Dni mijały mi na siedzeniu i gadaniu z ojcem, robieniu projektów z Trendermanem, zabawą ze Splendim i czytaniem ze Slenderem.
Nie zapomniałam również o moich przyjaciołach. Sporo czasu spędzałam czas z Jasonem, Jackiem, Puppetem i Camdy'm. Cieszę się że ich mam. Mimo wielu przeszkód i wielu problemów, dalej jestem z nimi. Co prawda, to prawda - są dziwni i są mordercami, ale ich uwielbiam. Mam nadzieję, że to się nigdy nie zmieni.
Aktualnie siedziałam w salonie, praktycznie sama, bo inni się gdzieś rozeszli. Dosiadł się do mnie Jason.
- Co porabiasz? - zapytał.
- Właściwie to się nudzę - odpowiedziałam mu, zgodnie z prawdą.
- Chodź ze mną.
Zaczął mnie ciągnąć w głąb lasu.
- Jason, dokąd idziemy? - zapytałam.
- Jeszcze chwilka.
Taa... Ta chwilka trwała dobre dziesięć minut.
- Już jesteśmy - powiedział.
Staliśmy przed jakimś starym domkiem w środku lasu.
- Co to za miejsce? - zapytałam zbita z tropu.
- Jak wiesz, jestem Zabawkarzem. Tworzę najprzeróżniejsze zabawki. Tu jest jedna z moich najcenniejszych pracowni.
Weszliśmy do środka i w oczy od razu rzuciły mi się setki lalek, pluszaków i zabawek.
- Wow - udało mi się powiedzieć tylko tyle.
Jason oprowadził mnie po całej pracowni i zapoznał z paroma lalkami. Nie wiem, czy wiecie, że one żyją i potrafią się ruszać. To jest cudotwórstwo!
Usiedliśmy na kanapie, pośród wszystkich tych lalek. Nagle podpęzł do nas fioletowy, pluszowy wąż. Ulubiony pluszak Jasona.
- Mia? - zapytał ostrożnie.
- Tak? - zapytałam.
Wziął głęboki wdech.
- Ja... Ja cię lubię.
- Też cię lubię Jason - powiedziałam i uśmiechnęłam się.
- Znaczy ja, ja... A z resztą wracajmy już. Ciemno się robi.
Spojrzałam za okno i rzeczywiście zaczęło się ściemniać. W drodze powrotnej śmieliśmy się z własnych żartów.
Kiedy wróciliśmy, w willi dalej były pustki. Wróciłam do siebie i zaczęłam czytać jakąś książkę. Po paru godzinach, oczy zaczęły odmawiać mi posłuszeństwa.
Leżałam u siebie na łóżku, czytając książkę. Nagle usłyszałam skrzypniecie drzwi od szafy. Zaczęłam patrzeć w tamto miejsce, sparaliżowana strachem i po chwili wstałam. Zaczęłam po cichu podchodzić do drzwi i kiedy były na wyciągnięcie ręki, otworzyłam je gwałtownie. Nikogo nie było. Odwróciłam się z zamiarem położenia się na łóżku, ale ujrzałam jego. Willa. Oczy mu się świeciły, a jego postura wydawała się nieco większa, niż ją zapamiętałam.
- Udało im się ciebie uratować. Całkiem to było zabawne. Co prawda, byłaś nieprzytomna i nic nie widziałaś, ale za to ja miałem niezły ubaw - zaczął się śmiać.
- Czego ty chcesz tak właściwie - zapytałam cicho.
- Och, chciałem tylko trochę się pośmiać, ale jesteś córką jednego z tych wysokich i chudych, więc musiałem to jakoś wykorzystać haha. Potem stwierdziłem, ze nie jesteś taka zła. Polubiłem cię nawet, wiesz
- Zostaw mnie w spokoju, błagam cię.
Zaczął się tylko śmiać.
- Będę cię tak nawiedzał co noc. W ogóle to przygotuj się w niedalekiej przyszłości na pewne kłótnie haha - zaczął się znów śmiać, ale tym razem wyjął pistolet.
- C-co ty...
Strzelił mi w głowę.
Obudziłam się z wrzaskiem. Co to do cholery miało być?!
Spokojnie, to był tylko sen...
- Przygotuj się - usłyszałam szept za uchem.
Szybko się odwróciłam, ale nikogo tam nie było.
Nagle przez drzwi do mojego pokoju wbiegł Candy Pop, który ma pokój obok mojego.
- Mia, wszystko w porządku?! - zapytał.
- J-ja... Nie wiem. Chyba miałam koszmar.
Niebiesko-włosy usiadł obok mnie na łóżku i mnie przytulił.
- Spokojnie. Czasem koszmary mogą wydawać się realistyczne, ale to tylko sny. Nie masz się czego bać - zaczął mnie uspokajać.
- Dzięki Candy. Bardzo mi pomogłeś.
- Do usług lizaczku.
- Obudziłam cię, czy nie spałeś?
- Właśnie miałem zacząć oglądać p... Paradokumemty. Wiesz, coś jak ukryta prawda, albo coś. Chyba na dziś sobie odpuszczę. Śpij słodko - powiedział i wyszedł.
SERDECZNIE DZIEKUJE WAM ZA POMYSLY!!!!
CZYTASZ
Nie taki, jaki się wydaje // Offenderman
FanficOffenderman... Przed oczami każdy ma wysokiego, zboczonego mężczyznę w kapeluszu i płaszczu. Jego bracia mają go za kogoś nieodpowiedzialnego i nie szanującęgo kobiet. A co, jeśli naprawdę jest inny? Co, jeśli kiedyś miał dziewczynę, która go zostaw...