/ SylWeStER \

536 38 1
                                    

Pov. Katsuki

Jutro sylwester właściwie to mógłbym pójść na jakąś imprezę czy coś, ale po co to komu? Z akademiku mam ładny widok na niebo ( wiem jak to głupio brzmi ).

Jednak dostałem zaproszenie nie to, że nigdy ich nie dostaję, ale tym razem było ładne i dowodziłem się, że większość klasy też takie dostała. Zaproszenie było na małą parapetówkę u Miny z okazji sylwestra. Ta dziewczyna ubóstwia imprezy i wszytko z nimi związane.

Podobno jej rodzice wyjechali więc ma wolną chatę i barek do opróżniania, ponieważ chcą kupić nowy. Czyli nie dość, że zero dorosłych to jeszcze będzie co pić. Będę na sto procent nawet tylko po to, żeby się napić.

Ao potwierdziła przybycie więc będę miał z kim gadać. Na sylwestra ubiorę to samo co na wigilię. Koszula i spodnie tyle, że tym razem będą to jeansy.

Sylwester 16:32

Impreza ma się zacząć koło dziewiętnastej więc mam jeszcze jakieś dwie godziny do wyjścia. Przeglądam grupę klasową wszyscy tylko piszą o tej imprezie i jak to fajnie będzie. Mogliby napisać o czymś innym...

Siedzę.

Siedzę.

Siedzę.

Nadal siedzę. A nie czekajcie wstałem. A nie jednak nie. Nadał siedzę.

Siedzę.

Sieeeedze. I nagle boom i 18:28.

Czas stąd wyjść!

Zgarniam czapkę i szalik z wieszaka i wychodzę. Kieruję się po Ao. Obiecała mi, że pójdzie ze mną, bo nie mam pojęcia gdzie Mina mieszka, a przecież się nie zapytam.

Stuku puk ( jakoś mnie naszła ochota na dziwne onomatopeje )

*krok*

*krok*

Przekraczanie klucza i drzwi się otwierają, a w nich stoi Ina w czarnej miniówce i czarnej koszulce na ramiączkach.

- Gotowa?

- Ehh nie

- Przecież widzę, że jesteś ubrana.

- Ale chcę ubrać coś innego.

- Masz trzy minuty.

- Dobra to wchodź i zamknij drzwi, a ja postaram się ogarnąć.

Odbiegła zgarnęła jakieś ubrania z szafy i wbiegła do łazienki. Usiadłem na krześle koło jej biurka i czekałem.

W końcu wyszła. Miała na sobie luźny t-shirt i krótkie szerokie spodenki, a pod nimi kabaretki.

- Gotoooowa!

- No to super. Idziemy, bo się spóźnimy.

Wyszliśmy z jej pokoju, a teraz wychodzimy z akademika.

Nasze twarze musnął zimny podmuch wiatru. Mój policzek jeszcze się nie zagoił więc syknąłem przez ból, który w nim poczułem.

- Co się stało?

- Ugh Nic. Chodź, bo się spóźnimy.

Ból minął i poszliśmy do różowoskórej. Złapała mnie za rękę i gwałtownie skręciła.

- Co robisz?

- Tędy będzie szybciej.

- Dobra.

Chwilę później staliśmy przed drzwiami domu dziewczyny. Puściła moją dłoń i zadzwoniła dzwonkiem.

- HEJJJJJJ!

Fioletowe Kwiaty Smutku [BNHA/Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz