8.5K 444 83
                                    

*CHANYEOL POV*

Po wejściu do budynku szkoły westchnąłem ciężko kierując się prosto do swojego gabinetu i przy okazji witając się ze sprzątaczkami, które już od samego rana tu siedziały. Usiadłem przy biurku i odpaliłem komputer zaraz wyjmując potrzebne papiery na wymianę uczniowską zagranicę. Przeciągnąłem się i oparłem głowę na ręce przeglądając papiery i sprawdzając czy wszystko się zgadza. Miałem spędzić dziś w pracy dziesięć godzin co mi nie odpowiada bo miałem w planach pójść dziś na zakupy. Zrezygnowany odsunąłem się od biurka i otworzyłem sobie okno, żeby trochę przewietrzyć i przetarłem twarz dłonią słysząc pukanie do drzwi.

- Proszę - wymruczałem zerkając na drewnianą powłokę, w której zaraz pojawił się Luhan. Jeden z nauczycieli i mąż Sehuna - Co cię do mnie sprowadza? - westchnąłem przecierając kark dłonią 

- Przyszedłem w sprawie Baekhyuna - wymamrotał siadając na krześle - Słyszałem, że już  pojawił się u ciebie  z dziesięć razy, a mamy dopiero środę - jęknął - Jak to jest możliwe?

- Nie przejmuj się tym - pokręciłem głową - Nauczyciele są przewrażliwieni. Baekhyun niczemu nie zawinił. Też nie mam zamiaru go zawieszać, więc nie musisz się niczym martwić - posłałem mu szeroki uśmiech i usiadłem naprzeciwko niego.

- Oh w takim razie dziękuje - odetchnął cicho z ulgą - Jeśli będzie trzeba to przeprosi tych nauczycieli i...

- To nie będzie potrzebne - zaśmiałem się kręcąc głową - Baekhyun naprawdę nic nie zrobił, więc nie musi nikogo przepraszać. Będzie pisał po prostu dodatkowe kartkówki albo odpowiadał przy tablicy łapiąc przy tym same jedynki, więc w tym wypadku na pewno się poprawi.

- No dobra - kiwnął głową podnosząc się - Sehun będzie za pięć minut, więc on pomoże ci z tym wszystkim - wskazał na stos papierów - Miłego dnia, Chanyeol - uśmiechnął się i wyszedł na co cicho parsknąłem śmiechem i wróciłem do wypełniania papierów. Mam nadzieję, że Baek dziś u mnie pojawi się kilka razy. 

***

Po dwóch godzinach w moim gabinecie zawitał nauczyciel chemii razem z Baekhyunem u boku. Dziś coś szybko narobił sobie problemów. Przeniosłem na nich wzrok znad stosu papierów i zdjąłem okulary. 

- Co tym razem panie Kim? - westchnąłem podnosząc się i oblizałem usta mierząc młodszego wzrokiem uśmiechając się pod nosem. 

- To co zawsze panie Park - wymruczał zakładając ręce na klatce piersiowej - Za każdym razem, gdy u pana ląduje to i tak wraca z gorszymi pomysłami. Niech pan w końcu wyrzuci go z tej szkoły albo zawiesi cokolwiek. Przecież z nim nie da się pracować na żadnej lekcji - oburzył się patrząc na Byuna 

- Niech się pan nim nie przejmuje - pokręciłem głową - Proszę wrócić do sali i  zająć się lekcją a ja z nim porozmawiam na spokojnie - posłałem mu uśmiech i mężczyzna zaraz wyszedł, a Hyun zamknął drzwi na klucz i pchnął mnie na krzesło zajmując miejsce na moich kolanach. 

- Pan Kim jest dla mnie niemiły - wydął wargę patrząc na mnie i delikatnie gładził mój policzek, a ja położyłem dłonie na jego biodrach przyciągając go bliżej siebie. 

- Wiesz, że musisz być grzeczniejszy? - westchnąłem cicho gładząc jego biodra - Baekkie, jeśli nadal będziesz się tak zachowywał to naprawdę będziesz zawieszony. Dobrze wiesz, że nie chce tego robić bo Luhan będzie zły i na mnie i na ciebie, a tego byśmy nie chcieli, huh? 

- No dobrze - westchnął cichutko tuląc się do mojego torsu - Obiecuje, że będę grzeczniejszy, ale chce więcej spotkań z tobą - uderzył mnie w ramie zakładając ręce na klatce piersiowej - Obiecaj mi, że będę mógł dzisiaj spać u ciebie

- Nie mogę ci tego obiecać dobrze wiesz o tym - pogładziłem jego policzek i cmoknąłem go w usta - No chyba, że Sehun coś wymyśli to Luhan sam cię wyrzuci do mnie - zachichotałem obejmując go ramionami


****

Tududu napisałam w końcu! Jak się podoba?

Little boy || b.bh x p.cy || Daddy Kink, mpregOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz