Kiedy poczułam, jak jego zimne ręce powolnie przesuwają się w górę wraz z moją granatową koszulką, wstrzymałam powietrze. Przełknęłam ślinę, aby choć trochę zwilżyć suche gardło, jednak niewiele to dało. Wszystkie komórki w moim ciele prawie eksplodowały, wprawiając mnie w stan otępienia. Jedyne, co wtedy czułam, to jego duże dłonie na moich plecach i materiał mojej koszulki, muskającej rozgrzaną skórę. Jak w transie, ułożyłam dłonie na oparciu kanapy po obu stronach jego głowy, zaciskając na nim swoje zimne palce. Moje knykcie zbielały od tej czynności, jednak ani odrobinę nie poluźniłam uścisku. Wlepiałam zamglone spojrzenie w jego tors, nie potrafiąc w żaden sposób zmusić się, aby spojrzeć mu w oczy. Ja sama czułam jego uważny wzrok na mojej twarzy, który nie oderwał się ode mnie nawet na sekundę. Jedyne, co potrafiłam w tamtej chwili przyswoić, to te dłonie bawiące się iście boleśnie materiałem mojej koszulki. Atmosfera wokół nas zrobiła się bardzo gęsta, napięta i gorąca. Naprawdę gorąca.
Mój brzuch ponownie się skurczył, a w jego dole poczułam prąd przeszywający całe moje ciało. Od palców u stóp, po czubek głowy. Zimne i gorące dreszcze przepływały po moim rdzeniu, sprawiając, iż było mi jeszcze bardziej duszno. Kiedy jednak poczułam, jak jego zimna dłoń wsuwa się pod moją koszulkę, wciągnęłam delikatnie powietrze, uświadamiając sobie, jak bardzo mi go brakowało. Powolnie uniosłam otępiały wzrok z jego torsu. Skanowałam uważnie jego szyję, na której chwilę wcześniej składałam mokre pocałunki. Jego ostro zarysowaną szczękę z wyraźnymi kośćmi policzkowymi, aż w końcu dotarłam do oczu, których widok znów odebrał moim płucom dostęp do tlenu. To bolało. Wpatrywał się wprost we mnie, a jego wzrok elektryzował. I nie widziałam u niego tego już bardzo długo. Był śmiertelnie poważny, a wcześniejsze rozbawienie odeszło w zapomnienie. Teraz jego mimika twarzy przypominała skałę. Niewzruszoną i zaciętą. Niebezpieczne iskry tliły się w pustych i czarnych niczym węgiel oczach, co dodawało mu jeszcze większego niebezpieczeństwa. W tamtej chwili nie mogłam z niego nic wyczytać, choć w sumie, było tak zawsze. Nathaniel Shey był cholernie dobry w tuszowaniu emocji, których dla ogólu i tak nie miał za dużo. W tamtej chwili po prostu wtapiałam się w to twarde spojrzenie utkwione w mojej twarzy, które z każdą sekundą pochłaniało mnie coraz bardziej. Był taki skupiony. Wachlarz czarnych i stosunkowo długich rzęs okrywał te piekielne oczęta, przez które wariowałam. Przysięgam, że te oczy niejednego potrafiłyby wpędzić do grobu, a może i już wpędziły.
Nieme iskry przelatywały pomiędzy nami, co było bardzo niebezpieczne, bo w tamtej chwili, przy tej atmosferze, jedna była w stanie wzniecić coś, o czym sama nie miałam pojęcia i czego bałam się jak cholera. Powolnie mrugałam powiekami, aby choć trochę wyostrzyć obraz. Nie wiem, ile czasu tak przesiedzieliśmy. Dla mnie było to porównywalne do godzin, choć wiedziałam, że ten czas można było z łatwością policzyć w kilkudziesięciu sekundach. Kilkadziesiąt sekund niemej tortury, w którym jak ostatni szaleniec walczyłam o każdy oddech, bo jego spojrzenie bezczelnie mi to odbierało. Klimat między nami znów stężał, niemal mnie tam zabijając. Wiedziałam, że długo już tak nie wytrzymam.
– Więc? Co dalej? – w końcu przerwał tę ogłuszającą ciszę, a na moim ciele automatycznie pojawiła się gęsia skórka, którą spowodował jego głos. Niski, powolny, zachrypnięty i w tamtej chwili seksowniejszy, niż kiedykolwiek wcześniej. Przez to, iż nasze twarze znajdowały się w odległości zaledwie kilku centymetrów, jego ciepły oddech owiał moją twarz. I chociaż nadal był poważny, ton jego głosu jak zawsze zdradzał tę charakterystyczną dla niego nutę kpiny. Byłam pewna, że się z nią urodził.
A co dalej? Tego nie wiedziałam.
Palące z suchoty gardło nie pozwoliło mi odpowiedzieć, ale mój mózg wiedział, co robić. Ja wiedziałam. W jednej chwili, szybkim ruchem złapałam jego nadgarstki przy moich plecach i ściągnęłam je stamtąd, nim jego duże ręce zdążyły dotrzeć do zapięcia mojego stanika. Puścił moją koszulkę, unosząc brew w zdziwieniu, a ja poczułam się trochę pewniej. Chociaż moja głowa była w tamtej chwili przestrzenią chaosu, wiedziałam dobrze, że tego nie chciałam. Sytuacja pomiędzy nami była zbyt świeża, aby komplikować to w taki sposób. Dopiero co odzyskaliśmy kontakt. Nie chciałam w tym tak mieszać. Bo może dla niego nie znaczyłoby to zbyt wiele, ale mi przysporzyłoby wielu siwych włosów na głowie. Położyłam jego duże dłonie na swoich udach, a on jedynie posłał mi zdziwione i zaciekawione spojrzenie. Tym czasem ja zagryzłam dolną wargę, spoglądając na jego usta. Były takie ładne. Niezbyt pełne, jasne i niemal idealnie wykrojone. Dolna warga była naznaczona blizną po lewej stronie, co nadawało im jeszcze więcej uroku.
CZYTASZ
Burn The Hell
Teen Fiction~I podpalę nawet piekło, aby tylko znów znaleźć się w twoich ramionach~ Druga część trylogii "Hell". __________ © Pizgacz, 2018/2019