-Kate labirynt jest dobry, Kate labirynt jest dobry.-cały czas te samo zdanie.
Cały czas ten sam głos, o dziwo kobiety, ale w strefie nie ma żadnej innej dziewczyny oprócz mnie?Niespodziewanie usłyszałam glosy
tym razem były to głosy męskie,
rozpoznawałam tylko trzy Minho,
Albyego i Newta. Chciałam otworzyć
oczy chociaż przez to czułam ten
sam ból. Nie chcąc się poddać
otworzyłam oczy. Widziałam ognisko i mnóstwo głów pochylonych nad... nade mną?-Świerza wszystko w porządku?-
powiedział to chyba Newt. W jego
głosie można było wyczuć
zaniepokojenie i troskę.-Kate.- powiedziałam dosyć cicho.
- Co powiedz jeszcze raz.- tym razem
powiedział to Minho.Zerwałam się szybko na nogi zanim
ktoś wogóle zauważył.-KATE, KATE mam na imię Kate! -
krzyknęłam żeby każdy usłyszał.Z początku wszyscy stali w osłupieniu, ale już po chwili do moich uszu doszło głośnie wiwatowanie.
-Kate, Kate, Kate!
Każdy po kolei podchodził do mnie i
mi gratulował a na samym końcu gdy
wszyscy już poszli podszedł do mnie
Minho.-Gratuluje księżniczko.- ale po chwili się poprawił- księżniczko Kate.
-Dzięki, ale nie nazywaj mnie
księżniczką.-powiedziałam to z
uśmiechem, który pojawił się na mojej twarzy samowolnie.-Dobrze księżniczko.-śmiejąc się dalej
usiadł koło mnie w miejscu mojego
"krótkiego omdlenia".-Ha ha ha. - zawtórowałam mu.
A on roześmiał się jeszcze bardziej. Po
chwili zauważyliśmy, że wokół osoby
która wrzuciła mnie do ciapy-nazywa się Gally- zbiera się dosyć duży tłum. Podeszliśmy bliżej żeby zobaczyć co się dzieje i w tej chwili miałam ochotę go zabić.Okazało się, że wyśmiewał jakiegoś trzynastoletniego dzieciaka. Młodego, pękatego chłopca o kręconych włosach. Cała byłam nabuzowana nienawidziłam jak ktoś znęcał się nad młodszymi i nie
wytrzymałam.-Hej zostaw go!-krzyknęłam do
Gallyego.-Bo co mi zrobisz?- zapytał. Podeszłam do niego i odsunęłam dzieciaka z jego zasięgu.
-Skopie ci tyłek, że aż będziesz
błagać żebym przestała.-tak jak się
spodziewałam po tych słowach wszyscy wybuchli śmiechem oprócz tego dzieciaka, Minho i Newta.- Chciałbym to zobaczyć.-gdy zobaczył
moją powagę zrozumiał, że nie
żartuje. -Dobra zasady są proste musisz wytrzymać w tym kole pięć sekund. Zrozumiałaś czy może powtórzyć jeszcze raz?- Zaczynamy na trzy.
-Raz.
-Dwa.
-Trzy.
Żaden z nas nie chciał zacząć pierwszy, więc ja to zrobiłam. Uderzyłam go nogą z obrotu i w tym momencie mój przeciwnik zrozumiał, że ze mną nie ma żartów. Upadł dosyć mocno na ziemie. Gdy się podniósł uderzyłam go nogą w twarz z drugiej strony.
-Czekaj już chyba minęło 5 sekund.-
powiedziałam, trochę się z niego
naśmiewając, ale należało mu się.Nie chciałam dalej walczyć i wyszłam
z koła. Reszta gdy zrozumieła, że walka się skończyła zaczęli wiwatować, a kumple Gallyego pomogli mu wstać i chyba się obrazili.Po ognisku gdy wraz z Albym znalazłam sobie miejsce do spania i powiesiłam sobie hamak, spojrzałam w lustro i teraz sobie
uświadomiłam że nie pamiętam jak
wyglądam.Moja postura jest w miarę
wysportowana. Moje włosy są brązowe i sięgają mi do pasa. Ubrana byłam w luźną czarną koszulkę na krótki rękawek i jasno szare dresy. Kiedy już się położyłam w oczekiwaniu na sen niespodziewanie przyszedł tutaj ten sam chłopak.-Hej... jestem Chuck.- przestawił się i wystawił rękę na powitanie.-Dzięki, że mi
pomogłaś.- powiedział trochę
nieśmiało.-Kate.- Uścisnęłam mu dłoń.-Należało mu się.- posłałam mu uśmiech, by się ośmielił.- A tak w ogóle czemu się na ciebie uwziął?
-To błahostka, zawsze coś znajdą żeby
się nade mną poznęcać.-żal mi go, jest jeszcze mały trafił do strefy, a teraz
jeszcze mu dokuczają.-Pamiętaj, jak znów zaczną cię
zaczepiać to przyjdź do mnie. Okej?-Będę pamiętać i mówi się ogay.- tym
razem to on posłał mi uśmiech.- Nie
będę ci przeszkadzać. Dobranoc.-Dobranoc.
Jeszcze przez jakąś godzinę myślałam
nad dzisiejszym dniem chciałam
sobie wszystko poukładać ale później
odeszłam w objęcia Morfeusza.
***
Jestem w sali treningowej są tu
dwie dziewczynki. Jedna ma około
czternastu lat, a druga około szesnastu
może siedemnastu lat. Ta pierwsza
dziewczynka jest chyba mną ale
młodszą mną, a druga dziewczynka ma brązowe włosy sięgające do łopatek i jest trochę wyższa od młodszej mnie. Oby dwie jesteśmy ubrane w stroje sportowe.-Kate zaczekaj na mnie, nie jestem
taka szybka jak ty!-powiedziała to
dziewczynka o kruczo czarnych
włosach, widocznie zmęczona.-No pośpiesz się Bridget musimy być
dobrze przygotowane do labiryntu żeby przeżyć i się znów spotkać.- powiedziała to czekając na Bridget.-Ja nie chce iść do labiryntu. Nie chcę cię zapomnieć.
-Ja też nie ale zapewne i tak tam trafimy.
Nagle do pomieszczenia wszedł jakiś
mężczyzna trochę przypominający
szczura.-Bridget już czas.- jego twarz nie
pokazywała żadnych emocji.-Już Janson. Mogę się pożegnać z
siostrą?-Tak ale szybko.
-Kate pamiętaj musisz przeżyć.
Po tych słowach nagle wszystko się
rozmyło i czułam tylko kogoś ręce
budzące mnie. Obudziłam się oblana
potem, a nade mną był...Minho?-Co-co się stało?- zapytałam
jeszcze nie do końca przytomna.-Strasznie krzyczałaś chyba miałaś
koszmar. Wszystko ogay?- zapytał.-Tak, tak nie masz się co martwić.
Po chwili zasnęłam.
***
Łapcie kolejny rozdział to jest na
razie najdłuższy ale postaram się
robić jeszcze trochę dłuższe. No to
nexta. Miłego dnia.
CZYTASZ
The Maze Runner|| Minho
FanfictionSiedemnastoletnia Kate została przywieziona przez pudło do tak zwanej "strefy" musi rozwiązać zagadkę labiryntu wraz ze swoimi przyjaciółmi. Czy uda im się wyjść z labirytnu? Czy wszyscy przeżyją? Dlaczego w ogóle znaleźli się w labiryncie?