-Dlaczego?
To słowo pierwsze przyszło na myśl młodemu Louis'owi, który patrzył na chłopaka z burzą loków na głowie i z cudownie zielonymi oczami. Nigdy nie był sobą, kiedy tylko widział jak one świecą, podczas gdy ich właściciel cieszył się każdą chwilą.
Teraz jedyne co w nich widział to smutek i pewnego rodzaju wyrzuty sumienia, które prawdopodobnie wywołały ten grymas na twarzy młodszego.
-Przepraszam, Lou... Naprawdę nie chcę wyjeżdżać, ale rodzice nie mogą mnie zostawić samego. Mam dopiero 15 lat. Poza tym... Co bym tu robił? Dla kogo bym miał tu zostać? Zayn, Liam i Niall zajęli się sobą, odkąd chodzimy do innych klas, a...
-Dla kogo? Dla kogo?! - Harry przestraszył się nagłego wybuchu Tomlinsona, jednak postanowił udawać, że nawet przez chwilę nie pomyślał o wycofaniu się ze swoich słów. W końcu nie ma nic do stracenia, prawda? - A ja? Co ze mną? Co z naszym...
-Naszym czym, Louis? No właśnie. - odpowiedział szybko, kiedy zauważył zdezorientowanie chłopaka. - Nigdy nie było "naszego czegoś". Nie było związku, nie było zobowiązań. Bo przecież dobrze było tak jak było i samo całowanie się wystarczało. Ale nie zauważyłeś, kiedy rumieniłem się i wtulałem w Twoją szyję w momencie, w którym ktoś tylko spytał o nasz związek. Nie zauważyłeś, że mówiłem o tym jak cudownie byłoby mówić o Tobie jako o moim chłopaku. Nie zauważyłeś, prawda?
-Harry, posłuchaj, proszę...
-Nie, teraz to Ty mnie posłuchaj. Zawsze to ja słucham co mówisz, a potem zawsze wychodzi na to, że jest jak Tobie się podoba. A teraz będzie tak jak ja chcę. Nie trzyma mnie tu nic i szczerze? Cieszę się z tego wyjazdu. Mam już dość Ciebie i tego chorego układu, który dziwnym trafem nie zmienia się od roku. Nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego. Żegnam.
Zielonooki chłopak wstał z miejsca i skierował się do wyjścia z kawiarenki. Ich ulubionej kawiarenki, którą zawsze odwiedzali w zimowe wieczory i w której przeżyli swój pierwszy pocałunek. Przeżyli tu tak naprawdę wszystko, jednak nie było tu miejsca na jedną ważną rzecz, którą Harry zaczął zauważać dopiero trzy miesiące temu.
Nie było tu miejsca na pytanie o związek.
Może to sprawiło, że Harry użył słów, których nigdy by nie wypowiedział. Może zranił tym Louisa, może powinien wrócić i przeprosić. Może pomyślał, że Louis słysząc jak młodszemu zależy, zapyta go o chodzenie. Prawda była taka, że miał możliwość zostania u babci, jednak uznał, że nie ma sensu, kiedy ich układ przyjaciół z korzyściami trwa. Miał ciche nadzieje na to pytanie. Ale Tomlinson tego nie zrobił. Może myślał, że on był kochany, kiedy sam kochał.
W tym momencie chyba nawet pomyślał, że poczuł się oszukany, okłamany i wykorzystany.
***
-Gotowy na pierwszy dzień w szkole? - ciepłe ramiona owinęły się wokół talii Harry'ego, a głowa spoczęła na jego klatce piersiowej. Loczek uśmiechnął się na ten gest i równie mocno przytulił do siebie chłopaka.
Wycisnął krótkiego całusa na głowie niższego i zaciągnął się zapachem jego szamponu. Od dwóch lat niezmiennie ten sam, jego ulubiony. Ciepło zagościło w sercu już i tak wypełnionym szczęściem. Cieszył się, że ma taki skarb przy sobie.
Czy był gotowy? Na pewno, tęsknił za Londynem i za ludźmi stąd. Jednak obawiał się, że coś pójdzie nie tak. Westchnął cicho, zanim postanowił cokolwiek odpowiedzieć, ponieważ jego miłość patrzyła na niego wyczekująco.
-Idziesz tam ze mną, więc to jasne, że się cieszę, Jacob.
***
*Zenek do posłuchania w tle bo chyba pasuje do tego co Harry pomyślał *Witam witam w moim opowiadanku. Nie wiem co mogę napisać, więc po prostu zapraszam do czytania. Mam nadzieję, że wam się spodoba i, że wytrzymacie z przygodami jakie będziecie mieli zagwarantowane. Od razu mówię, że nienawidzę idealnych opowiadań, więc macie tu trochę mały spojler, że kolorowo nie będzie :)))
Rozdziały będą pojawiać się co tydzień (czasem dwa, to zależy od nauki) w niedzielę. To jest wyjątek, nie chce żeby się wena zmarnowała. I tak już moje jedno opowiadanie umarło z powodu braku weny so sorry not sorry. Lubię także jak ktoś się udziela, więc nawet jeśli będziecie mieli mi napisać co macie na obiad to zachęcam.
Więc do następnego, K xx
CZYTASZ
Depend on it [LARRY/ZIAM]
Fanfiction"- I wy, największe przylepy w naszej szkole, nie jesteście ze sobą, hmm? Dwóch przytulonych do siebie chłopców spojrzało na siebie z lekkim uśmiechem i tylko dla nich znajomym błyskiem w oku. Nawet oni nie wiedzieli, co tak naprawdę ich łączy." Lub...