ROZDZIAŁ XVII

1.3K 114 176
                                    

- Lottie, chyba musimy porozmawiać. - zamknął drzwi, które wydały z siebie głośny trzask powodując tym samym lekkie podskoczenie drobnej dziewczyny na łóżku.

Spojrzała dziwnie na brata, który z całych sił starał się być spokojny, jednak zmarszczka na jego czole zdradzała, że nie jest szczęśliwy z konieczności rozmowy z młodszą siostrą.

- No? - mruknęła, zamykając laptopa, który leżał na jej długich nogach.

- Możesz mi powiedzieć co masz do Harry'ego?

- Do kogo? - podniosła brew, nie rozumiejąc co ma na myśli Louis.

- Do burego. Styles, Harry Styles. Mówi Ci to coś? - pociągnął w swoją stronę fotel i opadł na niego, wydając z siebie zadowolony pomruk.

- To ten co ostatnio u nas był?

- Nie udawaj do chuja głupiej, Lotts. - warknął, od razu atakując młodszą dziewczynę. Widząc jej przestraszoną minę wypuścił długi oddech i przetarł zmęczoną twarz. - To o tego chłopaka Ci chodziło, kiedy przyszłaś do mnie żebym Ci pomógł?

- A nawet jeśli to co Ci do tego? - odłożyła urządzenie obok siebie i wstała, chcąc zająć czymś swoje drżące ręce. Wiedziała, że została nakryta, jednak nie rozumiała tylko dlaczego jej brat tak się tym przejmował.

- To, że Harry jest moim... - zatrzymał się, zastanawiając się kim tak właściwie jest. Przyjacielem? Chłopakiem? Dał mu szansę, lecz nic nie ustalali. Nie określił tego co pomiędzy nimi jest jako związek i to było najgorsze. Przyjął propozycję randki i to było coś, ale czy właśnie wtedy Louis miał zapytać go o chodzenie?

- Jest? - pytający ton Lottie przywrócił go na ziemię, więc wstał z fotela podchodząc do dziewczyny.

- Jest moim najlepszym przyjacielem i on kogoś ma. Po prostu odpuść sobie, młoda. To nie wyjdzie Ci na dobre.

- Dziewczyna nie ściana, można ją w każdej chwili przesunąć. - uśmiechnęła się cwanie, sprawiając, że żyłka na szyi Louisa stała się bardziej widoczna. - Widziałeś, jak na mnie patrzył ostatnio? Wątpię, aby był jej wierny.

- Jest mu wierny najbardziej jak tylko się da. - nie panował nad złością i nad tym, co mówi. Był zły na siostrę i na to, jak ta się zachowywała. Harry był jego.

- Co?

- Harry jest gejem.

Twarz dziewczyny na krótką chwilę wyrażała zdezorientowanie, jednak już po chwili szeroki uśmiech wstąpił na jej twarz. - Zawsze może stać się bi, braciszku. - puściła mu oczko, wypychając go ze swojego pokoju.

Louis stał kilka sekund patrząc na zamknięte drzwi, starając się zrozumieć co właśnie miało miejsce.

Wychował potwora, zdecydowanie.

***

- Louis, gdzie się tak szykujesz? - Jay weszła do łazienki, patrząc uważnie na to, jak jej syn próbuje ułożyć włosy.

Wyjątkowo dzisiaj nie chciały go słuchać, co jeszcze bardziej go denerwowało. Miał dwadzieścia minut do wyjścia na randkę życia, a jego własny organizm robił wszystko, by się spóźnił. Świetnie.

- Wychodzę z... Eleanor. - mruknął, odpuszczając dalszą pracę. Pozwolił, by grzywka opadała mu swobodnie na prawy bok. Chciał jeszcze szybko się ogolić, jednak widząc długość zarostu to także postanowił odpuścić. W końcu nie wygląda tak źle.

- Pozdrów ją ode mnie. - uśmiech kobiety był tak szeroki, że serce Tomlinsona krwawiło na samą myśl o tym, że okłamuje ją w kwestii swojej orientacji. Tak bardzo chciał jej o wszystkim powiedzieć, przytulić się jak za dzieciaka i wypłakać się jak wtedy, kiedy jego ulubione lody spadły na ziemię. Szkoda, że powód jego płaczu byłby o wiele gorszy niż stracenie lodów o smaku waniliowym.

Depend on it [LARRY/ZIAM] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz