Siedziałam ze Smiley'em w jego biurze.
- I wtedy właśnie Slenderman zaproponował mi schronienie tutaj -odpowiedzial chłopak.
- Wow, to było... Zwariowane. - odpowiadziałam i uśmiechnęłam się.
Zauważyłam dziwny błysk w oku doktorka, ale nie przejęłam się tym.
Pewnie po prostu mi się przewidziało. Nie bałam się go.W końcu to mój przyjaciel, prawda?
Było już późno. Jak na zawołanie - ziewnęłam (ja też ~ Karii).
- Smiley, wybaczysz mi? Idę spać. - przeprosiłam go i gdy miałam zamiar wstać, aby podejść do drzwi, ten złapał mnie za nadgarstek. - Co jest?
- M-może... Chcesz spać u mnie? - zapytał, a ja znów ujrzałam ten błysk.
Coś mi tu nie gra. Zaczęłam się niepokoić, kiedy zaczął mocniej ściskać mój nadgarstek.
- M-może nie dziś? Jestem zmęczona i obiecałam Ja-jasonowi, że no... - Mia przypomnij sobie. Czym on się zajmował?
- Że? - zapytał i jeszcze mocniej ścisnął mój nadgarstek.
- Że mu pomogę przy projektowaniu ubrań... - odpowiedziałam.
- Ale on nie robi ubrań. - powiedział zdenerwowany Smiley.
- W-w w sensie dla... Dla lalek. - błagam, powiedzcie że zgadłam.
- Eh... Idź. - powiedział oschle i puścił moją rękę.
W pospiesznym tempie wyszłam z jego gabinetu. Co mu się stało? Wyglądał jakby był, zazdrosny?
W każdym razie, żeby się nie narazić na jego gniew, ruszyłam do Jasona jeszcze szybciej niż przedtem.
Kiedy miałam już otwierać drzwi do jego pokoju, wpadłam na kogoś.
- Cześć Mia... Co się dzieje? Czemu tak dyszysz? - zaczął wypytywać, ale kiedy mu nieodpowiedziałam, zaniepokoił się.
Dosłownie wciągnął mnie do swojego pokoju, przez co dosłownie na niego poleciałam.
Niestety Jason nie utrzymał równowagi, przez co polecieliśmy razem na jego łóżko.
Zapewne moja twarz przypominała pomidora.
Spojrzałam w jego miodowe oczy.
Nagle coś sobie przypomniałam.
- Jason oddawaj moją kołdrę!
Chłopak jedynie mocniej ściskał kołdrę dziewczyny, przez co ta się zdenerwowała.
- Uroczo się denerwujesz - powiedział i uderzył ją poduszką.
- Że moimi własnymi poduszkami?! Damski bokser... - udała oburzoną, ale nie była mu dłużna.
- Ty... Jason. - głos mi się zaczął łamać.
- Tak mam na imię - odpowiedział rozbawiony.
Działałam pod wpływem impulsu i nawet nie wiem dlaczego, pocałowałam go...
Jason przez chwilę był ździwiony, ale odwzajemnił.
Co ja robię ?
Wstałam jak poparzona i usiadłam na skraju łóżka.
- Co się dzieje? Powiedz mi wszystko. - położył dłoń na moich plecach.
Westchnęłam i zaczęłam mówić.
- No bo rozmawiałam ze Smiley'em. Wszystko było dobrze, dopóki... - przerwałam na chwilę, ale się nie odezwał. - Powiedziałam mu, że będę się zbierać, bo jestem zmęczona. Wtedy złapał mnie za nadgarstek. - automatycznie złapałam za bolące miejsce, co nie umknęło uwadze chłopaka. - udało mi się stamtąd wyjść pod pretekstem, że miałam ci pomóc z projektem jakiejś sukienki do lalki. Jak na ciebie poleciałam, to... Przypomniałam sobie.
- Co takiego? - zapytał.
- Bitwę na poduszki z tobą. - odpowiedziałam cicho. - Ty byłeś moim najlepszym przyjacielem.
Nagle posmutniał.
- Byłem? - zapytał.
- Dalej jesteś. - powiedziałam i go przytuliłam.
Nagle przerwał uścisk.
- Co jest? - zapytałam.
Ten jedynie złapał za mój nadgarstek. Ujrzałam blask zieleni w jego oczach.
- To zrobił ci Smiley? - zapytał groźnie. - Ja go kiedyś rozszarpie. Nikt nie będzie cię krzywdzić.
Zeeknełam na nadgarstek. Cały posiniaczony.
- Na razie nic nie rób. Olej to. Spędźmy trochę czasu. - powiedziałam i pociągnełam go w stronę wyjścia z rezydencji.
Musi się stąd na jakiś czas oddalić , bo jeszcze coś zrobi doktorkowi.
CZYTASZ
Nie taki, jaki się wydaje // Offenderman
FanficOffenderman... Przed oczami każdy ma wysokiego, zboczonego mężczyznę w kapeluszu i płaszczu. Jego bracia mają go za kogoś nieodpowiedzialnego i nie szanującęgo kobiet. A co, jeśli naprawdę jest inny? Co, jeśli kiedyś miał dziewczynę, która go zostaw...