21.

543 19 1
                                    

Staliśmy właśnie przed murem, czekając na jego otwarcie. Byłam na maksa szczęśliwa.

- Pamiętasz zasady?- upewnił się Minho.

- Tak mówiłeś mi o nich już jakieś dziesięć razy.- przypomniałam.

- Możliwe.- powiedział.- Ale proszę mniej oczy szeroko otwarte i nie oddalaj się ode mnie okej?

- Tak wiem. Przez ciebie czuję się jak małe dziecko.- powiedziałam obużona.

Nagle wrota się otwarły, a my wystrzeliliśmy jak strzała.

***
- Wytrzymujesz?- zapytał się mnie Minho po trzech godzinach biegu.

- Tak. Nie przejmuj się mną.- powiedziałam.

- Dobra robimy chwilę przerwy. Zjedz coś i się napij.- wydał rozkaz.

Wyjęłam z plecaka kanapkę z serem i wodę po czym powoli usiadłam

- Au.- jękłam cicho przy siadaniu, lecz to zauważył. Siedziałam dalej udając, że nic się nie stało i jadłam kanapkę unikając spojrzenia się w jego stronę.

Po chwili ukucnął przy mnie i rozpiął zamek, który znajdował się w getrach na boku nogi. Sięgał on nad kolano więc mógł przez to zobaczyć szwy.

Ujrzałam jeszcze bardziej posiniaczoną nogę niż ostatnio przez co na moją twarz wszedł chwilowy grymas.

- Odpocznij chwilę i wracamy.- powiedział bez emocji.

- Co? Nie. Jest jeszcze wcześnie.- powiedziałam. Gdy przypatrywał się szwą zasunęłam szybko zamek i wstałam.

- Trudno. Jak jednego dnia wrócimy szybciej to nic się nie stanie.- powiedział chowając kanapkę do plecaka.

- Nie. Nie możemy. Zostało jeszcze kilka godzin biegu.- szłam w zapartę.

- Ty ledwo biegniesz!- podniósł głos wskazując na moją nogę na co się wzdrygnęłam. Jeszcze nigdy tego nie zrobił.- Przepraszam.- powiedział i podszedł do mnie.

- Nic się nie stało.- powiedziałam i go pocałowałam.- Pobiegnijmy jeszcze dwie godziny.- powiedziałam trzymając jego dłoń przy sobie.

- Czemu nie chcesz przyznać, że cię to boli?- zapytał spokojniej patrząc mi w oczy.

- Nie boli.- Powiedziałam unikając jego wzroku.

- Boli.

- Nie... - Chciałam odpowiedzieć to samo, lecz złapał mnie za brodę tak żebym na niego spojrzała.-... Bo nie chcę okazać słabości, bo nie chcę być taka krucha, chcę być twarda i ...

- Jesteś.- przerwał mi.- Godzina.- powiedział gdy już chciałam zaprzeczyć.

- Dzięki.- powiedziałam i szybko pocałowałam go w usta.
***
Godzinę później.

- Chodź wracamy.- zawołał Minho.

- Okej.- odpowiedziałam czując jak niemiłosiernie piecze mnie już noga, lecz nie zwalniałam.

- Kto jutro biegnie?- zapytałam.

- Ben i Steph.- odpowiedział szybko. Był już zmęczony. Ja również.

Przyjrzałam się twarzy chłopaka. Z czoła lał mu się pot, miał zaróżowione policzki, włosy miał rozwalone przez wiatr, oraz przyśpieszony oddech.

- Gapisz się.- upomniał mnie Minho.

- Przepraszam.- powiedziałam speszona odwracając wzrok.

The Maze Runner|| MinhoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz