Brunet obudził się przytulany przez ciepłe ciało, które obejmowało go mocno w talii. Przez chwilę myślał, że to jego chłopak, jednak kiedy poczuł inny zapach perfum przypomniał sobie, że zasnął z Louisem, kiedy ten był kompletnie pijany. Zerwał się z miejsca i usiadł prosto, patrząc przerażonym wzrokiem na śpiącego szatyna, który nieświadomie potarł swoje oczy piąstką. Nie mógł być na tyle pijany, aby przespać się ze swoim byłym, mając w dodatku chłopaka. Złapał się za głowę, starając się myśleć chociaż trochę racjonalnie.
Wstał z łóżka, biorąc swoje ubrania i wyszedł do łazienki, chcąc jak najszybciej opuścić dom kolegi. Nawet jeśli tylko razem spali, nie chciał, żeby to siedziało w jego głowie. Nie mógł. Nie wytrzymałby tego. Ciało Tomlinsona znajdowało się tak niebezpiecznie blisko przez kilka godzin, nadal mógł poczuć przyjemne mrowienie rozchodzące się po każdej jego kończynie. To zdecydowanie było złe i czuł się brudny przez to, że zbliżyli się do takiego stopnia. Przemył zaspaną twarz wodą i usiadł na toalecie. Musiał się ogarnąć i jechać do domu Jacoba. Przecież go kochał.
Ubrał się szybko i wyszedł z pomieszczenia, kierując się na dół. Chciał minąć kuchnie jak najciszej, jednak jego długie i niezdarne nogi nie ułatwiały mu sytuacji. Kopnął w komodę znajdującą się w korytarzu, wypuszczając z ust niezbyt subtelny jęk.
-Harry? - usłyszał cichy głos Liama, który chwilę później wychylił się zza drzwi i posłał mu delikatny uśmiech. - Wychodzisz już?
-Ja... Tak. Wiesz, nie chcę przeszkadzać i...
-Zostaniesz ze mną jeszcze chwilę? Horan się ogarnie, a Louis się obudzi i pojedziemy razem. Poprowadzę.
Zielonooki westchnął ciężko, czując jak pot oblewa całe jego plecy. Podrapał się niezręcznie po głowie i kiwnął lekko głową w stronę przyjaciela.
-Świetnie. - szatyn wrócił do kuchni, więc Harry ruszył za nim, chcąc mieć to wszystko już z głowy. Usiadł przy stole, patrząc tępo na swoje dłonie.
-Coś się stało?
-C-co? - spojrzał na przyjaciela, który podał mu kubek z kawą i świeże tosty.
-Jesteś jakiś nieobecny. A wczoraj, kiedy dosiadłem się do Ciebie na kanapie byłeś rozkojarzony i ciągle gubiłeś wątek. Coś się dzieje między Tobą a Jacobem?
-Nie, och, w życiu. Jesteśmy szczęśliwi, tylko po prostu...
-Louis, ta? - Payne usiadł naprzeciwko chłopaka, dopijając gorzki napój. Wiedział, że przejrzał bruneta, jednak chciał wszystko usłyszeć z jego ust.
Policzki Stylesa zrobiły się czerwone, a on sam starał zakryć się swoimi długimi lokami. Śmiech drugiego wypełnił kuchnie, lecz nie było w nim ani trochę kpiny. Śmiał się z tego, jak chłopak może być uroczy i oczywisty.
-Nie rozmawiajmy o Louisie, może lepiej powiedz czemu wczoraj wyszedłeś? - ominął zręcznie temat, chcąc w końcu porozmawiać normalnie z Liamem.
-No cóż, co Ci mogę powiedzieć. Jest bipolarny? Chyba tak to można nazwać. Nie ma o czym rozmawiać, po prostu zostawmy to. Poradzę sobie. Przynajmniej Ty masz łatwiej, Louis chce Cię na pewno i nawet nie jest w związku. Jedynie Twój związek mu...
-Czekaj, jak to nie jest w związku? - Harry sapnął, odkładając kubek na stół. - A co z Eleanor?
-Emm... Wiesz, chyba będzie lepiej, jak on sam Ci to wyjaśni...
-Która jest godzina? - zaspany głos przerwał im rozmowę, oboje odwrócili głowy w stronę Louisa i Nialla, którzy stali w drzwiach od kuchni. Blondyn widząc jedzenie, od razu podbiegł do stolika i zaczął wyjadać śniadanie wcześniej rozmawiającej dwójki.
CZYTASZ
Depend on it [LARRY/ZIAM]
Fanfiction"- I wy, największe przylepy w naszej szkole, nie jesteście ze sobą, hmm? Dwóch przytulonych do siebie chłopców spojrzało na siebie z lekkim uśmiechem i tylko dla nich znajomym błyskiem w oku. Nawet oni nie wiedzieli, co tak naprawdę ich łączy." Lub...