Obudzenie się na podłodze i podniesiony głos przyjaciela nie był czymś, co Zayn chciał słyszeć podczas okropnego kaca, jednak został tak obudzony i nic nie mógł poradzić na to, że z wielkim bólem serca, ale też i głowy, musiał wstać z ziemi na której aktualnie się znajdował. Przetarł leniwie oczy i wyprostował się, żeby móc chociaż trochę się rozbudzić, a kiedy już to zrobił, jego oczom ukazał się dość nietypowy widok.
Liam, z którym spał, leżał mu na kolanach i mocno obejmował go rękoma w pasie. Uśmiechnął się, widząc w takim stanie swojego przyjaciela, który momentalnie sprawił, że na jego policzkach pojawił się delikatny róż. Od zawsze uważał, że chłopak jest nietypowy i, że był jego faworytem, jeśli chodzi o rozmowy. Młody Payne zawsze go rozumiał, przytulał w ciężkich sytuacjach, ale też nigdy nie obraził go nawet w żartach, co czyniło go w jego oczach naprawdę uroczym. Czasami zastanawiał się, czemu chłopak taki jak on nie ma nikogo od dłuższego czasu i nawet nie próbuje sobie nikogo znaleźć. Dziewczyny na korytarzach często się za nim oglądały, a Payne wydawał się być w ogóle tym nie wzruszony. Tak jakby dziewczyny w jego życiu były obojętne.
Jednak kiedy byli sami, Zayn z łatwością mógł zobaczyć jak jego przyjacielowi brakuje czułości i bliskości drugiej osoby. To sprawiało, że za każdym razem potrafił wykorzystać okazję na wtulenie się w niego, czy niewinne zabawy jego włosami. Lubił to i nie miał mu za złe, że to właśnie on jest osobą, która zastępuje mu w jakimś sensie partnerkę. Od tego są przyjaciele, prawda? I może to jemu ufał na tyle, aby to robić, ponieważ nigdy wcześniej nie zauważył u niego takiego zachowania w stosunku do chociażby Louisa. Czuł się swego rodzaju wyjątkowy.
-Lime, wstawaj. Jedziemy do domu.
Nie uzyskał odpowiedzi, jedynie poczuł mocniejszy uścisk na swoim ciele. Zaśmiał się cicho i wtopił rękę we włosy szatyna, aby chwilę później mocniej za nie pociągnąć. Wiedział, że chłopak tego nienawidzi i to sprawi, że za chwilę będą mogli wyjść.
Nie pomylił się, głośne warknięcie opuściło usta Liama i chłopak podniósł się, masując swoją głowę.
-Mogłeś po prostu wstać, wiesz, że tego nie lubię. - młodszy zrobił obrażoną minę i chociaż wiedział, że nie wytrzyma tak długo, starał się grać urażonego jak najlepiej potrafił.
Mulat widząc zachowanie przyjaciela, zaśmiał się radośnie i przyciągnął go do długiego uścisku, przez który jego towarzysz od razu się poddał i wtulił nos w jego szyję, którą pokrywał dość duży zarost. Ale nie miał zamiaru narzekać, lubił zapach i ciepło Zayna. I może tylko trochę za bardzo miał słabość do momentów, w których silne ramiona szczelnie go trzymały i nie chciały go puścić.
-Jesteś przystojny z tym zarostem. - Liam zachichotał, co Zayn uznał za kolejną uroczą rzecz, którą w nim uwielbiał i sam wypuścił cichy chichot, kiedy poczuł nos szatyna na swoim policzku.
I może przez chwilę przez głowę bruneta przeszła myśl, jak bardzo żałuje tego, że jego przyjaciel nie był kobietą. Od razu by się z nim umówił, jednak w takiej sytuacji mógł pocieszyć się tylko tym, że byli dla siebie jak bracia.
-Zakochałeś się, huh?
Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że policzki drugiego stały się boleśnie czerwone. Powiedział to, chcąc rozluźnić sytuację śmiesznym żartem, jednak uraził Liama, nie będąc nawet tego świadomym.
-Chodźmy już, Louis pewnie czeka. - wstał równo z Liamem, który zaproponował to pierwszy, żeby zaraz wyjść z pokoju w kompletnej ciszy. Ciszy, która trwała do końca podróży.
***
-Louis, pomóż mi.
Podniósł głowę znad telefonu, na którym przeglądał akurat zdjęcia Eleanor, które otrzymał chwilę temu z dopiskiem "kochanie, wybierz w czym wyglądam lepiej. W końcu jesteś gejem, znasz się na tym jak nikt inny". Zeskanował wzrokiem Lottie, która wyglądała jak chodzące nieszczęście i momentalnie ogarnęło go przerażenie i troska, która pojawiała się za każdym razem, gdy jego siostrom działa się krzywda. Od małego był uczony, by pomagać rodzeństwu, gdy ma jakieś problemy. I czasem zachowywał się zbyt opiekuńczo, przez co nie zawsze umiał dogadać się z dziewczynkami. Potrafiły nie raz pokazać bratu, że nie ma racji i zrobią tak jak chcą. A on nie umiał się długo na nie gniewać, ponieważ on również taki był, gdy coś szło nie po jego myśli.
CZYTASZ
Depend on it [LARRY/ZIAM]
Fanfiction"- I wy, największe przylepy w naszej szkole, nie jesteście ze sobą, hmm? Dwóch przytulonych do siebie chłopców spojrzało na siebie z lekkim uśmiechem i tylko dla nich znajomym błyskiem w oku. Nawet oni nie wiedzieli, co tak naprawdę ich łączy." Lub...