30. To w końcu Nate.

656K 14.4K 162K
                                    

Do rozdziału proponuję włączyć piosnkę Always Bon Jovi, której fragmenty zostały użyte w tej części.

długi, odświeżać.

i chciałabym wam tylko pokazać cudo, które zrobiła bardzo fajna pani z tt . @ oneofsixcrows

His name is Nathaniel Shey

Zadarłam delikatnie głowę, spoglądając na bezchmurne niebo. Zmrużyłam powieki przez oślepiające promienie słoneczne. Poczułam dziwną irytację. Wydawało mi się, że nawet matka natura kpiła ze mnie i z mojego nastroju, racząc mnie pięknym i radosnym dniem, który ani trochę nie pasował do tego, jak się wtedy czułam. Ptaszki cały czas wesoło ćwierkały, zagłuszane odgłosami samochodów przemierzających się leniwie po rozgrzanym asfalcie. Kolejni ludzie przechadzali się po chodnikach. Gdzieś w tle rozbrzmiał odgłos szczekania psa, a gdzieś indziej włączonej kosiarki. Mimo iż temperatura uniosła się w okolicach trzydziestu stopni, nie zraziło mnie to do założenia czarnych jeansów oraz tego samego koloru bluzki z długim rękawem. Nie czułam panującego ciepła. Od kilku dni w moim życiu było przeraźliwie zimno i ciemno, a mój strój był do tego adekwatny. Adekwatny do sytuacji.

Westchnęłam, a mój wzrok padł na starą kamienicę, której nie odwiedzałam już od bardzo dawna. Założyłam ręce na piersi, czując dziwny ból w okolicy żeber, który towarzyszył mi od dłuższego czasu. W ostatnich dniach bolało mnie dosłownie wszystko. Od dłoni i brzucha, po umysł i duszę. Nigdy nie sądziłam, że ból może emanować na tyle sposobów. Przez moje osiemnastoletnie istnienie przekonałam się o tym aż za bardzo. Zagryzłam wnętrze policzka, po czym powolnym krokiem ruszyłam w stronę głównych drzwi. Do całego akompaniamentu różnych głosów, dołączył się także stukot grubych obcasów moich czarnych botków. Dziwny prąd przeszył moje ciało, gdy pokonywałam kolejne stopnie w poobdzieranej klatce schodowej. Rozglądając się dookoła, uniosłam delikatnie kącik ust. Mogłam mówić wszystko, ale z tym miejscem łączyło mnie cholernie dużo wspomnieć. I tych szczęśliwych, gdzie osiągałam stan euforii, jak i tych smutnych, w których poznawałam dosadnie znaczenie cierpienia.

W końcu zatrzymałam się przed właściwymi drzwiami. Jak zwykle targały mną sprzeczne emocje, jednak w tamtej chwili było to coś innego. Często czułam stres, znajdując się blisko mieszkania Nate'a, oraz dziwne podenerwowanie, bo nie wiedziałam, co mnie czeka. Tamtego felernego dnia czułam również smutek. Byłam po prostu smutna. My wszyscy byliśmy. Oczywiście, że się stresowałam. Miałam go w końcu zobaczyć po cholernych czterech dniach ciszy i izolacji. I jak cholernie się za nim stęskniłam, tak obawiałam się tego, co zostanę i jak potoczy się dalsza konwersacja. Podejrzewałam, że może być na mnie zły. Wiedziałam, że to nie będzie zbyt miłe, ale już obiecałam.

Bez zbędnego gadania, złapałam za klamkę, nie siląc się na dzwonienie dzwonkiem. Ta od razu puściła, za bardzo mnie tym nie dziwiąc. Chłopak zawsze zamykał drzwi, ale kiedy sytuacja go przerastała, co było dość rzadkim zjawiskiem, często o tym zapominał. Ostrożnie pchnęłam drzwi i przeszłam przez próg. Do moich nozdrzy od razu wkradł się ten oryginalny zapach, który panował tylko w tym mieszkaniu. Nie wiedzieć czemu, spowodował on blady uśmiech na mojej twarzy. W dziwny sposób dawał mi poczucie bezpieczeństwa i jeszcze czegoś, czego nie potrafiłam zidentyfikować. Zmarszczyłam jednak brwi, kiedy wyczułam coś jeszcze, czego przeważnie tam nie było. Zapach unoszącego się dymu papierosowego.

Zamknęłam za sobą drzwi, po czym z przyśpieszonym tętnem ruszyłam korytarzem. W pomieszczeniach panowała grobowa cisza. Słychać było jedynie moje kroki i przyśpieszony oddech. W końcu stanęłam w progu salonu, a mój wzrok od razu padł na bruneta siedzącego przy stole. I wtedy zrozumiałam, dlaczego tak strasznie czułam papierosy.

Burn The HellOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz