Nadszedł dzień w którym razem z wujkami mamy odwiedzić Slendermana.
Szczerze mówiąc się stresowałam, lecz kiedy jest przy mnie mój tata i dwaj wujkowie to cały stres jakoś mija.
Ubralam to, co uszyl dla mnie Trendi. Jak na zwykły beżowy sweter oraz rurki, wyglądałam nieźle.
- Słuchaj, Slender jest dość... Poważny. Czyli normalnie mówiąc: jest sztywny jakby mu ktoś kija w dupe wsadził. - powiedział Offender.
Zaśmiałam się na te słowa. Jeśli chodzi o mojego tatę, to zdecydowanie nie ma zahamowań w przypadku słów . Często używa tego typu wyrazów i w sumie mi to nie przeszkadza w niczym, nawet mi się to trochę podoba, gdyż jest nieco zabawniej.
Generalnie to moje życie jest teraz lepsze o wiele.
- Dobrze wiedzieć.- odpowiedziałam tacie i lekko się zaśmiałam, a on razem ze mną.
Została nam godzina do wyjścia. W tym czasie zobaczyłam czy mam wszystkie prezenty.
Tak, dla taty mam. Tak samo dla Splendora i Trendera. Dla Slendermana również posiadam prezent, choć nie jestem pewna czy mu się spodoba, ale z opowieści taty sądzę, że istnieje cień nadziei, że mu się spodoba.
Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze w łazience. Nie jestem jakaś ładna, ani wyjątkowa. Bardziej bym powiedziała, że wyglądam jak każda kolejna dziewczyna na tej planecie, choć w sumie każdy człowiek jest inny. Można być podobnym z wyglądu, ale są też inne rzeczy którymi człowiek może się różnić. Chociażby charakter, uczucia, religia, czy historia owej osoby.
Dobra Mia idiotko, skończ filozofię przed lustrem w kibelku, bo jeszcze pomyślą, że albo masz zatwierdzenie, albo sobie żyły podcięłaś.
Opłukałam twarz zimną wodą i pospiesznie wyszłam z toalety.
Wzięłam trzy prezenty i poszłam do salonu. Był w nim tylko wujcio Splendi.
- Wujku! Słuchaj, bo ten... Ja... - zamiast dokończyć, wręczyłam mu prezent i poszłam do taty.
Zanim się oddaliłam, usłyszałam zadowolone okrzyki wujka Splendora.
Czyli chyba prezent się udał.
Zapukałam do pokoju taty i kiedy otrzymałam zaproszenie, weszłam do środka.
- Oh, witaj Mia. Chcesz coś? - zapytał jak zawsze z wyczuwalną troską w głosie.
Nie odpowiedziałam tylko wręczyłam mu prezent i odeszłam.
Ruszyłam w stronę ostatniej, a raczej przedostatniej osoby której muszę podarować prezent.
Już miałam zapukać, kiedy nagle drzwi się otworzyły.
- Cześć Mia, muszę coś zrobić przed wyjazdem, więc niezbyt mogę rozmawiać. - powiedział, ale zanim zdążył coś powiedzieć, to miał już dawno paczuszkę w ręku, a ja byłam poza zasięgiem jego wzroku.
Także Mia, zadanie prawie wykonane. Nie wiem, jak dam radę dać prezent osobie, której praktycznie nie znam, ale trudno. Dam może rade.
Zeszłam do kuchni z zamiarem zrobienia sobie omleta biszkoptowego, ale tata powiedział, że zaraz wychodzimy.
No i mego omleta szlag jasny trafił.
- Tato? A jak będzie wyglądała nasza podróż? Teleportujemy się? Czy może samochodem? Ewentualnie na nogach? - zapytałam zbyt ciekawa.
On jedynie na mnie spojrzał i się uśmiechnął w typowy dla niego sposób.
- Opcja pierwsza kochanie. - odpowiedział i kazał wziąć co chcemy, byle się sprężyć.
Wzięłam mój plecak w którym miałam dość wiele rzeczy, choć w sumie zmieściłoby się więcej.
Podbiegłam do taty. Wszyscy byli już na dole.
- Mia złap nas mocno za ręce. - powiedział Splendorman.
Zrobiłam o co prosił i po chwili poczułam dość dziwne uczucie. Nie wiem jak to nazwać. Było to takie nagłe szarpnięcie, coś podobnego do stawania lub ruszania windy, tylko że przez chwile bez podłoża? Nie wiem serio, jak to określić.
Znajdowalismy się w jakimś lesie.
- Mamy około kilometr do przejścia. - powiedział Offenderman.
Spojrzałam na niego. Rozumiem o co mu chodziło.
- Dam radę, ale w razie co, to ci powiem jakbym wymiękała. - odpowiedziałam szczerząc się podobnie jak on.
- Mądre dziecko. - odpowiedział szeptem i zaczęliśmy iść.
Generalnie to nie przewidziałam, że oni będą tak szybko zasuwali jak jakieś małe samochodziki. Także skończyło się na tym, że przez pół drogi biegnęłam za nimi.
- Dobra, nie mogę już. Jesteście za szybcy! - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
Tata tylko się uśmiechnął i podniósł mnie jedną ze swoich macek.
Skończyło się na tym, że siedziałam na jego ramionach, a głowę opierałam o jego głowę, a raczej kapelusz.
Splendor powiedział tylko, że słodko to wygląda.
Po jakiś dziesięciu minutach dalszej drogi, Offender założył na moją głowę swój kapelusz. Wyglądało to komicznie, gdyż on ma nieco większa głowę ode mnie. Także kapelutek zasłaniał mi oczy.
Ale trudno, nawet wygodny ten kapelusz.
Po kolejnych minutach byliśmy na miejscu. Serce zaczęło mi bić nieco szybciej.
Dalej siedziałam na ramionach ojca, opierając się o jego głowę. I dalej miałam jego kapelusz.
- Może ja juz zejdę? - zapytałam, ale otrzymałam odpowiedz negatywną.
Po chwili jeden z wujków zapukał do drzwi. Miałam wtedy niezły zawał.
Po chwili chyba ktoś otworzył i zaczął się witać.
- Witaj Offendermanie. - powiedziała owa osoba.
Tata tylko wziął mnie mackami i poprawił kapelusz na mojej glowie. Szykuje się zawał numer dwa...
- Witaj bracie. Ta oto mała słodka osóbka, to moja córka Mia. Mia, poznaj mojego brata Slendermana. - powiedział tata i podniósł mnie na wysokość "oczu" Pana Slendermana.
Patrzeliśmy się na siebie w ciszy przez kolejne dwie minuty, aż w końcu się odezwał.
- Witaj kochane dziecko. Jestem Slenderman, ale możesz mi mówić Slendi, jeśli chcesz. - powiedział i podał mi swoją dłoń.
- M-Miło Cię poznać Slendermanie. Mam n-na imię Mia. - odpowiedziałam, choć lekko zaczęłam się jąkać.
To bedzie długa i ciekawa przygoda
CZYTASZ
Nie taki, jaki się wydaje // Offenderman
FanfictionOffenderman... Przed oczami każdy ma wysokiego, zboczonego mężczyznę w kapeluszu i płaszczu. Jego bracia mają go za kogoś nieodpowiedzialnego i nie szanującęgo kobiet. A co, jeśli naprawdę jest inny? Co, jeśli kiedyś miał dziewczynę, która go zostaw...