16.

642 19 1
                                    

Dedykacja xVicky_05
Wstałam wcześnie rano. O wiele
wcześniej niż zawsze, ponieważ nie
mogłam zasnąć. Poszłam na wieże
pomyśleć. Zawsze gdy nie mogłam
zasnąć szłam tam i słuchałam jak labirynt się zmienia. Dużo się wczoraj działo.

Co mam o tym wszystkim myśleć? Mam wskoczyć do pudła czy nie? Uhhh, dlaczego muszę podejmować takie trudne decyzje?!

Poddałam się. Próbowa...

- Hej.- obróciłam się. To był Minho.-
Nie możesz zasnąć?- pokiwałam głową, i wskazałam miejsce koło siebie. Po chwili usiadł koło mnie.

- Minho? Muszę ci coś powiedzieć.-
siedząc cały czas wzrok miał
skierowany w labirynt. Ja jednak
gdy zaczęłam mówić patrzyłam
na niego. Wzięłam głęboki oddech
mając nadzieje że doda mi to
odwagi.

Wyjełam z kieszeni list, który
dostałam wczoraj i dałam go Azjacie.
Z wątpliwościami na twarzy wziął go
i zaczął czytać. Po chwili skończył i
zaczął na mnie patrzeć.- Nie pytaj co to. Nie mam pojęcia.- powiedziałam.

- Był w pudle. Prawda?- zapytał.

- Dał mi go wczoraj Alby.- wyjaśniłam
mu.

- I co zamierzasz z tym zrobić? - zapytał po chwilowej ciszy. Najwyraźniej nie wiedział co powiedzieć.

- Nie wiem. - głeboki oddech.- Dlaczego to wszystko jest takie trudne? - pod koniec wypowiedzi moje oczy wyraźnie się zeszkliły. Oparłam łokcie o kolana, a dłonie oparłam o brodę.

- Bo taki jest świat.- popatrzył na
mnie i rozłożył ramiona.- No chodź.-
chętnie się przysunełam i oparłam o
jego tors. Potrzebowałam chwilowej,
załamki. To mi pomogło.- Kate. Nie
wskoczysz tam? Powiedz, że tego nie
zrobisz.- odsunęłam się na chwile żeby popatrzeć w oczy chłopaka. Był w nich smutek.

- Nie wiem co ci powiedzieć. Sama nie
wiem co mam myśleć. Z jednej strony
chcę, tam wskoczyć jak najszybciej
żeby dowiedzieć się gdzie jest wyjście.
A z drugiej, za żadne skarby nie
zostawie was. Jestem rozłamana.
Wiem, że którą kolwiek z tych rzeczy
zrobię ktoś napewno postąpił by
inaczej. Ktoś napewno zrobiłby lepiej.- powiedziałam.- Co ja mam zrobić?

- Nie wyobrażam sobie nawet co
czujesz. My ci pomożemy. My wszyscy. Pamiętaj nigdy nie będziesz sama. Nikt z nas nie będzie. Mamy siebie nawzajem.

- Nie możecie mi pomóc. To jest mój
wybór i muszę go podjąć sama...
ale dziękuję.

Nagle poczułam ciepło. Jego usta
złączyły się z moimi. Czy on mnie
właśnie... pocałował?! Po chwili rozłączył nasze usta.

- Ymm... przepraszam.- powiedział speszony.

Obróciłam się w jego stronę tak aby siedzieć przed nim. Kilka sekund patrzyłam w jego oczy. Po chwili oddałam pocałunek.
***
Szłam właśnie na śniadanie razem z
Minho. Szliśmy i szliśmy razem, ale
nie to było najlepsze, po pierwsze
trzymaliśmy się za ręce i niestety
każdy się na nas gapił i oczywiście nie
obyło się bez różnych komentarzy. A
po drugie dam tara ta ta... jesteśmy
razem, ale tak razem, razem. Nareszcie.

Weszliśmy do stołówki i usiedliśmy
przy stoliku przy którym byli Ola,
Miśka, Newt, Wiktoria i ta druga
dziewczyna.

- To jest ten powód?- zapytała Ola gdy
nas zauważyła.

-Dokładnie.- odpowiedział Newt i się
zaśmiał.

O co im chodzi?

- No jak tam gołąbeczki.- zażartował.

- Hahaha, ale śmieszne po prostu
padam z nóg.- gdy to powiedziałam Ola zaczęła się przeraźliwie śmiać.- Hej, dziewczyny. Przypomniałyście sobie imiona?- zapytałam.

- Tak! Ymmm... znaczy tak.- powtórzyła ciszej dziewczyna z labiryntu.- Frania.

- Gratuluje.- powiedział Minho.

- A ty?- wskazałam na Wiktorię.

- Nie.- powiedziała ze smutkiem.
Ale po chwili dodała.- Jeszcze nie.-
uśmiechnęłam się.

- Wiktoria. Co jecie?- patrzyłam na nią
to mówiąc.

- Co?

O nie. Powiedziałam Wiktoria. Purwa.

Przeklnęłam w myślach.

- Ymmm...- wszyscy się na mnie
patrzyli- ... nic.- powiedziałam i
nerwowo zaczęłam się rozglądać po
pomoc. Po pomoc taką, że ktoś akurat
teraz potrzebuje mojej pomocy. Czy coś.

- Jak to nic?- zapytała Ola.- Właśnie
powiedziałaś jakieś przypadkowe im...

- Nie przypadkowe.- przerwałam jej
i spojrzałam na Wiktorię. Wzięłam
głeboki oddech.- To... twoje imię.

- Że co?!?- wstała i zaczęła do mnie
podchodzić.- Skąd to wiesz?!

- Sen.- tylko odpowiedziałam.

- Cały czas znałaś moje imię i nic mi nie powiedziałaś?!? Uhhh.- i wybiegła ze stołówki.

- Pa.- Powiedziałam i miałam zamiar
biec za... hmm za kim trzeba jej dać
jakieś przezwisko. Może... JJWiki.

- Gdzie idziesz?- zapytała yyy... o wiem Frania.

- Muszę to naprawić.- odpowiedziałam szybko i wybiegłam za JJWiką.

Biegłam tak i biegłam już jakiś czas.
Nigdzie jej nie było. Ani w kuchni, w
lesie, w mordowni, na polu. Po prostu
nigdzie.

Mój umysł powoli przejmowała myśl, że wbiegła do labiryntu. Przecież to moja wina, gdyby nie ja, to nic by
się nie stało. Jeżeli coś jej się stanie nie wybacze sobie. Szukaliśmy już tak z dwie godziny. Szukaliśmy, ponieważ
pomagali mi przyjaciele.

- Gdzie ona mogła pójść?!- cały czas
narzekała Miśka. Chyba nie brała pod
uwagę możliwości, że mogła wbiec do
labiryntu.

- Ymm... może wiem gdzie jest. Pójdę
to sprawdzić. Pa.- powiedziałam i
odeszłam.

Gdy nikt nie patrzył wbiegłam do
labiryntu. Próbowałam zapamiętać
całą drogę.

Za godzinę zamykają się wrota. Jeżeli nie zdąrzę... nie! Zdạrzę.

Skręcałam jak jakaś zagubiona kaczka. Tak, to idealne określenie. Minęło już pół godziny. Przyśpieszyłam.

Po kilku minutach już miałam wracać do strefy gdy usłyszałam czyjeś kroki. Pierwsza myśl. Wiktoria. Biegłam ile sił w nogach do miejsca dźwięku. Nagle zobaczyłam ją. Szła niewiadomo dokąd.

-Wiktoria!- krzyknęłam do niej.

- Kate? Kate! To ty!- ucieszyła się i mnie przytuliła.- Zgubiłam się. Przepraszam.

- Wiem. Chodź, szybko! Bo nie
zdążymy!- zaczęłyśmy biec jak
najszybciej.

20 minut. O nie, szybciej!

Zaczęłam pośpieszać Wikę. Nie za wiele to dawało. Była już bardzo zmęczona. Skręcałam tam gdzie podpowiadał mi rozum.

10 minut. Zdarzymy! Wiem to.

Już było słychać nasze bardzo szybkie
oddechy.

- Kate... Nie... dam... rady.- sapała Wika.

- Dasz... musimy dać... radę.- zostałam
przy swoim.

2 minuty. Jeszcze trzy zakręty. 30
sekund wybiegłyśmy zza zakrętu. Na
skraju labiryntu stała cała strefa i
pośpieszała nas.
***
Witajcie kochani!!! Kolejny rozdział
przerwany w bardzo dramatycznym
momencie. Miłego dnia albo nocy.
Nieważne. Miłego czegoś.

The Maze Runner|| MinhoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz