Ja, Candy Pop, Jason, Puppet i LJ szliśmy już dobre dwie godziny przez las.
- Dokąd idziemy? - zapytałam.
- Zobaczysz Złociutka - odpowiedział mi Puppeteer.
Przez te dwie godziny tyle się działo... Jason wdepnął w psie odchody, przez co spędziliśmy piętnaście minut na czyszczeniu jego buta (znicz dla buta Jasona [*] ).
Puppeteer lubi się popisywać i udawał Tarzana na drzewach. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie naderwana gałąź. Biedny Puppet, nie dość, że uderzył twarzą o drzewo, to jeszcze całym ciałem o ziemię. Musiało boleć.
Candy zauważył motylka i zaczął za nim biec. Zgubiliśmy go, więc musieliśmy szukać go po lesie... Zajęło nam to pół godziny.
Roześmiany Jack... Nie wiem czy mogę o tym mówić, ale nadział się nosem na drzewo... To było dość śmieszne, ale też tragiczne dla Jacka.
Mi do tej pory nic się nie stało.
- Musimy przejść na drugi koniec tej rzeczki - z zamyśleń wyrwał mnie Jason.
Rzeczywiście, przed nami była mała rzeczka i wąska kładka.
Chłopaki byli już ja drugim brzegu. Zostałam ja. Stąpałam powoli.
Niestety życie mnie chyba nienawidzi i się poślizgnęłam. Wiadome jest, że wpadłam do tej rzeczki.
- O kurczaczki! Nie utop się, już ci pomagam! - wykrzyczał Candy.
Przyjęłam od niego dłoń. Byłam cała mokra.
- Oj cukiereczku. Nic ci się nie stało? - zapytał Jack.
- Chyba nie - odpowiedziałam.
Kiedy stwierdzili, że nic mi nie jest, ruszyliśmy dalej.
Byliśmy już praktycznie na miejscu. Ciekawe gdzie mnie prowadzą. Zerwał się lekki wiatr, a ja dalej jestem mokra. Nawet mi się lekko zimno zrobiło.
- Laleczko, ty się trzęsiesz, wszytko okej? - zauważył czerwonowłosy.
- Nie, nie trzęsę. Nic mi nie jest
Mimo moich zaprzeczeń, nie posłuchał i ubrał mi swoją marynarkę.
- Jason, nie wygłupiaj się. Będziesz chory
Ten jedynie na mnie spojrzał.
- Jestem demonem, mi się nic nie stanie. Za to ty możesz się rozchorować, czego bym nie chciał. Uwierz mi, że nasza czwórka jest nadopiekuńcza.
Nie odezwałam się. Do końca drogi patrzyłam na moje buty.
Kiedy podniosłam wzrok, moim oczom ukazało się wesołe miasteczko...
- Jesteście pojebani... Kocham was!. - wykrzyczałam i ich przytuliłam.
Byliśmy chyba na większości atrakcji... Jeszcze nigdy w życiu się tyle nie nakrzyczałam. Raz omal nie wypadłam z wagonika.
- Uroczo krzyczałaś haha - Jack śmiał się ze mnie już dobre piętnaście minut.
- Ciii, widzicie tę dziewczynę? - zapytał Puppet.
Rzeczywiście. Przed nami była jakaś dziewczyna. Z tej odległości było widać, że ma chyba czarne włosy w fioletowym ombre i czarny ubiór.
- Mia zostań tu, a my się nią zajmiemy. - powiedział Jason.
Puppet uderzył ją w kark, w ona zemdlała. Candy do niej podszedł.
- O MÓJ BOŻE! - wykrzyczał. - Jaka ona jest piękna!
Jason przybył tylko tak zwanego facepalma.
Puppet przyjrzał się jej dokładnie.
- Ona ma znak proxy na nadgarstku... O co chodzi? - zapytał.
Resztą tylko wzruszyła ramionami.
- Weźmy ją do Slendermana
Cóż. Skończyło się na tym, że Candy niósł tą dziewczynę do rezydencji.
Co jakiś czas wydawał z siebie dźwięki podziwu. Nie do końca wiem jak to nazwać, ale wiem jedno. Candy się zabuuujał.
Hejka naklejka! Dziś dodałam kolejna postać ^^ DarkButtler ^^ W mediach macie mój dzisiejszy rysunek xD
CZYTASZ
Nie taki, jaki się wydaje // Offenderman
FanfictionOffenderman... Przed oczami każdy ma wysokiego, zboczonego mężczyznę w kapeluszu i płaszczu. Jego bracia mają go za kogoś nieodpowiedzialnego i nie szanującęgo kobiet. A co, jeśli naprawdę jest inny? Co, jeśli kiedyś miał dziewczynę, która go zostaw...