33 - "Nie chcę cię widzieć do końca dnia"

289 10 7
                                    

Nie sprawdzałam rozdziału!

Will nawiedzał mnie w snach już od trzech nocy, przez co chodzę niewyspana. Zaczęłam spędzać coraz więcej czasu w towarzystwie Bena, z którym nie miałam wcześniej jakiegoś kontaktu. Pokazał mi wiele ciekawych gier, które pomagają mi nie spać jak najdłużej. Niestety i ten pomysł zaczął mnie zawodzić, bo najzwyczajniej w świecie zasypiałam przy grach.

Aktualnie leżę na łóżku i rozmyślam. Nie wytrzymam tak dłużej...

Zamknęłam oczy, tylko na chwilkę i usłyszałam jego głos.

Czyżbym znów zasnęła?

Otworzyłam oczy i to był błąd, bo Will lewitował nade mną parę metrów. Jego świecące oczy były wyraźnie widoczne w ciemnościach.

- Już jutro twoje życie się posypie, haha - zaśmiał się cicho.

- Co masz na myśli, mówiąc, że się posypie? - zapytałam już zmęczona.

- Zobaczysz - rozpłynął się.

Czy ja go sobie wyobraziłam? Czy on tu naprawdę był?

Nie mam pojęcia, ale o jego słowach przekonałam się już nad ranem, kiedy zeszłam z zamiarem zjedzenia śniadania. Weszłam do kuchni, a tu nagle przeleciał mi nóż przed twarzą. Kolejny nóż niestety wbił mi się w nogę.

Jeff i Eyeless Jack się kłócą...

W końcu są mordercami, więc to u nich normalne, że noże latają sobie swobodnie jak jakieś wróbelki.

Na szczęście moje krwawiące udo, jako jedyny zauważył wujek Splendor.

Szybko teleportował się ze mną do mojego pokoju i zniknął gdzieś. Wrócił z apteczką.

- Och, Slender powinien im dać piankowe makaroniki, zamiast noży. Bardzo cię boli, słoneczko? - zapytał, kiedy odkażał ranę.

- Uh, wiesz... Nóż mi się wbił w udo, a czuję ból nieco bardziej od was, więc tak. Boli.

- Spokojnie, wziąłem parę rzeczy na taki wypadek - powiedział i dokończył bandażowanie rany.

Kazał mi się położyć, a sam usiadł obok mnie. Spędziłam z nim dobre pół godziny, pijąc sok i jedząc czekoladę. Błagam, uwielbiam go...

Niestety Splendor został zawołany pilnie na dół i zostałam sama.

Po pięciu minutach, z obawy, że zobaczę Willa, zeszłam na dół i chwilowo mój mózg odmówił posłuszeństwa, po tym co zobaczył. Mój ojciec... On właśnie się obściskiwał z jakąś kobietą, która nie wyglądała zbyt... Naturalnie.

- Co? - zdołałam wydusić z siebie tylko to jedno słowo.

Ojciec, kiedy mnie zobaczył, wstał.

- Och, skarbie. Poznaj moją kobietę Susanne. Sue, poznaj moją córkę, Mię. Opowiadałem ci o niej.

- Cześć Mia - odpowiedziała niby miło, ale coś mi w niej nie pasowało.

Przysięgam, że oczy to ona ma podobne do Willa...

- Ta, cześć... Jednak wrócę na górę.

Kiedy weszłam do pokoju, jak burza przez drzwi wpadł Offenderman.

- Mia, o co chodzi? - zapytał.

- O nic.

- Mia... Mów, a nie obrażasz się jak dziecko.

No i tu miarka się przebrała...

- Jak dziecko? Naprawdę? Tylko tyle potrafisz powiedzieć? Ile się już z nią spotykasz, co? - zapytałam.

- A co w ogóle cię to obchodzi? Mam prawo spotykać się z kim chce i nie masz nic do tego - zdenerwował się.

- Ale mogłeś chociaż wcześniej coś powiedzieć, a nie znajduję was w salonie jak się obściskujecie...

Nagle jego czarne oczodoły (tak, chciałam napisać oczy XDD) zaczęły świecieć, tak jak oczy Willa. Na zielono i fioletowo...

Co tu się odwala do cholery.

Złapał mnie za kołnierz i przycisnął do ściany.

- Tak naprawdę, to wziąłem cię tu z litości. Nie chcę cię widzieć do końca dnia - powiedział i wyszedł z pokoju.

Z litości?

Z litości...

No tak, mogłam się spodziewać.

Wzięłam telefon, słuchawki i portfel i wybiegłam.

Nie hamowałam już łez, które lały się strumieniami.

Przebiegłam przez salon. Nawet nie zwrócił na mnie uwagi...

- Mia, gdzie biegniesz? - zapytało parę osób, ale ich nie słuchałam.

Biegłam przed siebie.

Nie taki, jaki się wydaje // OffendermanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz