być sytuacja, która miała miejsce w ten idiotyczny wtorek, którego trwanie zakłóciła Eve Sharewood, czyli snobistyczna córka burmistrza Culver City, która zarzuciła mi spotykanie się z tak zwanym „marginesem społecznym". Jakbym po prostu słyszała swoją matkę. I właśnie dlatego to zrobiłam. Większość uczniów Culver High School plotkowało o mnie, tak naprawdę o niczym nie wiedząc, a ja byłam tylko dobrą duszą, która chciała im jakiś powód dać. No i dałam. Dałam, tym samym ładując się w niezłe gówno.
Stałam właśnie pośrodku parkingu przed dziedzińcem mojej szkoły, na którym w czasie przerwy przebywała znaczna część uczniów. I wszystko byłoby na porządku dziennym, gdyby nie to, że stałam tam obok czerwonego Mustanga Nathaniela Sheya, a ja sama przyciskałam swoje usta do jego warg, trwając z nim w totalnie spontanicznym pocałunku. No przynajmniej dla niego.
Nie wierzyłam, że to zrobiłam. Poważnie, naprawdę w to nie wierzyłam. Ugh, kiedy napisałam do niego, aby przyjechał do szkoły w ważnej sprawie, miałam na myśli coś bardziej w stylu, że przyjdzie tam, a sam jego widok zrobi na złość Eve. Nie planowałam tego cholernego pocałunku, ale kiedy zobaczyłam go po wyjściu ze szkoły, samo jakoś tak wyszło! O mój Boże, to naprawdę się działo. Mówiłam kiedyś komuś, że czasem mam niezłe skłonności samobójcze. Tak, to prawda.
Swoje dłonie, którymi zwinnie przyciągnęłam do siebie jego głowę, miałam ułożone na jego policzkach. Stałam na palcach, ponieważ Shey miał wzrost żyrafy i pomimo tego, że i ja do najmniejszych nie należałam, musiałam się nagimnastykować. Serce waliło mi niemiłosiernie szybko z kilku powodów, a z mojego mózgu zrobiła się jakaś niezbyt fajna maź, a mimo to, nadal przyciskałam swoje rozgrzane wargi do tych jego zimnych. Byłam gdzieś pomiędzy mentalnym pluciu sobie w brodę, a zakładaniu korony na swoją głowę. Nic pomiędzy. Nie zastanawiałam się, co przyniesie to wszystko. Działałam spontanicznie. I nie wiedziałam, czy przypadkiem tego nie przepłacę.
Chrzanić to.
Trwaliśmy tak dobre kilka sekund. Shey nie zareagował. Nie oddał pocałunku, nie poruszył się ani o krok, ale i się nie odsunął. Po prostu stał w miejscu, kiedy postanowiłam pocałować go przed prawie całą szkołą. O mój Boże, to nawet źle brzmi. W końcu jednak musiałam coś zrobić, więc delikatnie odsunęłam, zasznurowując usta. Nie wiedziałam, czy w ogóle uda mi się uchylić powieki, aby na niego spojrzeć. Nawet nie chciałam wiedzieć, co właśnie siedziało mu w głowie. Cholera! Musiałam wyjść na totalną idiotkę, kiedy tak po prostu się na niego rzuciłam.
Chyba właśnie byłam w trakcie procesu umierania.
– Okej, wiem jak to wygląda. – mruknęłam w końcu zachrypniętym głosem na jednym wdechu, bo mój oddech był teraz gdzieś na granicy wytrzymałości. Moje płuca paliły żywym ogniem, tak jak całe moje ciało w tamtej chwili, bo kurwa, ja go pocałowałam przed moją własną szkołą. Kiedy o tym pomyślałam, natychmiast uchyliłam powieki, zaciskając usta. Na moją twarz wpłynął grymas, a ja sama spoglądałam na niego przepraszająco, nie mogąc nic na to poradzić.
O Boże, ja go pocałowałam. Na ich oczach. Nie, wcale nie podpisałam na siebie wyroku śmierci. Wcale, a wcale, kurwa.
I całe szczęście, że miał na nosie okulary, przez które nie widziałam jego tęczówek, bo naprawdę bym tam padła na zawał przez tę całą sytuację. Jego mina była jak zwykle zimna i niewzruszona, za to ja zapewne przypominałam jakiegoś zapowietrzonego klauna. Nadal trzymałam swoje dłonie na jego policzkach i do diaska, dlaczego ja ich nie zdjęłam?! Wiem dlaczego. Ponieważ całkowicie mnie zamurowało. Mój mózg nie wyrabiał z natłokiem wrażeń i informacji, o ciele nawet nie wspominając, toteż po prostu zdębiałam, tępo wpatrując się w jego czarne okulary.
CZYTASZ
Burn The Hell
Teen Fiction~I podpalę nawet piekło, aby tylko znów znaleźć się w twoich ramionach~ Druga część trylogii "Hell". __________ © Pizgacz, 2018/2019