3.

2.5K 82 39
                                    


-Kate labirynt jest dobry, Kate labirynt jest dobry.-cały czas te samo zdanie.
Cały czas ten sam głos, o dziwo kobiety, ale w strefie nie ma żadnej innej dziewczyny oprócz mnie?

Niespodziewanie usłyszałam glosy
tym razem były to głosy męskie,
rozpoznawałam tylko trzy Minho,
Albyego i Newta. Chciałam otworzyć
oczy chociaż przez to czułam ten
sam ból. Nie chcąc się poddać
otworzyłam oczy. Widziałam ognisko i mnóstwo głów pochylonych nad... nade mną?

-Świerza wszystko w porządku?-
powiedział to chyba Newt. W jego
głosie można było wyczuć
zaniepokojenie i troskę.

-Kate.- powiedziałam dosyć cicho.

- Co powiedz jeszcze raz.- tym razem
powiedział to Minho.

Zerwałam się szybko na nogi zanim
ktoś wogóle zauważył.

-KATE, KATE mam na imię Kate! -
krzyknęłam żeby każdy usłyszał.

Z początku wszyscy stali w osłupieniu, ale już po chwili do moich uszu doszło głośnie wiwatowanie.

-Kate, Kate, Kate!

Każdy po kolei podchodził do mnie i
mi gratulował a na samym końcu gdy
wszyscy już poszli podszedł do mnie
Minho.

-Gratuluje księżniczko.- ale po chwili się poprawił- księżniczko Kate.

-Dzięki, ale nie nazywaj mnie
księżniczką.-powiedziałam to z
uśmiechem, który pojawił się na mojej twarzy samowolnie.

-Dobrze księżniczko.-śmiejąc się dalej
usiadł koło mnie w miejscu mojego
"krótkiego omdlenia".

-Ha ha ha. - zawtórowałam mu.

A on roześmiał się jeszcze bardziej. Po
chwili zauważyliśmy, że wokół osoby
która wrzuciła mnie do ciapy-nazywa się Gally- zbiera się dosyć duży tłum. Podeszliśmy bliżej żeby zobaczyć co się dzieje i w tej chwili miałam ochotę go zabić.

Okazało się, że wyśmiewał jakiegoś trzynastoletniego dzieciaka. Młodego, pękatego chłopca o kręconych włosach. Cała byłam nabuzowana nienawidziłam jak ktoś znęcał się nad młodszymi i nie
wytrzymałam.

-Hej zostaw go!-krzyknęłam do
Gallyego.

-Bo co mi zrobisz?- zapytał. Podeszłam do niego i odsunęłam dzieciaka z jego zasięgu.

-Skopie ci tyłek, że aż będziesz
błagać żebym przestała.-tak jak się
spodziewałam po tych słowach wszyscy wybuchli śmiechem oprócz tego dzieciaka, Minho i Newta.

- Chciałbym to zobaczyć.-gdy zobaczył
moją powagę zrozumiał, że nie
żartuje. -Dobra zasady są proste musisz wytrzymać w tym kole pięć sekund. Zrozumiałaś czy może powtórzyć jeszcze raz?

- Zaczynamy na trzy.

-Raz.

-Dwa.

-Trzy.

Żaden z nas nie chciał zacząć pierwszy, więc ja to zrobiłam. Uderzyłam go nogą z obrotu i w tym momencie mój przeciwnik zrozumiał, że ze mną nie ma żartów. Upadł dosyć mocno na ziemie. Gdy się podniósł uderzyłam go nogą w twarz z drugiej strony.

-Czekaj już chyba minęło 5 sekund.-
powiedziałam, trochę się z niego
naśmiewając, ale należało mu się.

Nie chciałam dalej walczyć i wyszłam
z koła. Reszta gdy zrozumieła, że walka się skończyła zaczęli wiwatować, a kumple Gallyego pomogli mu wstać i chyba się obrazili.

Po ognisku gdy wraz z Albym znalazłam sobie miejsce do spania i powiesiłam sobie hamak, spojrzałam w lustro i teraz sobie
uświadomiłam że nie pamiętam jak
wyglądam.

Moja postura jest w miarę
wysportowana. Moje włosy są brązowe i sięgają mi do pasa. Ubrana byłam w luźną czarną koszulkę na krótki rękawek i jasno szare dresy. Kiedy już się położyłam w oczekiwaniu na sen niespodziewanie przyszedł tutaj ten sam chłopak.

-Hej... jestem Chuck.- przestawił się i wystawił rękę na powitanie.-Dzięki, że mi
pomogłaś.- powiedział trochę
nieśmiało.

-Kate.- Uścisnęłam mu dłoń.-Należało mu się.- posłałam mu uśmiech, by się ośmielił.- A tak w ogóle czemu się na ciebie uwziął?

-To błahostka, zawsze coś znajdą żeby
się nade mną poznęcać.-żal mi go, jest jeszcze mały trafił do strefy, a teraz
jeszcze mu dokuczają.

-Pamiętaj, jak znów zaczną cię
zaczepiać to przyjdź do mnie. Okej?

-Będę pamiętać i mówi się ogay.- tym
razem to on posłał mi uśmiech.- Nie
będę ci przeszkadzać. Dobranoc.

-Dobranoc.

Jeszcze przez jakąś godzinę myślałam
nad dzisiejszym dniem chciałam
sobie wszystko poukładać ale później
odeszłam w objęcia Morfeusza.
***
Jestem w sali treningowej są tu
dwie dziewczynki. Jedna ma około
czternastu lat, a druga około szesnastu
może siedemnastu lat. Ta pierwsza
dziewczynka jest chyba mną ale
młodszą mną, a druga dziewczynka ma brązowe włosy sięgające do łopatek i jest trochę wyższa od młodszej mnie. Oby dwie jesteśmy ubrane w stroje sportowe.

-Kate zaczekaj na mnie, nie jestem
taka szybka jak ty!-powiedziała to
dziewczynka o kruczo czarnych
włosach, widocznie zmęczona.

-No pośpiesz się Bridget musimy być
dobrze przygotowane do labiryntu żeby przeżyć i się znów spotkać.- powiedziała to czekając na Bridget.

-Ja nie chce iść do labiryntu. Nie chcę cię zapomnieć.

-Ja też nie ale zapewne i tak tam trafimy.

Nagle do pomieszczenia wszedł jakiś
mężczyzna trochę przypominający
szczura.

-Bridget już czas.- jego twarz nie
pokazywała żadnych emocji.

-Już Janson. Mogę się pożegnać z
siostrą?

-Tak ale szybko.

-Kate pamiętaj musisz przeżyć.

Po tych słowach nagle wszystko się
rozmyło i czułam tylko kogoś ręce
budzące mnie. Obudziłam się oblana
potem, a nade mną był...Minho?

-Co-co się stało?- zapytałam
jeszcze nie do końca przytomna.

-Strasznie krzyczałaś chyba miałaś
koszmar. Wszystko ogay?- zapytał.

-Tak, tak nie masz się co martwić.

Po chwili zasnęłam.
***
Łapcie kolejny rozdział to jest na
razie najdłuższy ale postaram się
robić jeszcze trochę dłuższe. No to
nexta. Miłego dnia.

The Maze Runner|| MinhoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz