XII - "Porwanie...?"

44 23 0
                                    

- Jestem kawałkiem podłogi - podśpiewywał Maks

- Chyba kawałkiem kretyna - mruknął Tymek

- Zostawię to bez komentarza - odwrócił głowę w przeciwną stronę
Maks

- Ale właśnie  zostawiłeś komentarz? - powiedział cwaniacko Tymek

- Możesz skleić te swoje cztery litery raz a dobrze?  - syknął Maks

- Czyżby księciuniowi Maksiusiowi zabrało argumentów?  - powiedział Tymek

- Dobra stop - Przerwałam debatę

- Pośpieszny się bo mam mało czasu do domu - dodałam

- To łysy impotencie rusz dupe szybciej - machnął ręką Tymek

- Ja nie lubie szypko,  ja lubie wolmo - powiedział Maks

- Haha śmieszne - przewrócilam oczami

- Wiem - zaśmiał się Maks

*Perspektywa Maksa*

Odprowadziliśmy Milenę pod jej klatkę, pożegnałem się z nią w standardowy sposób. Wróciliśmy na osiedle z chłopakami i każdy poszedł w swoją stronę. Wszedłem do domu, rodziców jeszcze na szczęście nie było.  Postanowiłem zrobić zadanie. Następnie zjadłem kolacje, i jak kulturalny człowiek poszedłem się umyć.  A potem co?  Oczywiście fortnite ,  niestety po jakiś 40 minutach rodzice wbili na pełnej kurwie na kwadrat i musiałem skończyć grać i udawać że się uczę.
Jak zwykle o 24 poszedłem spać bo przecież insta, facebooczek same się nie ogarną.

*Poniedziałek 7:40*

Rano jak zwykle zaspany chwyciłem za telefon żeby zobaczyć która godzina.  Byłem ucieszony bo budzik jeszcze nie zadzwonił.

- O w pizdu - krzyknąłem przerażony gdy na telefonie zobaczyłem widniejącą godzinę 7:40.

Szybko zerwałem się z łóżka, poszedłem do łazienki żeby się ogarnąć,ubrać i tym podobne. Chwyciłem za plecak dwa razy większy ode mnie i wybiegłem z domu w prędkości światła. Ze szedłem
Do piwnicy po moje cudeńko, i czym prędzej ruszyłem w stronę szkoły, tak żem zapierdalał że się omału nie wypierdoliłem na zakręcie. Tak jak nigdy. Wbiłem do szatni o 7: 57, bylem z siebie dumny. 

- H-h-ej - powiedziałem zdyszany do chłopaków

- O ziom, myślałem że nie przyjedziesz, za spałeś? - powiedział Igor

- Stary zapierdalałem na rowerze jak nigdy - powiedziałem

- Ej w ogóle uczyliście się na matme? - wtrącił się Jasiek

- CO?!  PO CO?  - Krzyknąłem przerażony

- Kartkówka z majzy - powiedział Jasiek

- O kurwa mać kotlety jebane, zapomniałem - złapałem się na głowę

- Widzę że dzisiaj na randkę z pałą jesteś umówiony - zaśmiał się Igor

- Nieeeee ja jestem kozakiem z matmy - położyłem ręce na biodra

- A niby z czego te 3 ostanie jedynki?  Panie KOZAKU? - powiedział Jasiek

- Dobra cicho panowie, chodźmy już lepiej bo się spóźnimy na moją ukochaną matematykę - powiedziałem z miną "Japierdole"

*2 minuty później*

- Witajcie uczniowie, dzisiaj się na kartkóweczkę umówiliśmy - powiedziała nauczycielka

W Imie Miłości [Archiwum]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz