26 - "Boże, nie strasz!"

870 32 3
                                    

Offenderman:

Dowiedziałem się, że Slender zamknął moją Mię ze Smiley'em. Pojebało go do reszty. Siedziałem wraz z Jasonem i czekałem, aż drzwi się otworzą.

- Kochasz ją, bez względu na to co czasem robisz, prawda Offendermanie? - zapytał mnie Jason.

Zacząłem intensywnie myśleć.

- Nigdy nie przestałem kochać własnej córki. Wiem, zaniedbałem ją ostatnio, ale musiałbym być potworem, żeby przestać ją kochać. Wróciłem do sam wiesz czego, przez problemy. Mam za dużo na głowie. Tak bardzo się boję o moją Mię... - przestałem mówić, bo głos mi się łamał. - J-jak myślisz? Nic jej nie jest? - zapytałem pełen nadziei.

Jason jedynie westchnął. Położył się na podłodze i zamyślił się.

- Mam taką nadzieję. Smiley jest nie do zrozumienia. Nikt nie wie, co się tam w środku dzieje. - odpowiedział po dłuższej chwili.

Po paru minutach, również położyłem się obok niego. Musiało to śmiesznie wyglądać, ale nie obchodziło mnie to.

- Jeśli jej coś zrobił, to go rozszarpię - powiedział Jason.

Zerknąłem na niego. Wyglądał na spokojnego, jednakże jego włosy zaczęły się robić delikatnie białe, a oczy natomiast zmieniły barwę na zielonkawą.

- Nawet tak nie mów.

Po chwili drzwi się otworzyły. Pośpiesznie wstaliśmy i weszliśmy do środka. Zauważyłem Mię i Smiley'a leżących na podłodze. Lekko się zaniepokoiłem.

Sprawdziliśmy puls. Oboje żyli. Po prostu zasnęli. Mia trzęsła się z zimna, tak samo jak Smiley.

Rzeczywiście, było tu zimno. Wynieśliśmy ich i położyliśmy do łóżek.

To zdecydowanie był zbyt długi dzień.

Mia:

Obudziłam się wtulona w coś ciepłego. A raczej w kogoś. Tym kimś był mój ojciec. Offenderman...

Chciałam wstać, jednakże on jeszcze mocniej przyciągnął mnie do siebie.

- Nie odchodź, Mia. Proszę. - wybełkotał.

Najprawdopodobniej śpi.

- Nie odejdę tato. Obiecuję. - wyszeptałam.

- Co takiego obiecujesz? - zapytał po chwili, a ja się wystraszyłam.

- Boże, nie strasz!

Zerknęłam na niego. Wyglądał uroczo.

- Aj tam zaraz "Boże". Wystarczy Offenderman, lub tato. - powiedział.

Usiadłam na łóżku. On zrobił to samo. Przez chwilę się nie ruszałam. Zapytać, czy nie? Trudny wybór.

- Tato? - zaczęłam niepewnie.

Spojrzał na mnie, przekrzywił głowę i zapytał.

- Tak?

- Co się dzieje? Coś cię męczy? - zapytałam.

W tym momencie się spiął. Podrapał po karku i zastygł w jednej pozycji, intensywnie myśląc nad odpowiedzią.

- Trochę mam problemów, ale o tym kiedy indziej. Teraz idziemy zobaczyć do Smiley'a. - odpowiedział i potargał mi włosy.

Uśmiechnęłam się pod nosem.







Cześć, tu autorka <3. Wybaczycie dłuuugą nieobecność? Miałam wiele na głowie, ale... Chyba wróciłam ^^

Nie taki, jaki się wydaje // OffendermanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz