20. Czas wyjawić grzechy.

460K 13.9K 95.7K
                                    

Rozdział jak zwykle dla mamuśki. Lubię go i mam nadzieję, że i wam się spodoba. Miłego czytania x

Powolnie zamknęłam za sobą duże drzwi, oddychając z ulgą. Ciepło od razu opatuliło moje zmarznięte ciało, co przyjęłam z cichym westchnięciem ulgi. Chwilę stałam tak w zupełnej ciemności, a towarzyszył mi jedynie mój delikatnie przyśpieszony oddech. Patrzyłam na swoją dłoń zaciśniętą na klamce, chociaż i tak nie widziałam jej zbyt dobrze. Zaciągnęłam nosem i odchyliłam delikatnie głowę, mrugając kilkakrotnie powiekami. Byłam naprawdę zmęczona.

W końcu odwróciłam się i powolnie zdjęłam swoje buty, po czym stopą kopnęłam je gdzieś w kąt. Przetarłam dłonią twarz, a następnie spojrzałam na korytarz. Ciemność panowała w całym domu, co oznaczało, że wszyscy już spali. Rozumiałam to. W końcu było zdrowo po pierwszej. Wsadziłam zziębnięte dłonie do kieszeni swojej czarnej bomberki, zaczynając iść w głąb domu. Powolnie stawiałam kroki na ciemnobrązowych panelach, uważając, aby nie wydać jakiegoś głośnego dźwięku. Kiedy dotarłam do salonu, rozejrzałam się wokoło, zagryzając wnętrze policzka. Nawet nie wiem, w którym momencie zacisnęłam dłonie w pięści, orientując się, że jeśli nie zrobiłabym tego wtedy, to nie zrobiłabym już w ogóle.

Drżący oddech opuścił moje usta, kiedy spojrzałam na schody, prowadzące na piętro. Moje serce przyśpieszało z każdym uderzeniem i w pewnym momencie wydawało mi się, że słyszałam tylko krew szumiącą w moich uszach, która zagłuszała wszystko inne. Tylko to. Na coraz bardziej miękkich nogach, wspięłam się na pierwszy stopień schodów. Cóż, w końcu trzeba zmierzyć się z tym wszystkim. Z każdym kolejnym krokiem czułam, jakby ktoś coraz mocniej zaciskał pętle wokół mojej szyi. W końcu udało pokonać mi się drewniane schody. Stanęłam na ich szczycie, obserwując długi korytarz przede mną, również pogrążony w mroku. Trzy pary białych drzwi znajdowały się po lewej stronie i trzy po prawej. Ale mnie interesowały tylko te jedne.

Powolnie ruszyłam w tamtą stronę, mijając sypialnię moją i Theo. Z wzrokiem umieszczonym w ostatnich drzwiach po lewej stronie, ruszyłam w ich kierunku. Wydawało mi się, że ktoś przyszpilił rozgrzane żelazo do mojego gardła, nie pozwalając mi normalnie funkcjonować. Jednak nie wycofałam się. Z zaciśniętą szczęką w końcu chwyciłam srebrną klamkę i nie zastanawiając się ani chwili, przekręciłam ją. Zamek ustąpił z cichym skrzypnięciem. Kolejny oddech wydostał się spomiędzy moich drżących warg. Mrugając ociężałymi powiekami, uchyliłam delikatnie drzwi, wchodząc do sypialni.

Był największym pokojem spośród wszystkich. Ściany były pokryte beżową farbą, która idealnie komponowała się z brązowymi meblami w iście dziewiętnastowiecznym stylu. Na ścianie po prawej znajdowały się drzwi prowadzące do garderoby. Złote dodatki dodawały sypialni smaku i stylu, a ciężkie zasłony na oknach, które wtedy były zasunięte, nadały jej również pewnej tajemniczości. Od małego uwielbiałam ten pokój. Spojrzałam na wielkie lustro z pozłacaną ramą, które wisiało nad komodą, tuż obok wielkiego fotela. Kochałam się w nim przeglądać jako mała dziewczynka, podsuwając fotel i stając na nim, ponieważ byłam zbyt mała, aby dosięgnąć.

Uśmiechnęłam się delikatnie na wspomnienie, jakie wypełniło mój umysł, po czym przeniosłam wzrok na prawo. Wielkie łóżko, które pomieściłoby spokojnie z sześć osób, stało pod oknem, które jako jedyne nie było zasłonięte i dawało trochę światła. Po obu jego stronach znajdowały się wielkie, stojące lampy, ale ja zwróciłam uwagę na osobę, która leżała na materacu pod satynową pościelą, śpiąc sobie spokojnie.

To było to.

Z nerwami nieporównywalnymi do niczego wcześniej, powolnie kroczyłam w tamtą stronę. Moje kroki zagłuszał brązowy dywan zakrywający panele. Kiedy znalazłam się już wystarczająco blisko, spojrzałam na bladą twarz oświetloną przez księżyc. Wyglądała tak łagodnie i spokojnie. Chwilę patrzyłam na ten ładny widok, który spowodował delikatny uśmiech na moich ustach, a następnie przysiadłam na skrawku materaca obok niej, lekko naciągając też kołdrę, co chyba ją pobudziło, ponieważ drgnęła. Westchnęła cicho, chcąc się przekręcić na drugi bok, jednak kiedy otworzyła zaspane powieki i dostrzegła mnie, nabrała więcej powietrza w płuca, unosząc się na łokciach. Przetarła dłonią ospałe oczy i znów posłała mi niedowierzające spojrzenie, jakby w ogóle zastanawiała się, czy to nie jakaś senna zmora.

Burn The HellOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz