ROZDZIAŁ XXXIII

924 84 179
                                    

- Pójdziesz ze mną na obiad do mojej mamy? 

Harry spojrzał zaskoczony na szatyna, który swoim pytaniem przerwał mu czytanie książki.

- Po co?

- Dla jaj. - mruknął, kręcąc głową. - Po co idzie się na obiad do rodziny swojego chłopaka?

- Chcesz mnie z nimi poznać? - uśmiechnął się, odkładając książkę na bok.

- Znasz ich już, skarbie. Ale nie jako swoją rodzinę. - przyciągnął go do pocałunku, uśmiechając się lekko. - Chcesz?

- Jasne, że tak. Zaskoczyłeś mnie tym trochę.

- Musi być w końcu ten pierwszy raz, nie?

Szatyn wtulił się w jego ciało, mrucząc cicho na przyjemne ciepło. Myślał kilka razy o tym spotkaniu i teraz był pewien, że po niecałych dwóch tygodniach spędzonych u boku Harry'ego, to będzie idealna okazja na powiedzenie wszystkim, że są parą. Mimo, że Jay i tak już się dowiedziała od Anne, to i tak zawsze starała się udawać, że nie ma pojęcia o ich związku. Była kochaną kobietą i to sprawiało, że Louis czuł się lepiej. Był tak cholernie szczęśliwy, że miał obok siebie tyle wspierających go osób.

- Bądź jutro gotowy o osiemnastej. Przyjdę po Ciebie. - ugryzł go delikatnie w brzuch, co wywołało u bruneta niekontrolowany jęk.

Od przyjemnego incydentu w pubie minęło trochę czasu i kilka razy zdarzało im się zadowalać w ten sposób. Sam dotyk wystarczał, żaden z nich nie chciał jeszcze robić większego kroku. Mieli na to czas, nie planowali szybkiej rozłąki. Każdemu było dobrze i to liczyło się najbardziej.

- Och, przepraszam. - mruknął, sięgając po dzwoniący telefon. Sapnął zaskoczony, kiedy zauważył nieznajomy numer.

- Halo?

- Dzień dobry, pan Tomlinson?

- Tak, z kim rozmawiam? - włożył rękę we włosy zielonookiego, pozwalając mu się całować po szyi.

- Z tej strony Caroline Hood, menadżerka pana Malika. - kobieta przedstawiła się radośnie, dając mu chwilę na odpowiedź.

- Co? - pisnął, oczyszczając od razu gardło. - Co mam przez to rozumieć?

Zszedł z łóżka, podchodząc powoli do okna. Cała ta sytuacja była dla niego niezrozumiała, dlaczego ktoś od Zayna miałby do niego dzwonić? Harry obserwował każdy jego ruch, przez co czuł się jeszcze gorzej. Uwielbiam wszystko co było związane ze Stylesem, jednak w tej chwili czuł niepokój.

- Pan Zayn chciałby się z panem i pańskimi przyjaciółmi spotkać.

***

Tomlinson poprawił swoją koszulkę, która przez jego gwałtowne ruchy zdążyła się cała pognieść. Do rodzinnego obiadu z Harrym zostało kilkanaście minut, co wcale mu nie pomagało. Mimo, że wszyscy już wiedzieli o ich związku, nerwy i tak były duże. Jay oznajmiła mu, że nie tylko brunet będzie gościem w ich domu, bo także i ona kogoś przyprowadzi. Nie miał pojęcia o kim mówiła kobieta, lecz nie miał zamiaru wnikać w to bardziej, niż było to potrzebne. Wziął głęboki oddech i wyszedł z domu, by skierować się do Stylesów.

- Cześć, Lou. - szatyn podskoczył, słysząc głos swojego chłopaka. Popatrzył na niego jak na ducha, próbując zrozumieć co się właśnie stało.

- Co Ty tu robisz?

- Nie mogłem siedzieć dłużej w domu, więc stwierdziłem, że poczekam przed... - mruknął, bawiąc się różową wstążką, która zwisała swobodnie z bukietu róż.

Depend on it [LARRY/ZIAM] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz