Staliśmy właśnie przed murem, czekając na jego otwarcie. Byłam na maksa szczęśliwa.
- Pamiętasz zasady?- upewnił się Minho.
- Tak mówiłeś mi o nich już jakieś dziesięć razy.- przypomniałam.
- Możliwe.- powiedział.- Ale proszę mniej oczy szeroko otwarte i nie oddalaj się ode mnie okej?
- Tak wiem. Przez ciebie czuję się jak małe dziecko.- powiedziałam obużona.
Nagle wrota się otwarły, a my wystrzeliliśmy jak strzała.
***
- Wytrzymujesz?- zapytał się mnie Minho po trzech godzinach biegu.- Tak. Nie przejmuj się mną.- powiedziałam.
- Dobra robimy chwilę przerwy. Zjedz coś i się napij.- wydał rozkaz.
Wyjęłam z plecaka kanapkę z serem i wodę po czym powoli usiadłam
- Au.- jękłam cicho przy siadaniu, lecz to zauważył. Siedziałam dalej udając, że nic się nie stało i jadłam kanapkę unikając spojrzenia się w jego stronę.
Po chwili ukucnął przy mnie i rozpiął zamek, który znajdował się w getrach na boku nogi. Sięgał on nad kolano więc mógł przez to zobaczyć szwy.
Ujrzałam jeszcze bardziej posiniaczoną nogę niż ostatnio przez co na moją twarz wszedł chwilowy grymas.
- Odpocznij chwilę i wracamy.- powiedział bez emocji.
- Co? Nie. Jest jeszcze wcześnie.- powiedziałam. Gdy przypatrywał się szwą zasunęłam szybko zamek i wstałam.
- Trudno. Jak jednego dnia wrócimy szybciej to nic się nie stanie.- powiedział chowając kanapkę do plecaka.
- Nie. Nie możemy. Zostało jeszcze kilka godzin biegu.- szłam w zapartę.
- Ty ledwo biegniesz!- podniósł głos wskazując na moją nogę na co się wzdrygnęłam. Jeszcze nigdy tego nie zrobił.- Przepraszam.- powiedział i podszedł do mnie.
- Nic się nie stało.- powiedziałam i go pocałowałam.- Pobiegnijmy jeszcze dwie godziny.- powiedziałam trzymając jego dłoń przy sobie.
- Czemu nie chcesz przyznać, że cię to boli?- zapytał spokojniej patrząc mi w oczy.
- Nie boli.- Powiedziałam unikając jego wzroku.
- Boli.
- Nie... - Chciałam odpowiedzieć to samo, lecz złapał mnie za brodę tak żebym na niego spojrzała.-... Bo nie chcę okazać słabości, bo nie chcę być taka krucha, chcę być twarda i ...
- Jesteś.- przerwał mi.- Godzina.- powiedział gdy już chciałam zaprzeczyć.
- Dzięki.- powiedziałam i szybko pocałowałam go w usta.
***
Godzinę później.- Chodź wracamy.- zawołał Minho.
- Okej.- odpowiedziałam czując jak niemiłosiernie piecze mnie już noga, lecz nie zwalniałam.
- Kto jutro biegnie?- zapytałam.
- Ben i Steph.- odpowiedział szybko. Był już zmęczony. Ja również.
Przyjrzałam się twarzy chłopaka. Z czoła lał mu się pot, miał zaróżowione policzki, włosy miał rozwalone przez wiatr, oraz przyśpieszony oddech.
- Gapisz się.- upomniał mnie Minho.
- Przepraszam.- powiedziałam speszona odwracając wzrok.
CZYTASZ
The Maze Runner|| Minho
FanfictionSiedemnastoletnia Kate została przywieziona przez pudło do tak zwanej "strefy" musi rozwiązać zagadkę labiryntu wraz ze swoimi przyjaciółmi. Czy uda im się wyjść z labirytnu? Czy wszyscy przeżyją? Dlaczego w ogóle znaleźli się w labiryncie?