#2

425 31 3
                                    

Wtorek, 27.11

Miałem sen, dziwny sen. Wręcz przerażający i okropnie smutny. Pero kazał mi jechać do domu, więc jestem. Rodzice jeszcze nic nie wiedzą. Nika też. Zupełnie zapomniałem, że mam ją odebrać ze szkoły. Dobrze, że do mnie zadzwoniła.

Wracając do mojego snu... Był okropny. Siedziałem gdzieś na górze skoczni, czekając na swój skok. Planica to to nie była na pewno. Może Innsbruck? Albo Engelberg? Sam nie wiem, nie pamiętam dokładnie. W każdym razie to było to pomieszczenie, gdzie skoczkowie czekają na to, aż będą musieli zacząć schodzić w kierunku belki startowej. Tym razem też tam siedzieliśmy, ja, Peter, Kamil, Mackenzie, Jernej, Anže Lanišek, Gregor Schlierenzauer i kilku innych skoczków. Z początku to było normalne, ot po prostu zawodnicy czekający na swoją kolej. Pominę milczeniem fakt, że w rzeczywistości w takim składzie raczej na razie nie mamy szans siedzieć w poczekalni. Przecież w generalce zajmujemy bardzo różne miejsca! Ja jestem w czołówce, Kamil jak na razie na podium generalki, Pero nie skacze jeszcze w PŚ, Gregor, Jernej i Mackenzie są gdzieś z tyłu, no i... Krafta z Hayboeckiem nie powinno tam być.

No ale dobra, siedzimy sobie tam w takim dziwnym składzie. Z Polaków jest tylko Kamil, co już samo w sobie jest dziwne, bo gdzie reszta? Przez jakiś czas wszystko jest normalnie, rozmawiam spokojnie z Kamilem i Peterem. Ale potem wszyscy znikają! Zostaję sam. Wstaję, chcąc iść na rozbieg. Wtedy ktoś kładzie swoją rękę na moim ramieniu,zatrzymując mnie. Odwracam się.

-Pozwól mi odejść - Szepcze mój brat. Patrzy mi odważnie w oczy. Widzę jego zmęczenie, ale zdobywam się na odwagę, by powiedzieć mu to, co myślę.

-Nie mogę, Cene. Nie pozwolę ci odejść. Jesteś moim bratem, kocham cię. Może czasem bywam wredny, czasem ci dokuczam, ale wciąż jesteś moim bratem.

-Nie trzymaj mnie tu wbrew mojej woli tylko dlatego, że ty tego chcesz. Pomyśl o mnie, zastanów się, dlaczego to zrobiłem.

-Nie mogę, Cenio, nie mogę - Kiedy teraz to zapisuję, łzy rozmazują mi wszystko, ekran laptopa, klawiaturę, świat wokół. Tak bardzo nie chcę, żeby odchodził. Nie chcę, żeby jego życie się kończyło. Tak, wiem, to tylko sen, ale tak bardzo się boję. Nie będę dłużej oszukiwał, nie będę udawał, że mnie to nie rusza, kiedy tak naprawdę z żalu pęka mi serce. Miałem być silny, miałem być twardzielem. Najwidoczniej nie potrafię. Jest dla mnie wszystkim, moim najlepszym przyjacielem, najlepszym bratem, Pero nigdy nie poświęcał mi tak dużo czasu, jak Cene. Nie wiem, co bym zrobił, gdyby mi go zabrakło. Nie może mi go zabraknąć.

I już wiem, co mu powiem, kiedy przyjadę do szpitala. Nadal jest nieprzytomny, ale może mnie usłyszy, może zrozumie, że popełnił błąd. Powiem mu, żeby się nie martwił, że dzisiaj zjadłem śniadanie i obiad, tak, jak kiedyś mnie o to prosił.

Ciągle mam w pamięci naszą rozmowę o tym.

-Ale Domen, zrozum, że musisz jeść. Musisz mieć siłę.

-Tsaaa, jasne. Jeść tak jak ty, wyglądać tak jak ty i skakać tak jak ty? Wiesz co? Nie, dzięki. Wolę swoją metodę. Popatrz na siebie, za chwilę będziesz przypominał małego niedźwiadka. Dziewczynom to pewnie nie zrobi różnicy, ale odbija się to na twoich wynikach. Nie chcę tak. Chcę wygrywać, być najlepszy.

Teraz żałuję, że mu to powiedziałem. Może się przejął o wiele bardziej, niż to okazywał? A przecież nie o to mi chodziło. Jesteśmy braćmi, czasem sobie dokuczamy, to chyba nic złego? Przecież gdyby trzeba było, wskoczyłbym za nim w ogień! Gdybym mógł, cofnąłbym czas i porozmawiał z nim, może nawet nie powiedziałbym tego, co powiedziałem. Skąd miałem wiedzieć, że on tak to odbierze? Że weźmie to do siebie?!

Pieprzony kretyn!

Czy on naprawdę ani przez chwilę nie zastanowił się nad tym, co on chce wyrządzić nam?! Jak bardzo nas wszystkich tym zrani? O sobie nie mówię, ale co z Mamą? Co z Tatą? Z Niką i Emą? Nie pomyślał, że to ich zaboli? Że będą przez niego płakać? Jak on mógł to zrobić nam? Jak on mógł to zrobić sobie? Co go do tego popchnęło? Mama się załamie, jak się dowie, co się stało. Jak ja mam jej to powiedzieć?!

Odrzucił laptop na bok. Miał dosyć. Czuł się fatalnie. Przetarł zmęczone i zaczerwienione od łez, piekące oczy. Chciał już tylko zakopać się w pościeli, zasnąć i zapomnieć o całym świecie, pogrążyć się w krainie snu, mając nadzieję, że przynajmniej tam uwolni się od cierpienia. Ale wtedy przypomniał sobie, że również jego sny nie były już bezpiecznym schronieniem. Nawet tam dopadała go smutna rzeczywistość, przed którą nie widział żadnej ucieczki.

-Domiii - Rozległ się krzyk jego siostry z pokoju obok - Chodź na chwilę!

-Po co? - Odkrzyknął, wciąż nie wstając z łóżka.

-Chodź, to zobaczysz.

-Już idę, chwila.

Wstał, spojrzał w lustro, zastanawiając się, czy widać, że przed chwilą płakał. Oczy były zaczerwienione, ale poza tym wszystko było w porządku. Zaraz. W porządku? Kogo on chce oszukać? Nic nie było w porządku. Zrezygnowany poprawił tylko fryzurę i poszedł do siostry. Zupełnie nie spodziewał się tego, co tam zobaczył.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Hard way to win • Domen PrevcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz