13.

668 22 1
                                    

Widziałam błękitną toń. Zlewała się
ze wszystkim. Woda poruszała się,
powoli zabierając mi oddech. W moich płucach zaczynało brakować czegoś bez czego nie przeżyje. Czegoś bez czego każdy jest tylko zwykłą formą ze skóry i kości. Tlenu.

Nagle usłyszałam plusk a po chwili poczułam czyjeś silne ramiona próbujące wyciągnąć mnie na powierzchnie. Założę się, że był to Minho. Próbowałam mu pomóc,
próbowałam kopać ile sił w nogach
by wypłynąć, nabrać powietrza. Powoli zaczynałam widzieć
światło. Widziałam słońce, które
we wspaniały sposób ogrzewało
moją skórę. Byłam na powierzchni,
łapczywie nabrałam dużo powietrza.

- Kate!!! Czemu nam nie powiedziałaś
że nie umiesz pływać?! Mogłaś zginąć.

- Próbowałam, ale wtedy byłam już
pod wodą.- zaśmiałam się. Wspaniale.
Prawie umarłam a się śmieje. Brawo
Kate! Po chwili też się zaczęli śmiać.

Na szczęście wcześniej wzięliśmy koc.
Teraz akurat się przydał. Okryłam się
nim i wszyscy usiedliśmy na brzegu i
zaczęliśmy rozmawiać.

- Wiecie co? Nie będę stać w miejscu.
Nauczycie mnie pływać? Wy umiecie,
więc ja też chce.

- Jeżeli chcesz. Ale nie teraz.- zaśmiał
się Newt.

- Raczej nie teraz.- powtórzyła Ola.-
Może jutro. Ja mam czas. A wy?-
zapytała.

- Ja też, znaczy po południu mam czas.-powiedział Newt. Naprawdę chcą mnie nauczyć pływać. Tylko obym przeżyła, bo jeszcze nie dokopałam stwórcom za to, że nas tu wsadzili i wyczyścili pamięć.

- Ja jeżeli wrócę z labiryntu to wtedy
mam czas. A zamierzam wrócić więc
mam czas.- zaśmiał się. Czemu wszyscy się śmieją?!

- Ja chyba... znaczy mam czas, ale do
okolo osiemnastej jak coś.- uuuu
czyżby Miśka się z kimś umówiła.

- A co będziesz robić po osiemnastej.
Hmmmm? Czyżby jakaś randka się
szykowała.- zapytałam.

- Nie, no co ty. Idę się przejść z
Chuckiem bo chce mi coś ważnego
powiedzieć. Chyba ma jakiś problem.-
o szkoda już myślałam że Miśka ma
chłopaka. Ale może jeszcze jest szansa.

Muhahaha. Nie ma to jak śmiać się
szyderczo w myślach.

- Ale jest jeden problem.- powiedziałam.

- Jaki?- zapytała Ola.

- Bo ja... nie mam czasu.- powiedziałam już wymyślając wymówkę nie powiem im przecież, że idę namówić Albyego żebym była zwiadowcą. Newt by mnie zabił.

- Jak to?

- Czyżby jakaś randka się szykowała?-
zapytała Misia przedrzeźniając mnie.
Pokazałam jej język.

- Nie żadna randka. No bo ja... muszę
no... yyyy... pomóc patelniakowi. No
wiecie obiecałam mu.- powiedziałam
dumna ze swojej wymówki.

- No dobra to może pojutrze?- zapytał
Minho.

- Okej. Dobra muszę komuś pomóc. Pa.

- Ej, bo zaraz będę zazdrosny.-
powiedział Minho krzyżując ręce i
robiąc obrażoną minę.

-O kogo?- zapytałam śmiejąc się.

- O tego kogoś.

- No trudno. Taki life.- powiedziałam
nadal się śmiejąc i idąc szukać
patelniaka. Poszłam zobaczyć do kuchni. Był tam.

- Hej Kate!- zawołał patelniak widząc
jak wchodzę do jego wspaniałej kuchni.

- Cześć. Mam prośbę.- powiedziałam
gdy tylko się przybliżyłam.

- Dla ciebie wszystko.- powiedział
puszczając mi oczko.

- Mógłbyś jutro po południu udawać, że ci w czymś pomagam. Proooszę.- zrobiłam słodkie oczka, którym nie umie odmawiać.

- A przed kim?- zapytał.

- Przed Minho, Newtem i
dziewczynami.- powiedziałam.

- Coś się stało?- zapytał.

-Nie. Tylko są po prostu nad
opiekuńczy.- ja nie kłamię. To jest
absolutnie najprawdziwsza prawda.

- Ty się dziwisz? Prawie cały czas
mdlejesz.- też prawda.

- No proooszę, tylko jeden wieczór
udawaj. Nic mi się nie stanie.-
zapewniłam go.

- No, nie wiem. A jak ci się coś stanie
to będzie moja wina.- o nie, wtedy się
zacznie obwiniać, ale przecież będę z
Albym. Nic mi się nie stanie.

- Nie, to będzie tylko moja wina. Jeżeli
coś by się stało. A nic się nie stanie.

- No dobra, ale masz na siebie uważać. Dobrze?- oooo jak słodko.

- Dobra. Dzięki, jesteś boski.- i wyszłam.

Muszę przyznać, całkiem łatwo poszło.Udałam się do mojego pokoju. I
wtedy mój brzuch zaczął domagać się
jedzenia. No całkiem dawno nie jadłam. Podkradłam się do kuchni. Na szczęście patelniak już poszedł spać.

Podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej masło, ser, pomidora i sałatę. Tak, tak nadal jestem wegetarianką. Zrobiłam sobie dwie kanapki i wzięłam je do pokoju.

W środku były dziewczyny i najwyraźniej bardzo żywo o czymś dyskutowały. Lecz gdy weszłam wszystko ucichło.

- Cześć. Czemu przestałyście gadać?

- Hej. Po prostu już nie wiemy o czym
mamy gadać.- kłamały. Wiedziałam to. Strasznie to było czuć w słowach Oli.

- Ola. Wiesz że nie umiesz kłamać?

- No... Wiem.- powiedziała drapiąc się po karku.

- No dobra powiedzmy jej. Przecież już o tym wie.- powiedziała Misia do Oli.

Czemu one tak tajemniczo gadają?

- Faktycznie. Bo ty wiesz, że my
wiemy, że wcale nie idziesz jutro do
patelniaka.- powiedział Ola. Cały czas
na mnie patrząc.

- No... ale skąd?- naprawdę nie miałam pojęcia skąd to wiedzą.

- Jedno słowo. Patelniak. Martwił się i powiedział nam o twoim planie. Spokojnie tylko nam.- zapewniła mnie Misia.

- To dobrze. Ale nie powiedziałyście im o tym?- zapytałam. Oby nie. Bo by było po mnie.

-Nie.- odpowiedziała Miśka. Ufffff.

- Ale mam jedno pytanie. Co tak
naprawdę będziesz jutro robić?-
zapytała Ola.

- No... ja chciałam iść do... Albyego.

- Ale po co? Chyba go nie...- powiedziała Miśka.

- Nie, chyba żartujesz. Chce go
poprosić żebym była...- wdech,
wydech.-Zwiadowcą.

- Jak to? Zwiadowcą?- nie dowierzała
Ola.

- No po prostu. Zwiadowcą. Bo wiecie... Minho mnie szkolił. No wiesz wtedy co nas tak długo nie było.- powiedziałam.

- Aaaa... okej.- powiedziała Ola.

The Maze Runner|| MinhoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz